Była
nieco otępiała. Zaistniała przed kilkoma minutami sytuacja sprawiła, że
czuła się nieco zagubiona. Nawet nie wie ile czasu stali razem, kiedy w
okrzykach z szatni zaczęli wylewać się piłkarze. Towarzyszyły im gwizdy i
okrzyki radości co jeszcze bardziej wprawiło ją w osłupienie. Daniella przejęła
inicjatywę. Złapała ją za łokieć i oderwała od piłkarza. W tłumie napierających
na nich graczy Blaugrany pociągnęła ją w stronę wejścia na trybuny. Zajęły
miejsca na zielonych krzesełkach na bocznej części boiska. Wokół nich siedziały
już różne osobistości – ludzie w garniturach, a także eleganckie kobiety. Czuła
się przytłoczona. Jeszcze niedanej jak pięć minut temu trwała w namiętnym
pocałunku z samym Gerardem Pique, a teraz siedzi wśród jego pracodawców, mediów
i innych ludzi z elity.
Do
pierwszego gwizdka zostało piętnaście minut. To o wiele za długo na
siedzenie i modlenie się o to aby Daniella nie poruszyła tematu Gerarda.
-Co u
ciebie? Zmieniło się coś? – brunetka siedząca obok niej uśmiechnęła się
znacząco powodując, że miała ochotę się zarumienić. Przez chwilę siedziała ze
spuszczoną głową starając się ochłonąć.
-To co
najmniej dziwne – mruknęła podnosząc wzrok. Chwilę później tłum podniósł się
skandując okrzyki na cześć drużyn wchodzących na boisku. Również wstała i
wzrokiem odszukała obrońcę. Szedł całkowicie wyluzowany trzymając małą
dziewczynkę za rączkę, a następnie ustawił się w szeregu. Nastąpiło odśpiewanie
hymnu, podczas którego stała cały czas wpatrzona w jego sylwetkę. Gdy ostatnie
dźwięki melodii zabrzmiały, a tłum ponownie się rozkrzyczał zdążyła dostrzec
jego wzrok i mrugnięcie oczkiem.
Zajęła
miejsce na krzesełku obserwując przywitanie kapitanów a następnie losowanie
stron.
-Dlaczego? –
Panna Semaan nie odrywając wzroku od boiska zadała pytanie. Spojrzała na
nią nie rozumiejąc o co chodzi, a dopiero po paru sekundach przypomniała sobie
o tym, że przecież powiedziała coś przed hymnem.
-Nie wiem –
mruknęła w odpowiedzi.
-A ja nie
jestem zdziwiona – zawołała brunetka czekając na gwizdek dający znak o
rozpoczęciu meczu.
Nie
wiedziała co odpowiedzieć. Nadal miała mieszane uczucia. W jej głowie nadal
przewijały się obrazy pocałunku, czuła ciepło jego warg, a także ciepły oddech
n swojej skórze.
-Dani, ale
nie widzisz pewnego paradoksu? On jest światowej sławy piłkarzem, a ja jeszcze
niedawno pracowałam w warsztacie samochodowym – szturchnęła towarzyszkę.
Właściwie mało pilnowała co się działo na boisku.
-I co z
tego? Ja też nie jestem celebrytką – dziewczyna parsknęła nadal śledząc
poczynania swojego chłopaka na boisku. Jose przez dłuższy czas śledziła jej
ruchy. Dziewczyna wyglądała na naprawdę zakochaną i nie mogła się nadziwić, że
takie szczęście może przepełniać jedno istnienie. Chociaż tak naprawdę 1 i pół.
-No i czego
się tak martwisz? – brunetka po dłuższym czasie w końcu przysiadła obok niej.
Nie
wiedziała co odpowiedzieć. Nie martwiła się, bardziej była zaskoczona tym, że
ktoś taki jak Gerard w ogóle wziął po uwagę jej osobę. I wcale nie była z tego
powodu zła albo smutna. W końcu powiedział, że za nią szaleje.
Cała
podenerwowanie które towarzyszyło jej przed meczem, dawno się ulotniło. Czuła
się skołowana, a jednocześnie całkowicie pewna siebie. Mecz trwał w
najlepsze. Barcelona zdobyła dwie bramki i wszystko wskazywało na to, że do
końca pierwszej połowy wyniki nie ulegnie już zmianie.
Podniosła
się z miejsca jeszcze za nim ogłoszono przerwę. Nie miała siły siedzieć na
tyłku, ponieważ energia za bardzo ją roznosiła.
-Dani, ja
spadam – powiedziała łapiąc za swoją torebkę i kierując się w stronę schodków.
-A mecz? –
usłyszała jeszcze głos koleżanki gdy wdrapywała się w stronę wyjścia, ale nie
zareagowała. Nie miała jak wrócić dlatego gdy tylko wyszła na zewnątrz uderzyła
ją ogromna pustka. Przecież wszyscy są na trybunach. Skarciła się w myślach.
Ruszyła w stronę bardziej obleganej części miasta. Znalazłszy postój taksówek
skierowała się prosto do jednej z nich i wskazała adres kierowcy.
Schodząc z
boiska nie mógł dostrzec blondynki na trybunie. Przez chwilę nawet się trochę
zagapił, przez co został pogoniony przez kilku kumpli. Znajdując się w szatni
mało słuchał tego co ma do powiedzenia Tito, co od razu zauważyło kilku z
chłopaków i sam trener. Ci pierwsi mieli z niego dobrą polewkę, gdyż doskonale
widzieli co się stało tuż przed samym meczem, ten drugi zaś nie omieszkał go
pogonić.
Jego mocne
roztargnienie rozstało podsumowane podczas drugiej połowy, żółtą kartką.
Dopiero wtedy zaczął się porządnie skupiać na grze. Owszem, było mu przykro,
ponieważ nie wiedział czemu dziewczyna nagle zniknęła, ale pozwoliło mu to
również spiąć się by szybko zakończyć mecz.
Tak się
również stało. W momencie gdy tylko rozbrzmiał ostatni gwizdek, kiedy uścisnął
rękę innym graczom jako jeden z pierwszych skierował się w stronę tunelu. Kilku
graczy z jego drużyny podsumowali to śmiechem, ale mu to nie przeszkadzało.
-Pierwszy
raz widzę, żebyś tak biegł do jakiejś kobiety – Villa otworzył drzwi od szatni
i na wstępie pozbył się koszulki. Gerard skwitował to tylko znaczącym uśmiechem
i poszedł pod prysznic.
Przez całe
90 minut meczu nie mógł pozbyć się myśli o blondynce. O jej ogromnych szarych
oczach i lekkim uśmiechu z dołeczkami.
Gdy był już
gotowy u jego boku zameldował się również Cesc.
-Nigdy w
życiu tak szybko się nie ogarnąłem – zaśmiał się radośnie gdy pożegnali się z
resztą i skierowali w stronę korytarzy prowadzących do wyjścia.
W hallu
dostrzegli stojącą pannę Semaan, która już na wstępie uraczyła swojego chłopaka
słodkim pocałunkiem. Przez chwilę obserwował ich z uśmiechem.
-Ja lecę –
przerwał im gdy para nie przestawała. Jego przyjaciel odsunął się od dziewczyny
i mrugnął do niego znacząco.
-Leć, leć –
zawołał gdy obrońca zniknął mu z pola widzenia.
-Jose
zupełnie nie spodziewała się takiego obrotu spraw – Daniella przyjęła na swoje
ramię ciężką rękę chłopaka. Skierowali się w stronę garaży. Szli w radosnym
uścisku ciesząc się swoją obecnością i wspominając wydarzenie sprzed meczu.
-Myślę, że i
on sam jest tym nieco zdziwiony – Fabregas zajął miejsce pasażera dając poprowadzić
ukochanej. Zwykle po meczach nie miał siły już na nic po za leżeniem. W takich
momentach jak ten gdy tylko docierał do domu dawał radę jedynie dotrzeć na
kanapę i tam w otoczeniu poduszek i u boku Danielli spędzić do końca wieczór.
Czasem również, jeśli mecz kończył się zbyt późno od razu szedł spać.
-Cieszę się,
że im się układa – brunetka starała się kontynuować rozmownie odrywając wzroku
od jezdni.
-Dlaczego
tak sądzisz? – wyciągnął się i przymknął oczy – Już planujesz ich ślub?
-Swojego nie
mogę, to dlaczego im by nie pomóc – poczuła jak wzrok mężczyzny celuje prosto w
nią – Żartuję, po prostu wierzę w przeznaczenie.
-To
przereklamowane – jęknął lekko się uspakajając. Nie lubił gdy tak z niego
żartowała. Oczywiście wielokrotnie planował już jak będzie wyglądał moment
zaręczyn, ale nigdy nie chcieli się spieszyć. Teraz kiedy za siedem
miesięcy zostaną rodzicami faktycznie powinien się pospieszyć.
-Jesteś taki
mało romantyczny – żachnęła się nie zwracając na niego uwagi – A oni tak bardzo
do siebie pasują.
Uśmiechnął
się na widok zaangażowania dziewczyny. Dojechali do ich budynku i skierowali w
stronę mieszkania.
-Oczywiście,
że jestem romantyczny – żachnął Si. Podszedł do brunetki i przycisnął ja do
ściany. Dosięgnął jej ust i wpił się w nie zachłannie. Dziewczyna odepchnęła go
od siebie i pokazała język.
-Widzisz?
Jestem bardzo romantyczny – zawołał gdy go wyprzedziła na schodach – To było
niezaplanowane i całkowicie spontaniczne.
-Bardzo –
pokiwała głową – To takie wyjątkowe. Jose powinna mi zazdrościć.
Zaśmiała się
i pobiegła na piętro.
Zachowała
się jak idiotka. Zwiała z meczu pozostawiając swoją towarzyszkę samą na
trybunie. Ale tak bardzo targały nią nerwy, że nie potrafiłaby usiedzieć tam
ani minutę dłużej. Gdy tylko weszła do mieszkania zrzuciła kurtkę i
rzuciła ja do szafy. Miała mętlik w głowie, dlatego pierwsze co zrobiła to
włączyła radio pozwalając, żeby muzyka zajęła choć na chwilę jej
skołatane nerwy. Musiała zając czymś myśli, byle by tylko nie myśleć o
Gerardzie. O jego pocałunkach i słowach, które echem odbijały się w jej
głowie. Poszła po prysznic. Gorąca woda powoli koiła jej ciało. Owinięta
ręcznikiem przeszła do szafy. Zdecydowała się na leginsy i tshirt –
najwygodniejszą opcję. W kuchni przygotowała sobie gorącej czekolady.
Upijając co chwilę gorącego napoju krzątała się po mieszkaniu w rytm melodii
Robbiego Williamsa.
Była
idiotką. Całowała się z mężczyzną i odreagowuje to sprzątając. Roześmiała się
do swoich myśli. Spojrzała na zegarek. Mecz skończył się już dobrą godzinę
temu. Zaraz gdy zabrzmiał ostatni gwizdek dostała jeszcze smsa z potwierdzeniem
wygranej od Danielli, ale nie przejęła się nim. Nie chciała myśleć teraz ani o
piłkarzu, ani o meczu, ani o niczym związanym z Barceloną.
Jej uwagę
przykuło kilkukrotne dzwonienie do drzwi. Ściszyła radio i otworzyła zamek. Nie
spodziewała się żadnych gości. Przez chwilę analizowała kto mógł szukać u niej
czegokolwiek o… pół do jedenastej wieczorem. W tym samym momencie gdy złapała
za klamkę jej mózg zaczął pracować, a oddech przyspieszył niebezpiecznie.
-Jesteś –
Gerard uśmiechnął się lekko czekając aż otworzy drzwi do końca. Nawet nie
zareagowała kiedy bez słowa przekroczył próg i przyciągnął ją do siebie.
Odruchowo zatrzasnęła drzwi nie przerywając pocałunku. Wszystko co jeszcze
przez ostatnią godzinę układała sobie w głowie w jednej minucie legło gdy ich
usta się złączyły. Jej serce znowu zabiło tak jak wtedy na zimnym korytarzu.
Jego ręce otoczyły jej drobną twarz i wplatały się we włosy. Jej myśli nie
mogły odnaleźć właściwego toru, ale nie miało to teraz większego znaczenia.
Ponownie tego wieczoru oparła się o ścianę przyciągając do siebie wysokiego
bruneta i oddając pocałunek. Zupełnie nie spodziewała się jego wizyty, ale
właściwie tak bardzo pragnęła go jeszcze raz zobaczyć, że czuła jak zalewa ją
fala gorąca.
Spojrzała w
jego stalowe tęczówki. Gdyby ktoś ich teraz zobaczył … Oparła ręce na klatce
piersiowej. Spod cienkiego materiału koszulki dało się wyczuć twarde mięśnie
które jeszcze bardziej spotęgowały jej uczucie.
Jego dłonie
powędrowały w dół najpierw wzdłuż kręgosłupa, a następnie zatrzymały się na
pośladkach. Chwilę później materiał jej bluzki znalazł się na ziemi gdzieś w
roku pokoju. Roześmiała się w myślach z losu – mieszkała przecież w kawalerce,
a większość jej salonu zajmowało duże łóżko. Przyciągnęła go mocniej do siebie.
W jednej sekundzie podniósł ją, a ona oplotła nogi wokół jego bioder. Czuła
się jak mała dziewczynka obejmując go w ten bardziej bliższy sposób, a jej
włosy niedbale opadały jej na twarz. Jego pocałunki przeniosły się na szyję i
dekolt. Jęknęła gdy poczuła jego ciepły oddech tuż za uchem w tym czułym
miejscu. Ponownie wpił się w jej usta odbierając jej możliwość swobodnego
oddechu.
-Usta –
wychrypiał gdy oderwał się od niej. Zamruczała na widok jego zamglonego
spojrzenia i jeszcze mocniej zacieśniła uścisk – Są słodkie…
Przypomniała
sobie o czekoladowym napoju który piła zanim piłkarz pojawił się u niej w domu.
Nigdy w życiu nie przypuszczała, że w jeden wieczór zmieni się całe jej życie.
Że błaha sprawa jak pocałunek sprawi, że jej ciało zapłonie z dnia na dzień
płomieniem i jedyne o czym będzie myślała, to mieć go przy sobie dłużej i
więcej.
______________________________________________________
Pisane jakiś czas temu... nie sprawdzałam, nie widziałam, przepraszam.
No, no, ale się tutaj dzieje.. Czuje, że Gerard będzie miał kłopoty ze strony Shakiry, ale to pewnie dopiero później. Fabregas jest romantyczny? A to żart :D Czekam na nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńświetny odcinek, ah ten Gerard <3
OdpowiedzUsuńja bym na jej miejscu nie wychodziła z meczu BARCELONY!*.*
czekam na nowość. :)
www.nubes-sobre-barcelona.blogspot.com :) 18.
UsuńMatko, cudowne ♥_♥
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam i koniec ! Mogłoby być dłuższe ;p
Ale było genialnie ! Super opisane ♥
No i romantyczne !
A ja dalej się zastanawiam co z panną Ripoll?
Czekam na ciąg dalszy ;***
Jeju jakie fajne :D nie mogę się doczekać następnego , w miarę możliwości poinformuj mnie o nim na http://stories-bynikaaaa.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWow...
OdpowiedzUsuńCo za niespodziewany zwrot akcji...;D
Chodź od początku wiedziałam że do tego dojdzie ;]
Czekam na next ♥
świetny rozdział :> taaak Cesc jesteś bardzo romnantyczny :D Romantyczny jak cholera ;D No to czekam na nowy, by dowiedzieć jak się to dalej potoczy :> Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńale mi smaka tym napojem czekoladowym narobilas!
OdpowiedzUsuńswietny rozdzial i juz nie moge doczekac sie nastepnego!!
zapraszam na 17 rozdział
karim-and-love-story.blogspot.com
liczę na twą opinię i mam nadzieje że rozdzial ci się spodoba:))
serdecznie zapraszam na 15 rozdział w http://empty-pain.blogspot.com/ oraz 2 w http://the-one-lie.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na dziesiątkę na: http://imposible-sin-vosotras.blogspot.com/ ; ))
OdpowiedzUsuńDoskonale rozumiem o co Ci chodzi :) Po prostu chciałam poinformować o tym, że zaczęłam pisać a jeśli chodzi o współpracę to nadrabiam już zaległości tylko potrzebuję czasu aby przeczytać te wszystkie blogi dlatego uznałam, że nie ma sensu żebym wypowiadała się na temat tego bloga jeśli go nawet jeszcze nie przeczytałam. Nie zmuszam do tego aby zaglądać i komentować. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na przedostatni odcinek - www.nubes-sobre-barcelona.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuń