wtorek, 20 listopada 2012

13. [...] Wolę cię bez tej koszulki

Obudziły ją promienie słońca wpadające przez nie zasłonięte zasłony w oknach. Przywołała w pamięci wydarzenia z poprzedniego wieczoru i ponownie zrobiło jej się gorąco. W momencie gdy zorientowała się, że jest zupełnie naga poczuła ciepłe dłonie które oplotły się wokół jej bioder, a chwilę później przyciągnęły do siebie. Nadal odwrócona plecami do Gerarda czuła jego ciepłą klatkę piersiową i miarowy oddech.  Ukryła twarz w poduszce przypominając sobie ile wczoraj spędzili wspólnie czasu, a następnie wyswobodziła z jego objęć. Wstając narzuciła na siebie koszulę i skierowała się do blatu kuchennego. Podczas gdy woda w czajniku powoli zaczynała bulgotać, ona oparta o szafki kuchenne mogła obserwować bruneta śpiącego w jej łóżku. Jego zupełnie nagie ciało okryte było lekkim prześcieradłem przez co doskonale widziała zarys jego mięśni.
Zalała sobie kawy i usiadła na blacie.
-Podoba mi się ten widok – podniosła wzrok znad kubka parującego napoju. Mężczyzna wyciągnął się i uśmiechnął do niej.
Upiła jeszcze łyk i zeskoczyła na ziemię. Wróciła z powrotem do łóżka i usiadła obok niego. Gerard podniósł się na łokciach i dosięgnął jej ust. Znowu poczuła jak wiruje jej w głowie. Odwzajemniła pieszczotę. Jego lekki zarost delikatnie łaskotał ją w policzek.
-Tak – mruknął nie przestając jej całować i przenosząc się na szyję – O wiele bardziej wolę Cię bez tej koszuli.
Zaśmiała się kiedy kilkoma zwinnymi ruchami sprawił, że kilka guzików odpuściło.
-Całkiem miły poranek- mruknęła. Jakież było jej zdziwienie kiedy nagle ponownie leżała przygnieciona ciężarem Pique.
-Nie zaprzeczam – powiedział opierając głowę na ręku. Przez kolejne kilka minut tkwili w takiej pozycji. Czuła jego ciężar na sobie, ale nie przeszkadzało jej to – To całkiem dziwne…
-Nie zaprzeczam – teraz to ona odpowiedziała. Zmrużyła oczy czując jak dłoń piłkarza delikatnie muska jej skórę. Powoli zarysowała jej szczękę, usta, następnie szyję. Obrońca pochylił się i pocałował jej obojczyk, z każdą chwilą przesuwając się co raz niżej. Jęknęła cicho gdy jego gorąca ręka powoli poznawała jej ciało i kiedy zatrzymała się na wewnętrznej stornie ud.
Spojrzała na niego nieprzytomnym wzrokiem.
Jej uwagę odwrócił dźwięk komórki dzwoniącej na szafce nocnej. Gerard oderwał się od jej brzucha i sięgnął po aparat.
-Glad – jęknął wyraźnie niezadowolony. W ułamku sekundy oprzytomniała zdając sobie sprawę z tego o czym zapomniała.
-Mamy wizytację! – sapnęła przerażona wyskakując z łóżka. Owinięta prześcieradłem złapała za swoją torebkę – Odbierz i powiedz, że już jadę.
Brunet roześmiał się i przycisnął zieloną słuchawkę. W tym samym czasie zdążyła wskoczyć już do łazienki. Zegarek w kuchni wskazywał godzinę jedenastą przez co była grubo spóźniona. Wzięła szybki prysznic i poprawiła wczorajszy makijaż którego nie zdążyła zmyć. Pojawiła się ponownie w salonie ubrana jedynie w koronkową bieliznę. Oczywiście musiała się w jakiś sposób przebrać.  Czuła na sobie palące spojrzenie Gerarda, co właściwie sprawiało jej przyjemność.
-Dobrze, że Glad jest gejem – poczuła jak ręce piłkarza oplatają się wokół jej talii. Ciepły oddech na karku przyprawił ją o gęsią skórkę.
-Spieszy mi się – sapnęła wyślizgując się z jego objęć i wciągając na siebie dżinsy, koszulę i marynarkę. Zapakowała kilka rzeczy do torebki i złapała za plik dokumentów na blacie – Lecę, na stole leżą klucze.
Podbiegła do piłkarza, który w ułamku sekundy przylgnął do jej ust. Pójście do pracy było ostatnią rzeczą na którą miała teraz ochotę, dlatego nieszczęśliwa oderwała się i pobiegła do wyjścia.

Jego dusza śpiewała. Było to nie głupie uczucie i właściwie gdyby mógł, śpiewałby razem z nią. Nasunął okulary na nos i skierował się w stronę swojego auta. Nie miał planów na dzisiejszy dzień, dlatego gdy tylko wsiadł za kółko skierował się w stronę domu Fabregasa. Na pewno był w domu. Prawdopodobieństwo, że spędził wczorajszy wieczór tak jak on było ogromne, a była już późne południe kiedy się w końcu ogarnął więc na pewno nie będzie im przeszkadzał.
Drzwi otworzyła mu Daniella szczerząc się nieprzerwanie.
- Niedługo będzie obiad – zniknęła ponownie w kuchni, a on skierował się do salonu gdzie zastał swojego przyjaciela.
- jak zwykle się obijasz – zajął miejsce w fotelu. Fabregas oderwał wzrok od telewizora i uśmiechnął się zupełnie tak samo jak chwilę wcześniej Daniella.
-Gadaj prawdę – Pique doskonale wiedział o co chodzi przyjacielowi, ale udał, że nie obchodzą go jego słowa. Wiedział, że kumpla zżera od wewnątrz, prawdopodobnie tak jak Daniellę, ale lubił się z nimi drażnić, dlatego po prostu skupił się na ekranie telewizora.
-Dla niego nie szykuj obiadu – zawołał oburzony Fabs i mocniej wbił się w oparcie kanapy.
Po pół godzinie zajęli miejsca przy stole, Daniella z uśmiechem wysłuchiwała narzekań swojego chłopaka, który próbował się dowiedzieć czegokolwiek od przyjaciela.
-Nic ci nie powiem – Pique przeżuwał makaron i dłubał widelcem z kotlecie. Skończywszy jeść spojrzał na zegarek i uśmiechnął się lekko -  Było pyszne Dani, ja muszę już lecieć.
Wstawił naczynia do zmywarki. Para odprowadziła go do wyjścia.
-Jedziesz do kawiarni? – Brunetka otworzyła mu drzwi.
-Tak, odbiorę Jose i… - chłopak zaklął cicho zdając sobie sprawę co właśnie powiedział.
-tu cię mamy – zawołał uradowany Cesc i podarował dziewczynie słodkiego buziaka – Moja dziewczynka!
-Dzięki Daniella – zaśmiał się – Odpłacę ci się jeszcze.
Zawołał na schodach i pognał do auta. Droga z domu przyjaciół do Kawiarenki nie była długa. Po niecałych dwudziestu minutach zaparkował auto w bocznej uliczce i skierował się na dziedziniec prowadzący na zaplecze lokalu. Minął kilka rozchichotanych kelnerek, które akurat były na przerwie na papierosa i wszedł do środka.
Na początku dostrzegł Glada. Uśmiechnął się do niego, kiedy mijali się w wejściu, a następnie skierował się do biura. Tak jak się spodziewał Jose siedziała za biurkiem i robiła coś na komputerze. Wyglądała na zadowoloną, włosy miała upięte w niezdarnego koka, a usta w lekkim uśmieszku, pomalowane kuszącą czerwoną szminką. Dostrzegła go dopiero po chwili kiedy już zawitał do środka.
-Co tu robisz? – spytała nie co zdziwiona i odsunęła się od klawiatury. Wstała i uśmiechnęła lekko.
-Przyjechałem cię zabrać – mrugnął do niej znacząco co skwitowała wzniesieniem oczu do nieba. Złapała za torebkę i prześlizgnęła się u jego boku.
-Muszę tylko podpisać jeszcze dwa dokumenty – powiedziała starając się wyglądać poważnie, ale najwyraźniej bardzo jej to utrudniał.  On też miał z tym problem. Podszedł do niej i odwrócił tak, że teraz stała przodem do niego. Przez ostatnie kilka godzin jego myśli krążyły ciągle wokół niej i jedyne czego pragnął to właśnie tu i teraz dosięgnąć jej ust. Nachylił się i odszukał jej wargi. Przez chwilę smakował ich słodkiego smaku, ale po chwili dziewczyna oderwała się od niego.
-ktoś nas zobaczy – mruknęła niezadowolona. Minęła go nieco speszona i skierowała się do wyjścia.
Otworzywszy samochód otworzył jej drzwi by mogła zająć miejsce od strony pasażera i zajął miejsce kierowcy.
-Przeszkadza ci to? – postanowił poczekać z odpaleniem samochodu i zwrócił się bezpośrednio do blondynki. Widział, że nie miała ochoty rozmawiać, ale nie miał zamiaru tego tak zostawić.
-Co? – spytała zbywając go, ale widząc jego konkretne spojrzenie, westchnęła – Nie możesz tak robić gdy jestem w pracy. Wszędzie są ludzie i…
-I co z tego? – odpalił silnik widząc, że ta rozmowa będzie się jeszcze chwilę ciągnęła. Jego ręka dosięgnęła jej kolana i posunęła się wyżej – Chcę cię całować. Cały czas.
Dziewczyna uśmiechnęła się nie odrywając wzroku od obrazów za oknem.
-Zaraz będą plotki, zdrada…
A więc o to chodziło. Zaśmiał się gorzko w duchu. Faktycznie media były paskudne, ale niejednokrotnie im sprostał, a z drugiej strony sportowcy wcale nie byli takimi smakołykami dla paparazzi.
-Nie jestem już z Shakirą – powiedział chcąc wyjaśnić jej całą sytuację. Faktycznie nie dopilnował tej informacji i mogło to wyglądać jak romans, ale prawda była taka, że zakończył ten związek wczorajszego popołudnia.
Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona, a równocześnie odetchnęła głęboko.
-Wczoraj, zanim pojechałem na mecz wstąpiłem do niej i rozmawialiśmy długo - powiedział skupiając się na drodze. Podobała mu się myśl o tym, że jest singlem, a równocześnie może spokojnie szaleć za Jose.
-Myślałam, że grzeszę... - zaśmiała się lekko starając się rozładować sytuację. W głębi duszy był to dla niej dobry sygnał. Nie musiała czuć się winna ani w jakikolwiek sposób odpowiedzialna, za związek piłkarza z piosenkarką, ale z drugiej strony przecież nie byli parą więc nie mogła od niego wymagać by całkowicie skupił sie teraz na niej.

Następnego dnia rano obudził ją telefon. Zerknęła na wyświetlacz i rozłączyła się natychmiastowo. W smsie dostrzegła wiadomość od Glada który prosił by go wpuściła. Zmarszczyła brwi nie do końca zdając sobie sprawę z tego co mówi. Chwilę później zorientowała się, że słyszy pukanie do drzwi. A więc przyjaciel postanowił zrobić jej niespodziankę. Spojrzała na bałagan rozciągający się po całym mieszkaniu. Wczorajszego wieczoru nie spędziła z Gerardem. Może i zachowała się niedojrzale, ale wolała uniknąć kolejnej słabości dlatego pożegnała się z nim jeszcze przed wejściem do domu i szybko zamknęła w czterech ścianach. Wstała z łóżka i owinęła się dużym swetrem. Odsunęła zasuwki w zamkach i wpuściła gościa.
- Stoję pod drzwiami od dwudziestu minut - rzucił swoją torbę i kurtkę w kąt i wmaszerował do salonu. Zdegustowany zawiesił wzrok na niepościelonej pościeli i odwrócił się w stronę kuchni by nalać sobie coś do picia.
-Rozgość się - mruknęła sarkastycznie gdy otworzył lodówkę w poszukiwaniu jakiegoś napoju. Sama zajęła się zbieraniem ubrań z podłogi i ścieleniem łóżka.
-Nie odzywałaś się od dwóch dni - powiedział kiedy w końcu zajął miejsce przy barku i był gotowy do rozpoczęcia historii.
Przez chwilę starała się zbyć go wzrokiem zajmując się ubraniami. Zobaczyła jak brunet grzebie w swojej torbie, a chwilę później wyciąga gazetę na stolik. Wyminęła go i zajęła się porządkiem w kuchni.
- To, że na chronieniu swojego życia prywatnego zależy wielu gwiazdom wiemy nie od dzisiaj. Z drugiej strony są i tacy, którzy lubią chwalić się swoimi podbojami – zaczął czytać zwracając tym samym jej uwagę. Odłożyła naczynia i siadła naprzeciwko. W ułamku sekundy gazeta leżała przed nią
Zaklęła głośno, gdy zauważyła nagłówek głoszący o rozpadzie największej miłości w dziedzinie sportu.
Na samym środku widniało zdjęcie kolumbijskiej piosenkarki i piłkarza w charakterstycznej formie rozdartej fotki. Przełknęła widząc zdjęcie nieco niżej, gdzie widać było Pique całującego Blondynkę.

To, że na chronieniu swojego życia prywatnego zależy wielu gwiazdom wiemy nie od dzisiaj. Z drugiej strony są i tacy, którzy lubią chwalić się swoimi podbojami. Aż żal widzieć zrozpaczoną piosenkarkę, nieświadomą tego co wyrabia jej narzeczony. Już od jakiegoś czasu wiadomo, że piosenkarka spodziewa się dziecka, ale piłkarzowi najwyraźniej nie zależało na tym by nikt go nie rozpoznał.

Dopiero teraz zorientowała się jak mocno zaciska dłoń. Kłykcie jej zbielały, a paznokcie pozostawiły odcisk na wewnętrznej części ręki.
-Jo – zaczął Glad niepewnie, ale widząc jej wzrok dość szybko zamilkł – Uznałem, że powinnaś wiedzieć.
Spuściła lekko głowę i przymknęła oczy. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.


________________________________
Nie jestem zadowolona. Wydaje mi się, że trochę zwaliłam, ale musi tak być póki co. Na razie zadecydowałam, że notek będzie kilka więcej. Szykuję jeszcze jeden wątek. Musicie ze mną wytrzymać :)

sobota, 10 listopada 2012

12. Usta, czyli dłużej i więcej




Była nieco  otępiała. Zaistniała przed kilkoma minutami sytuacja sprawiła, że czuła się nieco zagubiona. Nawet nie wie ile czasu stali razem, kiedy w okrzykach z szatni zaczęli wylewać się piłkarze. Towarzyszyły im gwizdy i okrzyki radości co jeszcze bardziej wprawiło ją w osłupienie. Daniella przejęła inicjatywę. Złapała ją za łokieć i oderwała od piłkarza. W tłumie napierających na nich graczy Blaugrany pociągnęła ją w stronę wejścia na trybuny. Zajęły miejsca na zielonych krzesełkach na bocznej części boiska. Wokół nich siedziały już różne osobistości – ludzie w garniturach, a także eleganckie kobiety. Czuła się przytłoczona. Jeszcze niedanej jak pięć minut temu trwała w namiętnym pocałunku z samym Gerardem Pique, a teraz siedzi wśród jego pracodawców, mediów i innych ludzi z elity.
Do pierwszego gwizdka zostało piętnaście minut.  To o wiele za długo na siedzenie i modlenie się o to aby Daniella nie poruszyła tematu Gerarda.
-Co u ciebie? Zmieniło się coś? – brunetka siedząca obok niej uśmiechnęła się znacząco powodując, że miała ochotę się zarumienić. Przez chwilę siedziała ze spuszczoną głową starając się ochłonąć.
-To co najmniej dziwne – mruknęła podnosząc wzrok. Chwilę później tłum podniósł się skandując okrzyki na cześć drużyn wchodzących na boisku. Również wstała i wzrokiem odszukała obrońcę. Szedł całkowicie wyluzowany trzymając małą dziewczynkę za rączkę, a następnie ustawił się w szeregu. Nastąpiło odśpiewanie hymnu, podczas którego stała cały czas wpatrzona w jego sylwetkę. Gdy ostatnie dźwięki melodii zabrzmiały, a tłum ponownie się rozkrzyczał zdążyła dostrzec jego wzrok i mrugnięcie oczkiem.
Zajęła miejsce na krzesełku obserwując przywitanie kapitanów a następnie losowanie stron.
-Dlaczego? – Panna Semaan nie odrywając wzroku od boiska zadała pytanie.  Spojrzała na nią nie rozumiejąc o co chodzi, a dopiero po paru sekundach przypomniała sobie o tym, że przecież powiedziała coś przed hymnem.
-Nie wiem – mruknęła w odpowiedzi.
-A ja nie jestem zdziwiona – zawołała brunetka czekając na gwizdek dający znak o rozpoczęciu meczu.
Nie wiedziała co odpowiedzieć. Nadal miała mieszane uczucia. W jej głowie nadal przewijały się obrazy pocałunku, czuła ciepło jego warg, a także ciepły oddech n swojej skórze.
-Dani, ale nie widzisz pewnego paradoksu? On jest światowej sławy piłkarzem, a ja jeszcze niedawno pracowałam w warsztacie samochodowym – szturchnęła towarzyszkę. Właściwie mało pilnowała co się działo na boisku.
-I co z tego? Ja też nie jestem celebrytką – dziewczyna parsknęła nadal śledząc poczynania swojego chłopaka na boisku. Jose przez dłuższy czas śledziła jej ruchy. Dziewczyna wyglądała na naprawdę zakochaną i nie mogła się nadziwić, że takie szczęście może przepełniać jedno istnienie. Chociaż tak naprawdę 1 i pół.
-No i czego się tak martwisz? – brunetka po dłuższym czasie w końcu przysiadła obok niej.
Nie wiedziała co odpowiedzieć. Nie martwiła się, bardziej była zaskoczona tym, że ktoś taki jak Gerard w ogóle wziął po uwagę jej osobę. I wcale nie była z tego powodu zła albo smutna. W końcu powiedział, że za nią szaleje.

Cała podenerwowanie które towarzyszyło jej przed meczem, dawno się ulotniło. Czuła się skołowana, a jednocześnie całkowicie pewna siebie.  Mecz trwał w najlepsze. Barcelona zdobyła dwie bramki i wszystko wskazywało na to, że do końca pierwszej połowy wyniki nie ulegnie już zmianie.
Podniosła się z miejsca jeszcze za nim ogłoszono przerwę. Nie miała siły siedzieć na tyłku, ponieważ energia za bardzo ją roznosiła.
-Dani, ja spadam – powiedziała łapiąc za swoją torebkę i kierując się w stronę schodków.
-A mecz? – usłyszała jeszcze głos koleżanki gdy wdrapywała się w stronę wyjścia, ale nie zareagowała. Nie miała jak wrócić dlatego gdy tylko wyszła na zewnątrz uderzyła ją ogromna pustka. Przecież wszyscy są na trybunach. Skarciła się w myślach. Ruszyła w stronę bardziej obleganej części miasta. Znalazłszy postój taksówek skierowała się prosto do jednej z nich i wskazała adres kierowcy.

Schodząc z boiska nie mógł dostrzec blondynki na trybunie. Przez chwilę nawet się trochę zagapił, przez co został pogoniony przez kilku kumpli. Znajdując się w szatni mało słuchał tego co ma do powiedzenia Tito, co od razu zauważyło kilku z chłopaków i sam trener. Ci pierwsi mieli z niego dobrą polewkę, gdyż doskonale widzieli co się stało tuż przed samym meczem, ten drugi zaś nie omieszkał go pogonić.
Jego mocne roztargnienie rozstało podsumowane podczas drugiej połowy, żółtą kartką. Dopiero wtedy zaczął się porządnie skupiać na grze. Owszem, było mu przykro, ponieważ nie wiedział czemu dziewczyna nagle zniknęła, ale pozwoliło mu to również spiąć się by szybko zakończyć mecz.
Tak się również stało. W momencie gdy tylko rozbrzmiał ostatni gwizdek, kiedy uścisnął rękę innym graczom jako jeden z pierwszych skierował się w stronę tunelu. Kilku graczy z jego drużyny podsumowali to śmiechem, ale mu to nie przeszkadzało.
-Pierwszy raz widzę, żebyś tak biegł do jakiejś kobiety – Villa otworzył drzwi od szatni i na wstępie pozbył się koszulki. Gerard skwitował to tylko znaczącym uśmiechem i poszedł pod prysznic.
Przez całe 90 minut meczu nie mógł pozbyć się myśli o blondynce. O jej ogromnych szarych oczach i lekkim uśmiechu z dołeczkami.
Gdy był już gotowy u jego boku zameldował się również Cesc.
-Nigdy w życiu tak szybko się nie ogarnąłem – zaśmiał się radośnie gdy pożegnali się z resztą i skierowali w stronę korytarzy prowadzących do wyjścia.
W hallu dostrzegli stojącą pannę Semaan, która już na wstępie uraczyła swojego chłopaka słodkim pocałunkiem. Przez chwilę obserwował ich z uśmiechem.
-Ja lecę – przerwał im gdy para nie przestawała. Jego przyjaciel odsunął się od dziewczyny i mrugnął do niego znacząco.
-Leć, leć – zawołał gdy obrońca zniknął mu z pola widzenia.

-Jose zupełnie nie spodziewała się takiego obrotu spraw – Daniella przyjęła na swoje ramię ciężką rękę chłopaka. Skierowali się w stronę garaży. Szli w radosnym uścisku ciesząc się swoją obecnością i wspominając wydarzenie sprzed meczu.
-Myślę, że i on sam jest tym nieco zdziwiony – Fabregas zajął miejsce pasażera dając poprowadzić ukochanej. Zwykle po meczach nie miał siły już na nic po za leżeniem. W takich momentach jak ten gdy tylko docierał do domu dawał radę jedynie dotrzeć na kanapę i tam w otoczeniu poduszek i u boku Danielli spędzić do końca wieczór. Czasem również, jeśli mecz kończył się zbyt późno od razu szedł spać.
-Cieszę się, że im się układa – brunetka starała się kontynuować rozmownie odrywając wzroku od jezdni.
-Dlaczego tak sądzisz? – wyciągnął się i przymknął oczy – Już planujesz ich ślub?
-Swojego nie mogę, to dlaczego im by nie pomóc – poczuła jak wzrok mężczyzny celuje prosto w nią – Żartuję, po prostu wierzę w przeznaczenie.
-To przereklamowane – jęknął lekko się uspakajając. Nie lubił gdy tak z niego żartowała. Oczywiście wielokrotnie planował już jak będzie wyglądał moment zaręczyn, ale nigdy nie chcieli się spieszyć. Teraz kiedy  za siedem miesięcy zostaną rodzicami faktycznie powinien się pospieszyć.
-Jesteś taki mało romantyczny – żachnęła się nie zwracając na niego uwagi – A oni tak bardzo do siebie pasują.
Uśmiechnął się na widok zaangażowania dziewczyny. Dojechali do ich budynku i skierowali w stronę mieszkania.
-Oczywiście, że jestem romantyczny – żachnął Si. Podszedł do brunetki i przycisnął ja do ściany. Dosięgnął jej ust i wpił się w nie zachłannie. Dziewczyna odepchnęła go od siebie i pokazała język.
-Widzisz? Jestem bardzo romantyczny – zawołał gdy go wyprzedziła na schodach – To było niezaplanowane i całkowicie spontaniczne.
-Bardzo – pokiwała głową – To takie wyjątkowe. Jose powinna mi zazdrościć.
Zaśmiała się i pobiegła na piętro.

Zachowała się jak idiotka. Zwiała z meczu pozostawiając swoją towarzyszkę samą na trybunie. Ale tak bardzo targały nią nerwy, że nie potrafiłaby usiedzieć tam ani minutę dłużej.  Gdy tylko weszła do mieszkania zrzuciła kurtkę i rzuciła ja do szafy. Miała mętlik w głowie, dlatego pierwsze co zrobiła to włączyła radio pozwalając, żeby  muzyka zajęła choć na chwilę jej skołatane nerwy. Musiała zając czymś myśli, byle by tylko nie myśleć o Gerardzie.  O jego pocałunkach i słowach, które echem odbijały się w jej głowie. Poszła po prysznic. Gorąca woda powoli koiła jej ciało. Owinięta ręcznikiem przeszła do szafy. Zdecydowała się na leginsy i tshirt – najwygodniejszą opcję.  W kuchni przygotowała sobie gorącej czekolady. Upijając co chwilę gorącego napoju krzątała się po mieszkaniu w rytm melodii Robbiego Williamsa.
Była idiotką. Całowała się z mężczyzną i odreagowuje to sprzątając. Roześmiała się do swoich myśli. Spojrzała na zegarek. Mecz skończył się już dobrą godzinę temu. Zaraz gdy zabrzmiał ostatni gwizdek dostała jeszcze smsa z potwierdzeniem wygranej od Danielli, ale nie przejęła się nim. Nie chciała myśleć teraz ani o piłkarzu, ani o meczu, ani o niczym związanym z Barceloną.
Jej uwagę przykuło kilkukrotne dzwonienie do drzwi. Ściszyła radio i otworzyła zamek. Nie spodziewała się żadnych gości. Przez chwilę analizowała kto mógł szukać u niej czegokolwiek o… pół do jedenastej wieczorem. W tym samym momencie gdy złapała za klamkę jej mózg zaczął pracować, a oddech przyspieszył niebezpiecznie.
-Jesteś – Gerard uśmiechnął się lekko czekając aż otworzy drzwi do końca. Nawet nie zareagowała kiedy bez słowa przekroczył próg i przyciągnął ją do siebie. Odruchowo zatrzasnęła drzwi nie przerywając pocałunku. Wszystko co jeszcze przez ostatnią godzinę układała sobie w głowie w jednej minucie legło gdy ich usta się złączyły. Jej serce znowu zabiło tak jak wtedy na zimnym korytarzu. Jego ręce otoczyły jej drobną twarz i wplatały się we włosy. Jej myśli nie mogły odnaleźć właściwego toru, ale nie miało to teraz większego znaczenia. Ponownie tego wieczoru oparła się o ścianę przyciągając do siebie wysokiego bruneta i oddając pocałunek. Zupełnie nie spodziewała się jego wizyty, ale właściwie tak bardzo pragnęła go jeszcze raz zobaczyć, że czuła jak zalewa ją fala gorąca.
Spojrzała w jego stalowe tęczówki. Gdyby ktoś ich teraz zobaczył … Oparła ręce na klatce piersiowej. Spod cienkiego materiału koszulki dało się wyczuć twarde mięśnie które jeszcze bardziej spotęgowały jej uczucie.
Jego dłonie powędrowały w dół najpierw wzdłuż kręgosłupa, a następnie zatrzymały się na pośladkach. Chwilę później materiał jej bluzki znalazł się na ziemi gdzieś w roku pokoju. Roześmiała się w myślach z losu – mieszkała przecież w kawalerce, a większość jej salonu zajmowało duże łóżko. Przyciągnęła go mocniej do siebie.  W jednej sekundzie podniósł ją, a ona oplotła nogi wokół jego bioder. Czuła się jak mała dziewczynka obejmując go w ten bardziej bliższy sposób, a jej włosy niedbale opadały jej na twarz. Jego pocałunki przeniosły się na szyję i dekolt. Jęknęła gdy poczuła jego ciepły oddech tuż za uchem w tym czułym miejscu. Ponownie wpił się w jej usta odbierając jej możliwość swobodnego oddechu.
-Usta – wychrypiał gdy oderwał się od niej. Zamruczała na widok jego zamglonego spojrzenia i jeszcze mocniej zacieśniła uścisk – Są słodkie…
Przypomniała sobie o czekoladowym napoju który piła zanim piłkarz pojawił się u niej w domu. Nigdy w życiu nie przypuszczała, że w jeden wieczór zmieni się całe jej życie. Że błaha sprawa jak pocałunek sprawi, że jej ciało zapłonie z dnia na dzień płomieniem i jedyne o czym będzie myślała, to mieć go przy sobie dłużej i więcej.

______________________________________________________
Pisane jakiś czas temu... nie sprawdzałam, nie widziałam, przepraszam.

czwartek, 1 listopada 2012

11. Szaleję za tobą



Czekałem na ten moment.
Otworzyła jedno oko. Zaraz potem drugie. Pozycja w której się znajdowała nie należała do najwygodniejszych.  Wyciągnęła się starając wrócić do normalnej pozycji i podniosła lekko głowę. Nie było to dla niej takie łatwe,  zważywszy na to, że wczorajszego dnia wlała w siebie znacznie więcej alkoholu niż zazwyczaj. Nie miała ochoty nawet spojrzeć w lustro dlatego gdy stanęła na zimnych kafelka dokładnie na wprost niego skrzywiła się nieznacznie. Makijaż całkowicie się rozmazał robiąc z niej krwistą pandę. Przez kilkanaście minut starała się zmyć nieszczęsne kosmetyki i obiecała sobie w duchu, że kiedyś odpłaci się za to Gladowi. Jej włosy nie były w lepszym stanie. Poskręcane i poplątane tworzyły na jej głowie istną wariację. Skorzystała z okazji i nalała wody do wanny. Zegarek na telefonie wskazywał późną godzinę południową, a więc nie miała sensu już się spieszyć nawet do pracy. Jej współwłaściciel na pewno to zrozumie. Wychodząc owinęła się w miękki ręcznik, a  następnie ubrała najbardziej wygodne ciuchy które miała w domu. Czarne leginsy i białą bokserkę. Włosy upięła wysoko na głowie w koka i ruszyła wojować w kuchni. Przyrządziła sobie mocnej kawy która miała być jej głównym wybawieniem, przy czym w oczekiwaniu na zagrzanie się wody wypiła jeszcze całą butelkę mineralnej.
Przesiedziała na łóżku dobrą godzinę. Bez celu i jakich kol wiek potrzeb. Trwała w ciągłym otępieniu próbując zwalczyć pulsujący ból w skroniach a także suchość w gardle. Nawet nie wiedząc kiedy jej uwagę przykuło ciche pukanie do drzwi. Czyżby o czymś zapomniała? Była z kimś umówiona?
-Cześć Jose – jej oczom ukazała się radosna buzia Cesca. Przez chwilę wpatrywała się tępo w jego równie zmęczoną twarz by zaraz potem wpuścić go do mieszkania – Oho ho…
Dopiero teraz rozejrzała się po swojej kawalerce, która w jeden wieczór zamieniła się w istne pobojowisko. Jej mózg działał trochę na zwolnionych obrotach i dopiero zaczęła żałować że w ogóle wpuściła tu gościa.
-Przepraszam – wychrypiała zbierając co bardziej widoczne części garderoby walające się na podłodze – Jestem trochę w proszku.
-Zauważyłem – brunet roześmiał się i sięgnął do kieszeni w kurtce – Lepiej doprowadź się do porządku. Oczywiście masz niezłą pupę w tych leginsach, ale mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.
Jej brwi podjechały wysoko do góry. Chłopak wyjął z kieszeni kopertę i pomachał jej nią przed nosem.
-To bilety na dzisiejszy mecz. Wiem, że impreza przed meczem to nie najlepszy moment, ale tak jakoś wyszło – wręczył jej przesyłkę.
-Za co to? – spytała starając się ukryć zmieszanie. Nie lubiła dostawać prezentów takich jak ten.
-Za wszystko. Ostatnio dobrze nam się współpracuje, a pomysł Danielli jest faktycznie świetny. To ona wymyśliła by ci to dać – wskazał palcem na kopertę – weź kogoś. Może Glada?
-Tak będzie zachwycony – mruknęła w odpowiedzi. Wiedziała, że kelner z miłą chęcią pójdzie na mecz chociażby z względu Cesca, bo sam mecz był raczej mało ważny. Podeszła do piłkarza i pocałowała go w policzek – Jeszcze raz dziękuję.
-Widzimy się wieczorem – zawołał na dowidzenia i zniknął za drzwiami jej kawalerki.

Nie miał, żadnego konkretnego planu. Właściwie mało zastanawiał się jak będzie wyglądało jego obecne życie. W dzisiejszym dniu miał wykonać dwie rzeczy – spotkać się z Shakirą, oraz zagrać dobry mecz. Reszta nie była ważna. Pojedzie na mecz jako całkiem inny człowiek, odmieniony i znowu będzie grał jak facet. Zawsze z Fabregasem tworzyli dobry duet, on oczywiście miał się skupić na ataku, ale doskonale pamiętał ich stałe fragmenty. Na każdym meczu grali w ciuciubabkę z przeciwnikami innej drużyny. Atak, kontry poważne akcje, a tu nagle Pique przejmował piłkę i rozpoczynał zabawę. Jego kumple dostawali ataków śmiechu, a przeciwnicy wręcz przeciwnie.  Jego telefon rozdzwonił się w momencie kiedy skręcał właśnie w ulicę gdzie mieścił się apartament jego dziewczyny. Zaparkował auto w parkingu podziemnym i wyciągnął aparat z kieszeni spodni.
-Cześć Marc – telefon brata całkowicie zbił go z tropu. Nie spodziewał się jego odzewu dlatego gdy na wyświetlaczu zobaczył jego imię trochę się zdziwił – Coś się stało?
Wysiadł z samochodu i skierował się w stronę wind. Ten telefon był mu wcale nie na rękę. Przez całą drogę starał się skupić i dobrze przygotować do rozmowy z dziewczyną, a teraz brat zawraca mu głowę.
-Nic się nie stało. Chciałem się zapytać, czy jest szansa na dzisiejszy mecz – radosny głos brata dawał mu coś do zrozumienia. Pewnie znowu wyhaczył jakąś laskę albo chce się podlizać kumplom.
-Boże stary to mój najmniejszy problem w tej chwili. Zadzwoń do Cesca czy coś dobra? Tu się warzą losy mojego życia – jęknął podenerwowany – Nie mam w tej chwili do tego głowy, okej?
Zakończył rozmowę dość szybko i był pewien, że jeszcze będzie żałował tej rozmowy z bratem, ale nie mógł teraz o tym myśleć. Telefon był mu naprawdę nie na rękę i jeżeli chciał zachować się profesjonalnie musiał teraz oczyścić swoją głowę ze wszystkich głupot.
Dojechał na ostatnie piętro wysokiego budynku i stanął na wprost ciężkich dębowych drzwi. Nigdy w życiu nie musiał jeszcze tak bardzo się zebrać w sobie. No , może na jakimś meczu tak, ale w życiu osobistym nigdy. Miał ochotę strzelić sobie w pysk byle by mieć to już za sobą.
Zapukał głośno czekając na reakcję osoby w środku. Ręce pociły mu się niemiłosiernie i nawet ciągłe wycieranie ich w dżinsy nie pomagało. Czuł się jak małe dziecko zagubione w lesie.
Miał nawet cichą nadzieję, że jej nie zastanie, albo coś, ale po paru sekundach stał twarzą w twarz z drobną blondwłosą Kolumbijką.
-Już jesteś – uśmiechnęła się do niego lekko, powodując, że wszystko co sobie szykował w głowie rozpłynęło się w jednej chwili. Nie był gotowy na taką ewentualność, ale wiedział, że nie ma sensu się więcej oszukiwać. nieco speszony wszedł do mieszkania i minął kobietę.
-Musimy porozmawiać.

Odkąd Cesc zniknął za jej drzwiami nie przerwanie esemesowała z Daniellą. Dziewczyna z radością opisywała jej swój plan – gdzie się spotkają przed meczem, że kopną Cesca na szczęście przed pierwszym gwizdkiem. Jej humor znacznie się poprawił od tamtego czasu i teraz kręciła się po mieszkaniu w rytm muzyki lecącej z radia. Wbrew początkowym obawom coś ciągle mówiło jej, że wszystko jest na swoim miejscu. Wciągu ostatnich kilku miesięcy znalazła przecież lepszą pracę, zaczęła w końcu porządnie zarabiać, a także zyskała dobrych przyjaciół.
Przystanęła nieco zdziwiona swoim nowym odkryciem.
Właściwie trochę ją ono przeraziło, ponieważ nie oczekiwała takiego obrotu spraw. Wcale nie miała zamiaru w jaki kol wiek sposób wiązać swoją przyjaźń z jednymi z najbogatszych ludzi w mieście. Ta myśl cały czas ja przygniatała i naprawdę sprawiała wrażenie że czasem wątpiła. Z drugiej zaś strony dlaczego miałaby nie mieć takich znajomych? W czym była gorsza?
Dość szybko jej myśli odpłynęły ponieważ dostała smsa od Gerarda. Owszem – pomyślała, wyjdzie z Neo. Robiła to już chyba częściej niż on sam.
Do meczu zostało zaledwie kilka godzin. Poranny kac zupełnie się gdzieś ulotnił pozostawiając ją w przyjemnym otępieniu. Założyła płaszcz i złapała za torebkę, a następnie skierowała się do samochodu.
Tak jak dostała informację, Gerarda nie było tak więc sama musiała sobie otworzyć drzwi. Owczarek od razu na nią skoczył co przy jego ogromnej masie było dość mało wygodne, dlatego czym prędzej złapała za smycz i pociągnęła go w stronę wyjścia.
-Idziemy królewiczu – zawołała do psa powodując, że ten jeszcze bardziej się rozradował. Przez kilka sekund bezskutecznie próbowała odsunąć od siebie jego ogromny ogon bez przerwy bijący ją po nogach – Szukaj kota!
Zawołała gdy znaleźli się na zewnątrz. Pies pognał pomiędzy drzewa, a ona sama przysiadła na ławeczce by nacieszyć się promieniami słońca.

-Dawaj, Dawaj – Daniella starała się ja pogonić. Podbiegła do uchylonych drzwi jej audi i wskoczyła na siedzenie pasażera – Przez ciebie się spóźnimy!
Jose roześmiała się złośliwie. Oczywiście nie zrobiła tego specjalnie, ale wiedziała też, że się nie spóźnią, bo przecież do meczu zostało im jeszcze prawie dwie godziny.
Humory im dopisywały. Dojechały na stadion w niecałe pół godziny więc miały spokojnie dużo czasu na zaparkowanie i wejście do środka. Samochód Danielli miał już swoje miejsce na stadionie. Oczywiście znajdowały się tam parkingi dlatego nie musiały się martwić, że nie będą miały gdzie odstawić auta i się spóźnią.
Jeszcze zanim wysiadły, Daniella wyciągnęła z torebki dwa szaliki. Jeden podała koleżance, a drugi owinęła sobie wokół szyi.
-Mam też farbkę – pomachała do niej kosmetyczką. Początkowo nie zrozumiała, ale chwilę później zobaczyła jak brunetka w lusterku maluje sobie na policzkach kreski w kolorze Dumy Katalonii.
-Ja też chcę – zawołała nadstawiając buzię i czekając na swoją kolej. Wysiadły z samochodu przy okazji odbierając karty gości i skierowały się w stronę wyjścia.
-Zawsze – powiedziała Daniella – ale to zawsze, kopię Cesca na szczęście! Albo przed samym meczem, albo jak mnie na nim nie ma, to jeszcze w domu.
Jose roześmiała się.
Doszły do ogromnych szklanych drzwi, za którymi czekał na nich ochroniaż.
-Nie wchodzimy tam gdzie wszyscy? – spytała zdziwiona gdy zaczęto ją sprawdzać, a także przeglądać zawartość jej torebki.
-Idziemy idziemy, ale wcześniej chcę się zobaczyć z Cescem.
Minęły grupkę ochroniarzy, którzy najwyraźniej znali już dobrze pannę Semaan i skierowały się w stronę korytarzy. Pierwszy raz w życiu była tak zdenerwowana, a równocześnie podekscytowana. Idąc pustymi korytarzykami, co jakiś czas mijała jakieś gabinety, a w którymś momencie nawet salę, z której widać było stadion.
-Nie wierzę, że tu jestem – powiedziała zatrzymując się i obserwując zieloną murawę. Jej towarzyszka złapała ją za ramię i pociągnęła.
-Chodź, z wewnątrz wygląda jeszcze lepiej.
Schodkami doszły do części typowo już zawodniczej. Trudno było jej powiedzieć gdzie dokładnie się znajduje, a dodatkowo emocje które nią targały stały się nie do opanowania.
-Zaraz przyjdę – Semaan podeszła do jednych z metalowych drzwi. Nachyliła się i nasłuchiwała głosów by po chwili zapukać. Jose obserwowała jak na hasło wejść, brunetka znika za drzwiami, a chwilę później zostaje sama.

Gerard podniósł wzrok kończąc wiązać buta i przyjrzał się dziewczynie.
-Cześć Dani – zawołał widząc jej radosną minę. Chwilę później wpadła w objęcia Cesca.
-Jak się masz ? – spytała gdy udało się jej wyswobodzić i na chwilę zamienić kilka słów z obrońcą.
Wzruszył nieznacznie ramionami.
-Jakoś. Właściwie dziwnie – mruknął. Taka była prawda. Czuł się całkowicie poprawnie. Nie dobrze, nie wspaniale, ale całkowicie poprawnie.
Dziewczyna dostrzegła jego zmieszanie i roześmiała się lekko.
-Wiecie na zewnątrz czeka na mnie koleżanka – spojrzała na niego znacząco. Przez chwilę się zastanawiał o kim mowa, ale dość szybko się zorientował. Humor od razu mu się polepszył. Naciągnął na siebie koszulkę klubową i skierował się w stronę wyjścia. Mieli jeszcze kilka minut do wyjścia do tunelu,  a na pewno przydadzą mu się słowa wsparcia.
Wychodząc z szatni dostrzegł ją stojącą nie opodal. Stała zajęta oglądaniem ich ogromnych zdjęć wiszących na ścianach korytarza.
-Cześć – zawołał chcąc zwrócić jej uwagę. Odwróciła się do niego i uśmiechnęła szeroko. Dopiero po chwili zauważył barwy na jej policzkach. Jego wzrok spoczął na szaliku który miała na szyi, a potem znowu na twarzy.
-ślicznie ci w tych kolorach – wskazał na policzki. Wyglądała naprawdę uroczo. Lekki rumieniec pojawił się na jej policzkach.
-To pomysł Dani – powiedziała przestępując z nogi na nogę – Wiesz, że jestem pierwszy raz na tym stadionie?
Zamrugał kilka razy.
-Chyba w ogóle na jakimkolwiek -  przyznała się powodując tym samym, że zaczął się śmiać. Wyglądała na przestraszoną, ale i mocno podekscytowaną. Uśmiechała się szeroko co wprawiało go w lepszy nastrój. Od razu poczuł się lepiej. Poczuł jak robi mu się gorąco, kiedy patrzył jak za zapamiętaniem dziewczyna trajkoce coś o piłce nożnej. Nawet go to nie interesowało. Nie spodziewał się jej tutaj, a już w szczególności, że zrobi na nim takie wrażenie. Bez słowa śledził każdy jej ruch. Oczy które błądziły po całym korytarzu co parę sekund znowu celując w niego. Na uśmiech który nie schodził z jej twarzy. Na dołeczki, na rozwiane włosy…
Przez chwilę nawet przyłapał się na tym, że po prostu się gapi. Jak skończony idiota. Na korytarzu było dość chłodno, ale jemu to nie przeszkadzało, bo krew nabrała większego tępa powodując, że aż było mu gorąco. Dopiero po kilku sekundach Jose przerwała dostrzegając jego wzrok i zamilkła.
-Przepraszam – mruknął jedynie nadal się wpatrując. Widział jej zdziwienie, ale coś głupiego pozwoliło mu zaryzykować.

W ułamku sekundy, nagle i niespodziewanie poczuła ciepłe usta piłkarza, tuż przy swoich. Pocałunek nie był nieśmiały i delikatny, lecz wręcz przeciwnie.  Z wrażenia lekko się zachwiała gdy przywarł do niej, jednak ściana za nią nie pozwoliła jej upaść, a przylgnąć do niej. Oparta o zimny plakat któregoś z piłkarzy Barcelony, czuła jak ciało Gerarda dopasowało się do jej. To co właśnie miało miejsce było tak nieoczekiwane, że na chwilę przestała oddychać.
Ich języki odnalazły się, a ręce mężczyzny otoczyły jej twarz. Jej myśli na ułamek sekundy po prostu wyparowały powodując, że całkowicie oddała się pocałunkowi.
Oderwał się od niej i spojrzał na nią. Odwróciła wzrok nadal zszokowana tym co się między nimi zdarzyło.
-Jose – wychrypiał łapiąc jej brodę i ponownie się przybliżając. Ich spojrzenia na nowo się spotkały, przez co zrobiło się jej trochę słabo. Nie wiedziała, że aż tak zareaguje na to doznanie. Zrobiło jej się gorąco, a oddech przyspieszył. Ponownie pochylił się by odnaleźć jej usta, ale tym razem czekając na jej reakcję. Słysząc swoje imię miała ochotę zemdleć. Czuła, że aż kipi z emocji. Gdzieś wewnątrz zdrowy rozsądek starał się jej coś powiedzieć, ale dość szybko go odepchnęła. Miała gdzieś jakie miała ponieść konsekwencje. Jej myśli pragnęły ponownie go pocałować, dlatego pierwsza dosięgła jego ust.  
– Szaleje za tobą tak bardzo – usłyszała jego cichy szept gdy ponownie się od niej oderwał. Poczuła jak serce podchodzi jej do gardła i ponownie oddała pocałunek.
_____________________________________________________

Ta dam… Chyba część z was czekała na taki moment. Ja sama długo nie chciałam napisać tego odcinka wcześniej. Czekałam i czekałam na właściwy moment.
 A teraz mała sprawka do was :)

 Moje drogie, 
Zaledwie kilka dni temu wzięłam udział w pewnym naborze. Moją pasją zawsze było pisanie i wierzę, że kiedyś będę mogła się sprawdzić w dziennikarstwie sportowym. W wyniku tego naboru od kilku dni mogę się nazwać pełnoprawnym Redaktorem portalu sportowego pt. Barca.pl

Zbieram się właśnie do utworzenia nowego cyklu Felietonów. Miałam chrapkę na typowe dla nas "piłka oczami kobiet", ale ten typ felietonów się pojawia już (przy czym faktycznie jest to spojrzenie oczami jakiejś redaktorki na futbol).
Chciałabym was poprosić o pomoc. Jeśli macie w głowie gdzieś zakorzeniony pomysł i chciałybyście się ze mną nim podzielić. Może któraś z was chciałaby nawiązać ze mną współpracę, stać się redaktorką i tworzyć typowe teksty , na które z wytęsknieniem czekać by mogło większe grono czytelników? 

Myślałam nad kilkoma tematami, jednak dziwnie nadal gdzieś tam w głowie kłębi mi się ta kobieca piłka nożna. Z tym, że nie chce mi się pisać dlaczego piłka jest okrągła, a kobietom trudno zrozumieć spalony, tylko tak bardziej z jajem i fascynacją. No bo umówmy się - są takie które lubią piłkę, bo chcą się przypodobać i takie które kochają :D  Bo która z was nie kocha Fabrique? Albo nie tropi co robi w danym momencie któraś z WAGs?
 Piszcie!