sobota, 1 grudnia 2012

14. Pogadaj o tym ze swoim potomnym



Już z daleka słyszała jego wołanie. Przez dłuższą chwilę chciała się odwrócić i przywitać czułym pocałunkiem tak jak kilka dni temu, jednak dość szybko przypomniała sobie, że przecież postanowiła się opanować.
-Jose – poczuła jak chłopak łapie ją za ramię i odwraca. Przystanęła i zdjęła okulary – wołam cię i wołam.
-Zamyśliłam się – wzruszyła ramionami udając zdziwienie i odwróciła twarz w stronę słońca. Pogoda była co raz ładniejsza i z przyjemnością wychodziła z domu. Kierowała się akurat do pracy kiedy jej drogę zaraz po wyjściu zastąpił piłkarz.
Dostrzegła jego zdziwione spojrzenie, więc szybko zdecydowała się na inne zagranie.
-Gerard, śpieszę się do pracy – powiedziała obojętnie zakładając ponownie okulary na nos i ruszając z miejsca.
-Zaraz- przerwał jej, na co przymknęła oczy – Co jest?
Wyprzedził ją zagradzając jej drogę.
Zmrużyła oczy, gdy do niej podszedł, ale oczywiście nie mógł tego zobaczyć. Na całe szczęście. Chciała mu wykrzyczeć w twarz jak bardzo jest wściekła na to co jej zrobił, że wykorzystał, że jej naprawdę zależało, żeby się zajął tą swoją piosenkarką, ale z drugiej strony cały czas karciła się za to, że nie może od niego przecież niczego oczekiwać bo nie są razem.
-Nic – mruknęła w odpowiedzi, chcąc go wyminąć, ale był nieugięty – Przepraszam, ale mam wiele spraw na głowie i muszę się zająć swoim życiem.
-Że co proszę ? – chłopak po raz kolejny przerwał jej zadając to bezsensowne pytanie – Swoim życiem? Chcesz mi powiedzieć coś konkretnego?
Przez chwilę mu się przyglądała .
-Nie wiem, może pogadaj o tym ze swoim potomnym – warknęła i ruszyła pozostawiając go samego. Nie obchodziło jej to jakie miała ponieść tego konsekwencje. Po raz kolejny dała ulec swoim emocjom. Tym razem jednak czuła, że nie słusznie. Świadomość, że tak szybko dała się uwieść piłkarzowi przyprawiała ją o mdłości, a jeszcze bardziej fakt, że chociaż w tej chwili tak bardzo była na niego zła, to jednak nie mogła przestać myśleć o tym jak bardzo jej na nim zależy.

-Halo? – usłyszał w słuchawce delikatny głos Danielli. Przez chwilę przeszło mu do głowy, że nie powinien tego robić, ale szybko zdecydował, że wolał by wiedzieć o co chodzi.
-Czy ja jestem ojcem? – spytał stojąc nadal na chodniku w pobliżu bloku w którym mieszka panna Mayte.
-Słucham? – jej głos był nieco zdziwiony, a po chwili odpowiedziała lekko pokpiwająco – Cesc by ci tego nie darował.
Usłyszał parsknięcie w słuchawce.
-Nie, nie – pokręcił głową czując, że zaraz wybuchnie – Czy ja o czymś nie wiem, że Jose jest na mnie zła? Powiedziała, że mam sobie gadać z moim potomnym.
-Oh, to tylko taki wstępny kryzys – zaśmiała się i wyobraził sobie jak macha od niechcenia ręką – To z natłoku emocji Geri. Czytałeś dzisiejszą gazetę, prawda?
Spytała. W duchu kiwnął głową powoli kojarząc. Jeśli ta sytuacja miała coś wspólnego z mediami to najprawdopodobniej doszło do jakiegoś nieporozumienia. Media przeważnie kłamią i naprawdę nie chciałby by jakaś głupota zmieniła jego życie.
-Co nowego? – spytał jakby od niechcenia.
-No chociażby, że masz romans z jakąś lafiryndą – czytaj Jo,  że porzucasz Shakirę gdy jest już w ciąży i generalnie Jo jest wszystkiemu winna.
Zaklął siarczyście czując się trochę odpowiedzialny za całą sytuację. Oczywiście powinien ją najpierw przygotować na tego typu sytuacje.  Przez chwilę nie wiedział co ze sobą zrobić, jednak po chwili coś go uderzyło. „Już w ciąży”? Co to znaczy?
-Ale ona nie jest w ciąży prawda? – na chwilę znowu się skupił. Jego myśli krążyły przy domniemanej ciąży swojej byłej. Dziewczyna nie odpowiedziała mu żadnym słowem - Będę kończył Dani – mruknął w odpowiedzi i się rozłączył.
Shakira nie była w ciąży. On przynajmniej nic o tym nie wiedział. Skierował się w stronę swojego srebrnego audi. Gdyby teraz się okazało, że jego obawy są słuszne nie wie co by miał zrobić. Widział już Daniellę w stanie błogosławionym i chciał by i on kiedyś mógł się cieszyć tak jak jego przyjaciel. Świadomość posiadania potomka była czymś czego wymaga się od każdego dojrzałego mężczyzny, a już w szczególności takiego który chce na zawsze wiązać się z daną kobietą. Nie chciał by jego dziecko nie mogło spędzać z nim czasu.
-Idioto – warknął gdy rozsiadł się za kółkiem i roześmiał do siebie – Ona nie może być w ciąży.

Stukot jej czarnych szpilek nosił się echem po lokalu kiedy to jak przykładna właścicielka kontrolowała sytuację w kawiarni. Odkąd rozpoczęła pracę nad utworzeniem tego miejsca razem z Gladem starała się odpłacić mu swój mały udział pieniężny, swoją pracą fizyczną. Starała się zastępować wszystkich zbędnych pracowników biurowych dużą część czasu spędzając przy komputerze i nadzorując wydatki, a także dużą część pracy zabierając ze sobą do domu. Za każdym razem kiedy rozmawiała z klientami starała się być profesjonalistką. Od kilku dni co raz częściej wspominało się o ich kawiarni jako miejscu które tętni życiem w uliczkach Barcelony, ale wiedziała, że gdyby nie udział Glada było by dużo trudniej.
-Jose, dzwonił do mnie Gerard – za jej plecami pojawił się uśmiechnięty gej. Odsunęła się od licznej rodziny zajmującej środkową część lokalu i nadstawiła ucha – poprosił byś była gotowa na siódmą. Chce Ci zrobić niespodziankę.
-Oddzwoń i powiedz, że jestem zajęta – uśmiechnęła się czule i odeszła w stronę gości. Gdzieś głęboko jej myśli ciągle wirowały przy piłkarzu. Chciała znowu poczuć dotyk jego warg, twarde mięśnie i znowu zobaczyć jego roześmiane oczy. Trzymała się jednak zdrowego rozsądku.
Tym razem niie miała jednak zbyt wiele do powiedzenia, kiedy w wejściu punktualnie o siódmej zobaczyła piłkarza, który wywołał wśród gości nie małe zamieszanie.
Jej serce odruchowo przyspieszyło. Na ułamek sekundy złapała jego wzrok więc grzecznie dziękując oddaliła się na zaplecze by odnaleźć Glada.
-Przekazałeś mu informację? – warknęła  w stronę przyjaciela który właśnie ochrzaniał którąś z pracownic.
-Przekazałem to co mi powiedziałaś – przytaknął i wyszczerzył – ale nie mogę Ci powiedzieć co mi odpowiedział.
Zmarszczyła brwi kiedy chłopak spojrzał na kogoś za jej plecami i gdy zdała sobie sprawę, że osoba stojąca za nią to właśnie Pique.
-Chodź, porywam Cię – Poczuła jak ręka mężczyzny opiera się na jej ramieniu i pchnięta zostaje w stronę wyjścia z zaplecza.
-Gerard przestań – mruknęła wyswobadzając się i kierując do swojego samochodu.
-Jeśli wolisz swoim – powiedział udając się za nią. Posłała mu mordercze spojrzenie gdy wpakował się do jej wozu. Wyciągnął telefon na dźwięk połączenia i przystawił do ucha. Przez chwilę zwątpiła siadając za kółkiem. Nie miała zamiaru mu ulegać i dlatego nie miała zamiaru jechać nigdzie indziej jak do siebie.
-Cześć Cesc – powiedział obserwując drogę. Kątem oka dostrzegała jego spokojną twarz i aż ją rozsadzało na myśl, że siedzi tak spokojnie jak gdyby nic nie wiedział – No raczej nie. Mam ważniejsze sprawy. Teraz? Jesteś u mnie? Mhm… Tak.
Przysłuchiwała się rozmowie.
-Na moment podjedziemy do mnie – powiedział lekko zdziwiony rozłączając się– Cesc ma dla mnie niespodziankę.
Spojrzała na niego zdziwiona.
-Ja jadę do domu – powiedziała skupiając się na drodze jednak patrząc na niego dostrzegła jego lekko uniesioną brew – Posłuchaj, nie wiem o co Ci chodzi…
-Na chwilę. To Cesc , jest u mnie – spojrzał na nią błagalnie i wskazał palcem za okno – W tą uliczkę poproszę. Powiedział, że mam na chwilę podjechać, bo nie można się do mnie dodzwonić od rana.
Zajechali pod apartamenty. Zatrzymała samochód i czekała aż piłkarz wysiądzie.
-No chodź – powiedział widząc, że nie ma zamiaru się ruszyć – Ależ ty uparta. Ja naprawdę tego telefonu nie planowałem.
Posłała mu mordercze spojrzenie i zgasiła silnik. Ruszyli w stronę windy. Uparcie milczała chcąc pozostać w stosunkach czysto formalnych z piłkarzem który bez przerwy się uśmiechał.
-Jeśli to jakiś głupi pomysł – powiedziała gdy wysiedli na jego piętrze. Doskonale wiedziała gdzie ma iść, bo  była tu już nie jeden raz. Przypomniał jej się Neo. Od razu poprawił się jej humor.
Gerard sięgnął po kluczyki i otworzył zamek.
-Zapraszam – powiedział wpuszczając ją przodem. Na wejściu pojawiła się Daniella.
-O. Cześć Jose – uśmiechnęła się i pocałowała ją w oba policzki – Gerard nie mówił, że ty też wpadniesz.
-Ja tylko na minutkę – powiedziała, ale chwilę później pojawił się Cesc i kazał ściągnąć jej kurtkę. Nachyliła się do Pique – To na pewno ty teraz tu mieszkasz?
Piłkarz zachichotał widząc kumpla który doskonale się tu czuł. Skierowali się w stronę salonu.
-Mówiłem, że będzie niespodzianka – powiedział Cesc wchodząc pierwszy. Jose na moment zmrużyła oczy od jasnego światła w pokoju. Chwilę później dostrzegła mężczyznę i kobietę siedzących na kanapie.
-Marcus? – zawołał Gerard i podszedł do chłopaka. Uścisnęli się, a następnie podszedł do młodej dziewczyny którą pocałował w policzek – Co tu robicie?
-Właściwie wpadliśmy do was trochę po drodze. Jesteśmy w podróży – chłopak zawołał radośnie machając do piłkarza kopertą.
-Marcus, Priscilla – Gerard odwrócił się w stronę Jose i uśmiechnął lekko co wprawiło ją w zakłopotanie. Nigdy nie poznała tej pary i nie do końca rozumiała całą sytuację– poznajcie Jose.
Chłopak skinął głową w stronę Pique.
-Jo, to mój brat Marcus i jego narzeczona.
-No właśnie my w tej sprawie – chłopak przerwał przemowę i wyszedł na przód. Wyszczerzył się radośnie i wyręczył bratu kopertę – Chcemy was zaprosić na ślub. Za trzy tygodnie.
-Na pewno przyjdziemy  - piłkarz uśmiechnął się do blondynki i objął ramieniem. Zamrugała kilkakrotnie nadal milcząc i odszukała wzrok Danielli która gdzieś z boku z uśmiechem obserwowała całą sytuację. Niestety nie odnalazła w niej żadnej pomocy.
Gerard postanowił przynieść piwo i wszyscy rozsiedli się na kanapach.
-No więc? – Dziewczyna zwróciła się do niej – Gerard nie chwalił się jeszcze, że jesteście razem…
-Bo nie… - zaczęła, ale piłkarz machinalnie pchnął ją przysiadając się obok.
-Bo nie było okazji, Pris – dokończył Cesc. Na stoliku dostrzegła również drugą kopertę zaadresowaną do pana Fabregasa i towarzyszki. Otworzyła oczy chcąc zaprotestować, ale Gerard dotknął jej policzka, przez co poczuła, że się czerwieni.
Nie powinno jej tu być. Ta cała sytuacja wydawała się komiczna i gdyby tylko mogła już dawno kopnęła by Pique w krocze tak by nigdy więcej nie mógł nazywać siebie mężczyzną.
-Ja się będę zbierać – powiedziała podnosząc się z miejsca i łapiąc za swoją torebkę – Cieszę się, że was poznałam.
Tuż za nią podreptała jeszcze panna Semaan, a chwilę później pojawił się i Pique.
-Nie taka była moja niespodzianka – zaśmiał się radośnie – Nie spodziewałem się tu Marcusa. Mieszka w Sewilli.
Posłała mu miażdżące spojrzenie. Nałożyła płaszcz który podała jej Daniella i zapięła wszystkie guziki.
-Nie spodziewałeś się też tego, że niby jesteśmy razem.
-A co w tym złego? – wsadził ręce w kieszenie.
-Oh, może to taki szczegół którego ze mną nie skonsultowałeś – warknęła niezadowolona – Nie jesteśmy razem.
Pocałowała na dobranoc koleżankę i wyszła na korytarz.
-Dlaczego miało by tak nie być – powiedział nadal się uśmiechając, co jeszcze bardziej ją zirytowało. Był na tyle bezczelny by jeszcze posyłać jej radosne uśmieszki.
-Drażnisz mnie Pique…
-Już przechodzimy na nazwiska? – spytał wymijając Daniellę w drzwiach i stając na wycieraczce.
-Nasz niby romans, przeradzasz w jakiś niby związek…
Chłopak wywrócił oczami.
-Nie wygłupiaj się, będzie fajnie – podszedł i objął ją nie zważając na jej obrażony wzrok – wiem, że wcale nie jesteś taka zła.
Przez chwilę się zawahała gdy piłkarz pochylił się i ją pocałował. Poczuła ciepło rozlewające się po całym jej ciele gdy muskał wargami jej wargi i znowu zachciało się jej przyciągnąć go do siebie. Oderwała się gwałtownie, ale wiedziała, że wyczuł jej chwilę słabości.
-To będzie całkiem romantyczne – wymruczał jej prosto do ucha – Tak jak te trzy dni temu.
Wysunęła się z jego uścisku.
-Masz za duże mniemanie o sobie Panie Pique – uśmiechnęła się lekko i zwróciła do dziewczyny obserwującej wszystko z nie małą radością wypisaną na twarzy – Cześć zdrajczyni. 

__________________________________________
Ależ to miłe ! Aż 20 komentarzy i wszystkie takie szczere ;) W tym rozdziale dzieje się troszku więcej więc mam nadzieję na również tak duży odzew ;) 
Cieszę się, że czytacie,
Buziaki 

Dziewczyna Ramosa :P

10 komentarzy:

  1. świetny rozdział :> ej no i gdzie jest ta niespodzianka ? :> tak na nią liczyłam a teraz musze czekać. Ale podoba mi się to seksualne napięcie między nimi, które wyczuwam. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie, będzie... wszystko w swoim czasie :P

      Usuń
  2. No i dobrze jest jak jest ;P Lola ja cię kocham za tego bloga ;* Czekam na next ;]
    Zapraszam na swoją nowość na www.przypadekmilosc.blogspot.com a na pozostałych blogach notka dzisiaj w nocy ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć :D Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że przeczytałam wszystkie odcinki, które straciłam, przez moją nieobecnośc i musze powiedzieć, że naprawdę wiele się zmieniło, zwłaszcza w życiu bohaterów :D
    Uwielbiam Twojego Gerarda... Ta scena, kiedy pocałował ją przed meczem, mrrr :D Ale mógłby wyjaśnić raz na zawsze czy Shak jest w ciąży czy nie, Jose na pewno zrobiłoby się lżej :)
    Proszę, informuj mnie o nowościach na którymś z moich blogów, może na tym o barcelonie? :D Ja naprawdę czytam, czasami po prostu nie mam czasu dodać komentarza :)
    Oby następna cześć była szybko. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie! Co z tą ciążą? Co z niespodzianką? Co z wyjaśnieniami?
    No i przecież oni muszą iść razem na ten ślub : ) Nie widzę innej opcji : )
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaka dziewczyna Ramosa ja sie pytam! Ja tu jestem jego zona! Xd odcinek fajny...jednak #o potrafi ulegac xd ah ten Pique...niech lepiej wyjasni ta sytuacje z ciaza Shakiry!xd pisze z telefonu wiec nie bedzie moj profil widoczny xd
    czekam na nowosc.

    OdpowiedzUsuń
  6. I gdzie ta niespodzianka? Czekam, czekam i nic! Mam nadzieje, że Jo dogada się jakoś z Pique i wszystko będzie dobrze. Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  7. no, no... Pique rozbraja system:) a Shakira niech sobie tą ciążę odpuści.

    dziewczyna Ramosa?
    w takim razie zapraszam na mojego nowego bloga właśnie o nim
    my-perfect-drug.blogspot.com
    do tej pory pojawil sie prolog. jesli masz ochote, zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurde a tak czekałam co z tą niespodzianką :) No i ciekawe co z tą ciążą. Mam nadzieję, że wkrótce się to wyjaśni ni i że pójdą razem na ten ślub. Świetny rozdział
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń