sobota, 10 listopada 2012

12. Usta, czyli dłużej i więcej




Była nieco  otępiała. Zaistniała przed kilkoma minutami sytuacja sprawiła, że czuła się nieco zagubiona. Nawet nie wie ile czasu stali razem, kiedy w okrzykach z szatni zaczęli wylewać się piłkarze. Towarzyszyły im gwizdy i okrzyki radości co jeszcze bardziej wprawiło ją w osłupienie. Daniella przejęła inicjatywę. Złapała ją za łokieć i oderwała od piłkarza. W tłumie napierających na nich graczy Blaugrany pociągnęła ją w stronę wejścia na trybuny. Zajęły miejsca na zielonych krzesełkach na bocznej części boiska. Wokół nich siedziały już różne osobistości – ludzie w garniturach, a także eleganckie kobiety. Czuła się przytłoczona. Jeszcze niedanej jak pięć minut temu trwała w namiętnym pocałunku z samym Gerardem Pique, a teraz siedzi wśród jego pracodawców, mediów i innych ludzi z elity.
Do pierwszego gwizdka zostało piętnaście minut.  To o wiele za długo na siedzenie i modlenie się o to aby Daniella nie poruszyła tematu Gerarda.
-Co u ciebie? Zmieniło się coś? – brunetka siedząca obok niej uśmiechnęła się znacząco powodując, że miała ochotę się zarumienić. Przez chwilę siedziała ze spuszczoną głową starając się ochłonąć.
-To co najmniej dziwne – mruknęła podnosząc wzrok. Chwilę później tłum podniósł się skandując okrzyki na cześć drużyn wchodzących na boisku. Również wstała i wzrokiem odszukała obrońcę. Szedł całkowicie wyluzowany trzymając małą dziewczynkę za rączkę, a następnie ustawił się w szeregu. Nastąpiło odśpiewanie hymnu, podczas którego stała cały czas wpatrzona w jego sylwetkę. Gdy ostatnie dźwięki melodii zabrzmiały, a tłum ponownie się rozkrzyczał zdążyła dostrzec jego wzrok i mrugnięcie oczkiem.
Zajęła miejsce na krzesełku obserwując przywitanie kapitanów a następnie losowanie stron.
-Dlaczego? – Panna Semaan nie odrywając wzroku od boiska zadała pytanie.  Spojrzała na nią nie rozumiejąc o co chodzi, a dopiero po paru sekundach przypomniała sobie o tym, że przecież powiedziała coś przed hymnem.
-Nie wiem – mruknęła w odpowiedzi.
-A ja nie jestem zdziwiona – zawołała brunetka czekając na gwizdek dający znak o rozpoczęciu meczu.
Nie wiedziała co odpowiedzieć. Nadal miała mieszane uczucia. W jej głowie nadal przewijały się obrazy pocałunku, czuła ciepło jego warg, a także ciepły oddech n swojej skórze.
-Dani, ale nie widzisz pewnego paradoksu? On jest światowej sławy piłkarzem, a ja jeszcze niedawno pracowałam w warsztacie samochodowym – szturchnęła towarzyszkę. Właściwie mało pilnowała co się działo na boisku.
-I co z tego? Ja też nie jestem celebrytką – dziewczyna parsknęła nadal śledząc poczynania swojego chłopaka na boisku. Jose przez dłuższy czas śledziła jej ruchy. Dziewczyna wyglądała na naprawdę zakochaną i nie mogła się nadziwić, że takie szczęście może przepełniać jedno istnienie. Chociaż tak naprawdę 1 i pół.
-No i czego się tak martwisz? – brunetka po dłuższym czasie w końcu przysiadła obok niej.
Nie wiedziała co odpowiedzieć. Nie martwiła się, bardziej była zaskoczona tym, że ktoś taki jak Gerard w ogóle wziął po uwagę jej osobę. I wcale nie była z tego powodu zła albo smutna. W końcu powiedział, że za nią szaleje.

Cała podenerwowanie które towarzyszyło jej przed meczem, dawno się ulotniło. Czuła się skołowana, a jednocześnie całkowicie pewna siebie.  Mecz trwał w najlepsze. Barcelona zdobyła dwie bramki i wszystko wskazywało na to, że do końca pierwszej połowy wyniki nie ulegnie już zmianie.
Podniosła się z miejsca jeszcze za nim ogłoszono przerwę. Nie miała siły siedzieć na tyłku, ponieważ energia za bardzo ją roznosiła.
-Dani, ja spadam – powiedziała łapiąc za swoją torebkę i kierując się w stronę schodków.
-A mecz? – usłyszała jeszcze głos koleżanki gdy wdrapywała się w stronę wyjścia, ale nie zareagowała. Nie miała jak wrócić dlatego gdy tylko wyszła na zewnątrz uderzyła ją ogromna pustka. Przecież wszyscy są na trybunach. Skarciła się w myślach. Ruszyła w stronę bardziej obleganej części miasta. Znalazłszy postój taksówek skierowała się prosto do jednej z nich i wskazała adres kierowcy.

Schodząc z boiska nie mógł dostrzec blondynki na trybunie. Przez chwilę nawet się trochę zagapił, przez co został pogoniony przez kilku kumpli. Znajdując się w szatni mało słuchał tego co ma do powiedzenia Tito, co od razu zauważyło kilku z chłopaków i sam trener. Ci pierwsi mieli z niego dobrą polewkę, gdyż doskonale widzieli co się stało tuż przed samym meczem, ten drugi zaś nie omieszkał go pogonić.
Jego mocne roztargnienie rozstało podsumowane podczas drugiej połowy, żółtą kartką. Dopiero wtedy zaczął się porządnie skupiać na grze. Owszem, było mu przykro, ponieważ nie wiedział czemu dziewczyna nagle zniknęła, ale pozwoliło mu to również spiąć się by szybko zakończyć mecz.
Tak się również stało. W momencie gdy tylko rozbrzmiał ostatni gwizdek, kiedy uścisnął rękę innym graczom jako jeden z pierwszych skierował się w stronę tunelu. Kilku graczy z jego drużyny podsumowali to śmiechem, ale mu to nie przeszkadzało.
-Pierwszy raz widzę, żebyś tak biegł do jakiejś kobiety – Villa otworzył drzwi od szatni i na wstępie pozbył się koszulki. Gerard skwitował to tylko znaczącym uśmiechem i poszedł pod prysznic.
Przez całe 90 minut meczu nie mógł pozbyć się myśli o blondynce. O jej ogromnych szarych oczach i lekkim uśmiechu z dołeczkami.
Gdy był już gotowy u jego boku zameldował się również Cesc.
-Nigdy w życiu tak szybko się nie ogarnąłem – zaśmiał się radośnie gdy pożegnali się z resztą i skierowali w stronę korytarzy prowadzących do wyjścia.
W hallu dostrzegli stojącą pannę Semaan, która już na wstępie uraczyła swojego chłopaka słodkim pocałunkiem. Przez chwilę obserwował ich z uśmiechem.
-Ja lecę – przerwał im gdy para nie przestawała. Jego przyjaciel odsunął się od dziewczyny i mrugnął do niego znacząco.
-Leć, leć – zawołał gdy obrońca zniknął mu z pola widzenia.

-Jose zupełnie nie spodziewała się takiego obrotu spraw – Daniella przyjęła na swoje ramię ciężką rękę chłopaka. Skierowali się w stronę garaży. Szli w radosnym uścisku ciesząc się swoją obecnością i wspominając wydarzenie sprzed meczu.
-Myślę, że i on sam jest tym nieco zdziwiony – Fabregas zajął miejsce pasażera dając poprowadzić ukochanej. Zwykle po meczach nie miał siły już na nic po za leżeniem. W takich momentach jak ten gdy tylko docierał do domu dawał radę jedynie dotrzeć na kanapę i tam w otoczeniu poduszek i u boku Danielli spędzić do końca wieczór. Czasem również, jeśli mecz kończył się zbyt późno od razu szedł spać.
-Cieszę się, że im się układa – brunetka starała się kontynuować rozmownie odrywając wzroku od jezdni.
-Dlaczego tak sądzisz? – wyciągnął się i przymknął oczy – Już planujesz ich ślub?
-Swojego nie mogę, to dlaczego im by nie pomóc – poczuła jak wzrok mężczyzny celuje prosto w nią – Żartuję, po prostu wierzę w przeznaczenie.
-To przereklamowane – jęknął lekko się uspakajając. Nie lubił gdy tak z niego żartowała. Oczywiście wielokrotnie planował już jak będzie wyglądał moment zaręczyn, ale nigdy nie chcieli się spieszyć. Teraz kiedy  za siedem miesięcy zostaną rodzicami faktycznie powinien się pospieszyć.
-Jesteś taki mało romantyczny – żachnęła się nie zwracając na niego uwagi – A oni tak bardzo do siebie pasują.
Uśmiechnął się na widok zaangażowania dziewczyny. Dojechali do ich budynku i skierowali w stronę mieszkania.
-Oczywiście, że jestem romantyczny – żachnął Si. Podszedł do brunetki i przycisnął ja do ściany. Dosięgnął jej ust i wpił się w nie zachłannie. Dziewczyna odepchnęła go od siebie i pokazała język.
-Widzisz? Jestem bardzo romantyczny – zawołał gdy go wyprzedziła na schodach – To było niezaplanowane i całkowicie spontaniczne.
-Bardzo – pokiwała głową – To takie wyjątkowe. Jose powinna mi zazdrościć.
Zaśmiała się i pobiegła na piętro.

Zachowała się jak idiotka. Zwiała z meczu pozostawiając swoją towarzyszkę samą na trybunie. Ale tak bardzo targały nią nerwy, że nie potrafiłaby usiedzieć tam ani minutę dłużej.  Gdy tylko weszła do mieszkania zrzuciła kurtkę i rzuciła ja do szafy. Miała mętlik w głowie, dlatego pierwsze co zrobiła to włączyła radio pozwalając, żeby  muzyka zajęła choć na chwilę jej skołatane nerwy. Musiała zając czymś myśli, byle by tylko nie myśleć o Gerardzie.  O jego pocałunkach i słowach, które echem odbijały się w jej głowie. Poszła po prysznic. Gorąca woda powoli koiła jej ciało. Owinięta ręcznikiem przeszła do szafy. Zdecydowała się na leginsy i tshirt – najwygodniejszą opcję.  W kuchni przygotowała sobie gorącej czekolady. Upijając co chwilę gorącego napoju krzątała się po mieszkaniu w rytm melodii Robbiego Williamsa.
Była idiotką. Całowała się z mężczyzną i odreagowuje to sprzątając. Roześmiała się do swoich myśli. Spojrzała na zegarek. Mecz skończył się już dobrą godzinę temu. Zaraz gdy zabrzmiał ostatni gwizdek dostała jeszcze smsa z potwierdzeniem wygranej od Danielli, ale nie przejęła się nim. Nie chciała myśleć teraz ani o piłkarzu, ani o meczu, ani o niczym związanym z Barceloną.
Jej uwagę przykuło kilkukrotne dzwonienie do drzwi. Ściszyła radio i otworzyła zamek. Nie spodziewała się żadnych gości. Przez chwilę analizowała kto mógł szukać u niej czegokolwiek o… pół do jedenastej wieczorem. W tym samym momencie gdy złapała za klamkę jej mózg zaczął pracować, a oddech przyspieszył niebezpiecznie.
-Jesteś – Gerard uśmiechnął się lekko czekając aż otworzy drzwi do końca. Nawet nie zareagowała kiedy bez słowa przekroczył próg i przyciągnął ją do siebie. Odruchowo zatrzasnęła drzwi nie przerywając pocałunku. Wszystko co jeszcze przez ostatnią godzinę układała sobie w głowie w jednej minucie legło gdy ich usta się złączyły. Jej serce znowu zabiło tak jak wtedy na zimnym korytarzu. Jego ręce otoczyły jej drobną twarz i wplatały się we włosy. Jej myśli nie mogły odnaleźć właściwego toru, ale nie miało to teraz większego znaczenia. Ponownie tego wieczoru oparła się o ścianę przyciągając do siebie wysokiego bruneta i oddając pocałunek. Zupełnie nie spodziewała się jego wizyty, ale właściwie tak bardzo pragnęła go jeszcze raz zobaczyć, że czuła jak zalewa ją fala gorąca.
Spojrzała w jego stalowe tęczówki. Gdyby ktoś ich teraz zobaczył … Oparła ręce na klatce piersiowej. Spod cienkiego materiału koszulki dało się wyczuć twarde mięśnie które jeszcze bardziej spotęgowały jej uczucie.
Jego dłonie powędrowały w dół najpierw wzdłuż kręgosłupa, a następnie zatrzymały się na pośladkach. Chwilę później materiał jej bluzki znalazł się na ziemi gdzieś w roku pokoju. Roześmiała się w myślach z losu – mieszkała przecież w kawalerce, a większość jej salonu zajmowało duże łóżko. Przyciągnęła go mocniej do siebie.  W jednej sekundzie podniósł ją, a ona oplotła nogi wokół jego bioder. Czuła się jak mała dziewczynka obejmując go w ten bardziej bliższy sposób, a jej włosy niedbale opadały jej na twarz. Jego pocałunki przeniosły się na szyję i dekolt. Jęknęła gdy poczuła jego ciepły oddech tuż za uchem w tym czułym miejscu. Ponownie wpił się w jej usta odbierając jej możliwość swobodnego oddechu.
-Usta – wychrypiał gdy oderwał się od niej. Zamruczała na widok jego zamglonego spojrzenia i jeszcze mocniej zacieśniła uścisk – Są słodkie…
Przypomniała sobie o czekoladowym napoju który piła zanim piłkarz pojawił się u niej w domu. Nigdy w życiu nie przypuszczała, że w jeden wieczór zmieni się całe jej życie. Że błaha sprawa jak pocałunek sprawi, że jej ciało zapłonie z dnia na dzień płomieniem i jedyne o czym będzie myślała, to mieć go przy sobie dłużej i więcej.

______________________________________________________
Pisane jakiś czas temu... nie sprawdzałam, nie widziałam, przepraszam.

12 komentarzy:

  1. No, no, ale się tutaj dzieje.. Czuje, że Gerard będzie miał kłopoty ze strony Shakiry, ale to pewnie dopiero później. Fabregas jest romantyczny? A to żart :D Czekam na nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny odcinek, ah ten Gerard <3
    ja bym na jej miejscu nie wychodziła z meczu BARCELONY!*.*
    czekam na nowość. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko, cudowne ♥_♥
    Czytam, czytam i koniec ! Mogłoby być dłuższe ;p
    Ale było genialnie ! Super opisane ♥
    No i romantyczne !
    A ja dalej się zastanawiam co z panną Ripoll?
    Czekam na ciąg dalszy ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju jakie fajne :D nie mogę się doczekać następnego , w miarę możliwości poinformuj mnie o nim na http://stories-bynikaaaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow...
    Co za niespodziewany zwrot akcji...;D
    Chodź od początku wiedziałam że do tego dojdzie ;]
    Czekam na next ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział :> taaak Cesc jesteś bardzo romnantyczny :D Romantyczny jak cholera ;D No to czekam na nowy, by dowiedzieć jak się to dalej potoczy :> Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ale mi smaka tym napojem czekoladowym narobilas!
    swietny rozdzial i juz nie moge doczekac sie nastepnego!!

    zapraszam na 17 rozdział
    karim-and-love-story.blogspot.com
    liczę na twą opinię i mam nadzieje że rozdzial ci się spodoba:))

    OdpowiedzUsuń
  8. serdecznie zapraszam na 15 rozdział w http://empty-pain.blogspot.com/ oraz 2 w http://the-one-lie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  9. zapraszam na dziesiątkę na: http://imposible-sin-vosotras.blogspot.com/ ; ))

    OdpowiedzUsuń
  10. Doskonale rozumiem o co Ci chodzi :) Po prostu chciałam poinformować o tym, że zaczęłam pisać a jeśli chodzi o współpracę to nadrabiam już zaległości tylko potrzebuję czasu aby przeczytać te wszystkie blogi dlatego uznałam, że nie ma sensu żebym wypowiadała się na temat tego bloga jeśli go nawet jeszcze nie przeczytałam. Nie zmuszam do tego aby zaglądać i komentować. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. zapraszam na przedostatni odcinek - www.nubes-sobre-barcelona.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń