Już z daleka
słyszała jego wołanie. Przez dłuższą chwilę chciała się odwrócić i przywitać
czułym pocałunkiem tak jak kilka dni temu, jednak dość szybko przypomniała
sobie, że przecież postanowiła się opanować.
-Jose –
poczuła jak chłopak łapie ją za ramię i odwraca. Przystanęła i zdjęła okulary –
wołam cię i wołam.
-Zamyśliłam
się – wzruszyła ramionami udając zdziwienie i odwróciła twarz w stronę słońca.
Pogoda była co raz ładniejsza i z przyjemnością wychodziła z domu. Kierowała
się akurat do pracy kiedy jej drogę zaraz po wyjściu zastąpił piłkarz.
Dostrzegła
jego zdziwione spojrzenie, więc szybko zdecydowała się na inne zagranie.
-Gerard,
śpieszę się do pracy – powiedziała obojętnie zakładając ponownie okulary na nos
i ruszając z miejsca.
-Zaraz-
przerwał jej, na co przymknęła oczy – Co jest?
Wyprzedził
ją zagradzając jej drogę.
Zmrużyła
oczy, gdy do niej podszedł, ale oczywiście nie mógł tego zobaczyć. Na całe
szczęście. Chciała mu wykrzyczeć w twarz jak bardzo jest wściekła na to co jej
zrobił, że wykorzystał, że jej naprawdę zależało, żeby się zajął tą swoją
piosenkarką, ale z drugiej strony cały czas karciła się za to, że nie może od
niego przecież niczego oczekiwać bo nie są razem.
-Nic –
mruknęła w odpowiedzi, chcąc go wyminąć, ale był nieugięty – Przepraszam, ale
mam wiele spraw na głowie i muszę się zająć swoim życiem.
-Że co
proszę ? – chłopak po raz kolejny przerwał jej zadając to bezsensowne pytanie –
Swoim życiem? Chcesz mi powiedzieć coś konkretnego?
Przez chwilę
mu się przyglądała .
-Nie wiem,
może pogadaj o tym ze swoim potomnym – warknęła i ruszyła pozostawiając go
samego. Nie obchodziło jej to jakie miała ponieść tego konsekwencje. Po raz
kolejny dała ulec swoim emocjom. Tym razem jednak czuła, że nie słusznie.
Świadomość, że tak szybko dała się uwieść piłkarzowi przyprawiała ją o mdłości,
a jeszcze bardziej fakt, że chociaż w tej chwili tak bardzo była na niego zła,
to jednak nie mogła przestać myśleć o tym jak bardzo jej na nim zależy.
-Halo? –
usłyszał w słuchawce delikatny głos Danielli. Przez chwilę przeszło mu do
głowy, że nie powinien tego robić, ale szybko zdecydował, że wolał by wiedzieć
o co chodzi.
-Czy ja
jestem ojcem? – spytał stojąc nadal na chodniku w pobliżu bloku w którym
mieszka panna Mayte.
-Słucham? –
jej głos był nieco zdziwiony, a po chwili odpowiedziała lekko pokpiwająco –
Cesc by ci tego nie darował.
Usłyszał
parsknięcie w słuchawce.
-Nie, nie –
pokręcił głową czując, że zaraz wybuchnie – Czy ja o czymś nie wiem, że Jose
jest na mnie zła? Powiedziała, że mam sobie gadać z moim potomnym.
-Oh, to tylko
taki wstępny kryzys – zaśmiała się i wyobraził sobie jak macha od niechcenia
ręką – To z natłoku emocji Geri. Czytałeś dzisiejszą gazetę, prawda?
Spytała. W
duchu kiwnął głową powoli kojarząc. Jeśli ta sytuacja miała coś wspólnego z
mediami to najprawdopodobniej doszło do jakiegoś nieporozumienia. Media
przeważnie kłamią i naprawdę nie chciałby by jakaś głupota zmieniła jego życie.
-Co nowego?
– spytał jakby od niechcenia.
-No
chociażby, że masz romans z jakąś lafiryndą – czytaj Jo, że porzucasz Shakirę gdy jest już w ciąży i
generalnie Jo jest wszystkiemu winna.
Zaklął
siarczyście czując się trochę odpowiedzialny za całą sytuację. Oczywiście
powinien ją najpierw przygotować na tego typu sytuacje. Przez chwilę nie wiedział co ze sobą zrobić,
jednak po chwili coś go uderzyło. „Już w ciąży”? Co to znaczy?
-Ale ona nie
jest w ciąży prawda? – na chwilę znowu się skupił. Jego myśli krążyły przy domniemanej
ciąży swojej byłej. Dziewczyna nie odpowiedziała mu żadnym słowem - Będę
kończył Dani – mruknął w odpowiedzi i się rozłączył.
Shakira nie
była w ciąży. On przynajmniej nic o tym nie wiedział. Skierował się w stronę
swojego srebrnego audi. Gdyby teraz się okazało, że jego obawy są słuszne nie
wie co by miał zrobić. Widział już Daniellę w stanie błogosławionym i chciał by
i on kiedyś mógł się cieszyć tak jak jego przyjaciel. Świadomość posiadania
potomka była czymś czego wymaga się od każdego dojrzałego mężczyzny, a już w
szczególności takiego który chce na zawsze wiązać się z daną kobietą. Nie chciał
by jego dziecko nie mogło spędzać z nim czasu.
-Idioto –
warknął gdy rozsiadł się za kółkiem i roześmiał do siebie – Ona nie może być w
ciąży.
Stukot jej
czarnych szpilek nosił się echem po lokalu kiedy to jak przykładna właścicielka
kontrolowała sytuację w kawiarni. Odkąd rozpoczęła pracę nad utworzeniem tego
miejsca razem z Gladem starała się odpłacić mu swój mały udział pieniężny,
swoją pracą fizyczną. Starała się zastępować wszystkich zbędnych pracowników
biurowych dużą część czasu spędzając przy komputerze i nadzorując wydatki, a
także dużą część pracy zabierając ze sobą do domu. Za każdym razem kiedy
rozmawiała z klientami starała się być profesjonalistką. Od kilku dni co raz
częściej wspominało się o ich kawiarni jako miejscu które tętni życiem w
uliczkach Barcelony, ale wiedziała, że gdyby nie udział Glada było by dużo
trudniej.
-Jose,
dzwonił do mnie Gerard – za jej plecami pojawił się uśmiechnięty gej. Odsunęła
się od licznej rodziny zajmującej środkową część lokalu i nadstawiła ucha –
poprosił byś była gotowa na siódmą. Chce Ci zrobić niespodziankę.
-Oddzwoń i
powiedz, że jestem zajęta – uśmiechnęła się czule i odeszła w stronę gości.
Gdzieś głęboko jej myśli ciągle wirowały przy piłkarzu. Chciała znowu poczuć
dotyk jego warg, twarde mięśnie i znowu zobaczyć jego roześmiane oczy. Trzymała
się jednak zdrowego rozsądku.
Tym razem niie
miała jednak zbyt wiele do powiedzenia, kiedy w wejściu punktualnie o siódmej
zobaczyła piłkarza, który wywołał wśród gości nie małe zamieszanie.
Jej serce
odruchowo przyspieszyło. Na ułamek sekundy złapała jego wzrok więc grzecznie
dziękując oddaliła się na zaplecze by odnaleźć Glada.
-Przekazałeś
mu informację? – warknęła w stronę
przyjaciela który właśnie ochrzaniał którąś z pracownic.
-Przekazałem
to co mi powiedziałaś – przytaknął i wyszczerzył – ale nie mogę Ci powiedzieć
co mi odpowiedział.
Zmarszczyła
brwi kiedy chłopak spojrzał na kogoś za jej plecami i gdy zdała sobie sprawę,
że osoba stojąca za nią to właśnie Pique.
-Chodź,
porywam Cię – Poczuła jak ręka mężczyzny opiera się na jej ramieniu i pchnięta
zostaje w stronę wyjścia z zaplecza.
-Gerard
przestań – mruknęła wyswobadzając się i kierując do swojego samochodu.
-Jeśli
wolisz swoim – powiedział udając się za nią. Posłała mu mordercze spojrzenie
gdy wpakował się do jej wozu. Wyciągnął telefon na dźwięk połączenia i
przystawił do ucha. Przez chwilę zwątpiła siadając za kółkiem. Nie miała
zamiaru mu ulegać i dlatego nie miała zamiaru jechać nigdzie indziej jak do
siebie.
-Cześć Cesc
– powiedział obserwując drogę. Kątem oka dostrzegała jego spokojną twarz i aż
ją rozsadzało na myśl, że siedzi tak spokojnie jak gdyby nic nie wiedział – No
raczej nie. Mam ważniejsze sprawy. Teraz? Jesteś u mnie? Mhm… Tak.
Przysłuchiwała
się rozmowie.
-Na moment
podjedziemy do mnie – powiedział lekko zdziwiony rozłączając się– Cesc ma dla
mnie niespodziankę.
Spojrzała na
niego zdziwiona.
-Ja jadę do
domu – powiedziała skupiając się na drodze jednak patrząc na niego dostrzegła
jego lekko uniesioną brew – Posłuchaj, nie wiem o co Ci chodzi…
-Na chwilę.
To Cesc , jest u mnie – spojrzał na nią błagalnie i wskazał palcem za okno – W
tą uliczkę poproszę. Powiedział, że mam na chwilę podjechać, bo nie można się
do mnie dodzwonić od rana.
Zajechali
pod apartamenty. Zatrzymała samochód i czekała aż piłkarz wysiądzie.
-No chodź –
powiedział widząc, że nie ma zamiaru się ruszyć – Ależ ty uparta. Ja naprawdę
tego telefonu nie planowałem.
Posłała mu
mordercze spojrzenie i zgasiła silnik. Ruszyli w stronę windy. Uparcie milczała
chcąc pozostać w stosunkach czysto formalnych z piłkarzem który bez przerwy się
uśmiechał.
-Jeśli to
jakiś głupi pomysł – powiedziała gdy wysiedli na jego piętrze. Doskonale
wiedziała gdzie ma iść, bo była tu już
nie jeden raz. Przypomniał jej się Neo. Od razu poprawił się jej humor.
Gerard
sięgnął po kluczyki i otworzył zamek.
-Zapraszam –
powiedział wpuszczając ją przodem. Na wejściu pojawiła się Daniella.
-O. Cześć
Jose – uśmiechnęła się i pocałowała ją w oba policzki – Gerard nie mówił, że ty
też wpadniesz.
-Ja tylko na
minutkę – powiedziała, ale chwilę później pojawił się Cesc i kazał ściągnąć jej
kurtkę. Nachyliła się do Pique – To na pewno ty teraz tu mieszkasz?
Piłkarz
zachichotał widząc kumpla który doskonale się tu czuł. Skierowali się w stronę
salonu.
-Mówiłem, że
będzie niespodzianka – powiedział Cesc wchodząc pierwszy. Jose na moment
zmrużyła oczy od jasnego światła w pokoju. Chwilę później dostrzegła mężczyznę
i kobietę siedzących na kanapie.
-Marcus? –
zawołał Gerard i podszedł do chłopaka. Uścisnęli się, a następnie podszedł do
młodej dziewczyny którą pocałował w policzek – Co tu robicie?
-Właściwie
wpadliśmy do was trochę po drodze. Jesteśmy w podróży – chłopak zawołał
radośnie machając do piłkarza kopertą.
-Marcus,
Priscilla – Gerard odwrócił się w stronę Jose i uśmiechnął lekko co wprawiło ją
w zakłopotanie. Nigdy nie poznała tej pary i nie do końca rozumiała całą
sytuację– poznajcie Jose.
Chłopak
skinął głową w stronę Pique.
-Jo, to mój
brat Marcus i jego narzeczona.
-No właśnie
my w tej sprawie – chłopak przerwał przemowę i wyszedł na przód. Wyszczerzył
się radośnie i wyręczył bratu kopertę – Chcemy was zaprosić na ślub. Za trzy
tygodnie.
-Na pewno
przyjdziemy - piłkarz uśmiechnął się do
blondynki i objął ramieniem. Zamrugała kilkakrotnie nadal milcząc i odszukała
wzrok Danielli która gdzieś z boku z uśmiechem obserwowała całą sytuację.
Niestety nie odnalazła w niej żadnej pomocy.
Gerard
postanowił przynieść piwo i wszyscy rozsiedli się na kanapach.
-No więc? –
Dziewczyna zwróciła się do niej – Gerard nie chwalił się jeszcze, że jesteście
razem…
-Bo nie… -
zaczęła, ale piłkarz machinalnie pchnął ją przysiadając się obok.
-Bo nie było
okazji, Pris – dokończył Cesc. Na stoliku dostrzegła również drugą kopertę
zaadresowaną do pana Fabregasa i towarzyszki. Otworzyła oczy chcąc
zaprotestować, ale Gerard dotknął jej policzka, przez co poczuła, że się
czerwieni.
Nie powinno
jej tu być. Ta cała sytuacja wydawała się komiczna i gdyby tylko mogła już
dawno kopnęła by Pique w krocze tak by nigdy więcej nie mógł nazywać siebie
mężczyzną.
-Ja się będę
zbierać – powiedziała podnosząc się z miejsca i łapiąc za swoją torebkę – Cieszę
się, że was poznałam.
Tuż za nią
podreptała jeszcze panna Semaan, a chwilę później pojawił się i Pique.
-Nie taka
była moja niespodzianka – zaśmiał się radośnie – Nie spodziewałem się tu
Marcusa. Mieszka w Sewilli.
Posłała mu
miażdżące spojrzenie. Nałożyła płaszcz który podała jej Daniella i zapięła
wszystkie guziki.
-Nie
spodziewałeś się też tego, że niby jesteśmy razem.
-A co w tym
złego? – wsadził ręce w kieszenie.
-Oh, może to
taki szczegół którego ze mną nie skonsultowałeś – warknęła niezadowolona – Nie
jesteśmy razem.
Pocałowała
na dobranoc koleżankę i wyszła na korytarz.
-Dlaczego
miało by tak nie być – powiedział nadal się uśmiechając, co jeszcze bardziej ją
zirytowało. Był na tyle bezczelny by jeszcze posyłać jej radosne uśmieszki.
-Drażnisz
mnie Pique…
-Już
przechodzimy na nazwiska? – spytał wymijając Daniellę w drzwiach i stając na
wycieraczce.
-Nasz niby
romans, przeradzasz w jakiś niby związek…
Chłopak
wywrócił oczami.
-Nie
wygłupiaj się, będzie fajnie – podszedł i objął ją nie zważając na jej obrażony
wzrok – wiem, że wcale nie jesteś taka zła.
Przez chwilę
się zawahała gdy piłkarz pochylił się i ją pocałował. Poczuła ciepło
rozlewające się po całym jej ciele gdy muskał wargami jej wargi i znowu
zachciało się jej przyciągnąć go do siebie. Oderwała się gwałtownie, ale
wiedziała, że wyczuł jej chwilę słabości.
-To będzie
całkiem romantyczne – wymruczał jej prosto do ucha – Tak jak te trzy dni temu.
Wysunęła się
z jego uścisku.
-Masz za
duże mniemanie o sobie Panie Pique – uśmiechnęła się lekko i zwróciła do
dziewczyny obserwującej wszystko z nie małą radością wypisaną na twarzy – Cześć
zdrajczyni.
__________________________________________
Ależ to miłe ! Aż 20 komentarzy i wszystkie takie szczere ;) W tym rozdziale dzieje się troszku więcej więc mam nadzieję na również tak duży odzew ;)
Cieszę się, że czytacie,
Buziaki
Dziewczyna Ramosa :P
świetny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :> ej no i gdzie jest ta niespodzianka ? :> tak na nią liczyłam a teraz musze czekać. Ale podoba mi się to seksualne napięcie między nimi, które wyczuwam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBędzie, będzie... wszystko w swoim czasie :P
UsuńNo i dobrze jest jak jest ;P Lola ja cię kocham za tego bloga ;* Czekam na next ;]
OdpowiedzUsuńZapraszam na swoją nowość na www.przypadekmilosc.blogspot.com a na pozostałych blogach notka dzisiaj w nocy ;D
Cześć :D Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że przeczytałam wszystkie odcinki, które straciłam, przez moją nieobecnośc i musze powiedzieć, że naprawdę wiele się zmieniło, zwłaszcza w życiu bohaterów :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twojego Gerarda... Ta scena, kiedy pocałował ją przed meczem, mrrr :D Ale mógłby wyjaśnić raz na zawsze czy Shak jest w ciąży czy nie, Jose na pewno zrobiłoby się lżej :)
Proszę, informuj mnie o nowościach na którymś z moich blogów, może na tym o barcelonie? :D Ja naprawdę czytam, czasami po prostu nie mam czasu dodać komentarza :)
Oby następna cześć była szybko. Pozdrawiam :*
No właśnie! Co z tą ciążą? Co z niespodzianką? Co z wyjaśnieniami?
OdpowiedzUsuńNo i przecież oni muszą iść razem na ten ślub : ) Nie widzę innej opcji : )
Czekam na więcej!
Jaka dziewczyna Ramosa ja sie pytam! Ja tu jestem jego zona! Xd odcinek fajny...jednak #o potrafi ulegac xd ah ten Pique...niech lepiej wyjasni ta sytuacje z ciaza Shakiry!xd pisze z telefonu wiec nie bedzie moj profil widoczny xd
OdpowiedzUsuńczekam na nowosc.
I gdzie ta niespodzianka? Czekam, czekam i nic! Mam nadzieje, że Jo dogada się jakoś z Pique i wszystko będzie dobrze. Czekam na nowość :)
OdpowiedzUsuńno, no... Pique rozbraja system:) a Shakira niech sobie tą ciążę odpuści.
OdpowiedzUsuńdziewczyna Ramosa?
w takim razie zapraszam na mojego nowego bloga właśnie o nim
my-perfect-drug.blogspot.com
do tej pory pojawil sie prolog. jesli masz ochote, zapraszam:)
Kurde a tak czekałam co z tą niespodzianką :) No i ciekawe co z tą ciążą. Mam nadzieję, że wkrótce się to wyjaśni ni i że pójdą razem na ten ślub. Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*