Czekałem na ten moment.
Otworzyła
jedno oko. Zaraz potem drugie. Pozycja w której się znajdowała nie należała do
najwygodniejszych. Wyciągnęła się starając wrócić do normalnej pozycji i
podniosła lekko głowę. Nie było to dla niej takie łatwe, zważywszy na to,
że wczorajszego dnia wlała w siebie znacznie więcej alkoholu niż zazwyczaj. Nie
miała ochoty nawet spojrzeć w lustro dlatego gdy stanęła na zimnych kafelka
dokładnie na wprost niego skrzywiła się nieznacznie. Makijaż całkowicie się
rozmazał robiąc z niej krwistą pandę. Przez kilkanaście minut starała się zmyć
nieszczęsne kosmetyki i obiecała sobie w duchu, że kiedyś odpłaci się za to
Gladowi. Jej włosy nie były w lepszym stanie. Poskręcane i poplątane tworzyły
na jej głowie istną wariację. Skorzystała z okazji i nalała wody do wanny.
Zegarek na telefonie wskazywał późną godzinę południową, a więc nie miała sensu
już się spieszyć nawet do pracy. Jej współwłaściciel na pewno to zrozumie.
Wychodząc owinęła się w miękki ręcznik, a następnie ubrała najbardziej
wygodne ciuchy które miała w domu. Czarne leginsy i białą bokserkę. Włosy
upięła wysoko na głowie w koka i ruszyła wojować w kuchni. Przyrządziła sobie
mocnej kawy która miała być jej głównym wybawieniem, przy czym w oczekiwaniu na
zagrzanie się wody wypiła jeszcze całą butelkę mineralnej.
Przesiedziała
na łóżku dobrą godzinę. Bez celu i jakich kol wiek potrzeb. Trwała w ciągłym
otępieniu próbując zwalczyć pulsujący ból w skroniach a także suchość w gardle.
Nawet nie wiedząc kiedy jej uwagę przykuło ciche pukanie do drzwi. Czyżby o
czymś zapomniała? Była z kimś umówiona?
-Cześć Jose
– jej oczom ukazała się radosna buzia Cesca. Przez chwilę wpatrywała się tępo w
jego równie zmęczoną twarz by zaraz potem wpuścić go do mieszkania – Oho ho…
Dopiero
teraz rozejrzała się po swojej kawalerce, która w jeden wieczór zamieniła się w
istne pobojowisko. Jej mózg działał trochę na zwolnionych obrotach i dopiero
zaczęła żałować że w ogóle wpuściła tu gościa.
-Przepraszam
– wychrypiała zbierając co bardziej widoczne części garderoby walające się na
podłodze – Jestem trochę w proszku.
-Zauważyłem
– brunet roześmiał się i sięgnął do kieszeni w kurtce – Lepiej doprowadź się do
porządku. Oczywiście masz niezłą pupę w tych leginsach, ale mam dla ciebie
propozycję nie do odrzucenia.
Jej brwi
podjechały wysoko do góry. Chłopak wyjął z kieszeni kopertę i pomachał jej nią
przed nosem.
-To bilety
na dzisiejszy mecz. Wiem, że impreza przed meczem to nie najlepszy moment, ale
tak jakoś wyszło – wręczył jej przesyłkę.
-Za co to? –
spytała starając się ukryć zmieszanie. Nie lubiła dostawać prezentów takich jak
ten.
-Za
wszystko. Ostatnio dobrze nam się współpracuje, a pomysł Danielli jest
faktycznie świetny. To ona wymyśliła by ci to dać – wskazał palcem na kopertę –
weź kogoś. Może Glada?
-Tak będzie
zachwycony – mruknęła w odpowiedzi. Wiedziała, że kelner z miłą chęcią pójdzie
na mecz chociażby z względu Cesca, bo sam mecz był raczej mało ważny. Podeszła
do piłkarza i pocałowała go w policzek – Jeszcze raz dziękuję.
-Widzimy się
wieczorem – zawołał na dowidzenia i zniknął za drzwiami jej kawalerki.
Nie miał,
żadnego konkretnego planu. Właściwie mało zastanawiał się jak będzie wyglądało
jego obecne życie. W dzisiejszym dniu miał wykonać dwie rzeczy – spotkać się z
Shakirą, oraz zagrać dobry mecz. Reszta nie była ważna. Pojedzie na mecz jako
całkiem inny człowiek, odmieniony i znowu będzie grał jak facet. Zawsze z
Fabregasem tworzyli dobry duet, on oczywiście miał się skupić na ataku, ale
doskonale pamiętał ich stałe fragmenty. Na każdym meczu grali w ciuciubabkę z
przeciwnikami innej drużyny. Atak, kontry poważne akcje, a tu nagle Pique
przejmował piłkę i rozpoczynał zabawę. Jego kumple dostawali ataków śmiechu, a
przeciwnicy wręcz przeciwnie. Jego telefon rozdzwonił się w momencie
kiedy skręcał właśnie w ulicę gdzie mieścił się apartament jego dziewczyny.
Zaparkował auto w parkingu podziemnym i wyciągnął aparat z kieszeni spodni.
-Cześć Marc
– telefon brata całkowicie zbił go z tropu. Nie spodziewał się jego odzewu
dlatego gdy na wyświetlaczu zobaczył jego imię trochę się zdziwił – Coś się
stało?
Wysiadł z
samochodu i skierował się w stronę wind. Ten telefon był mu wcale nie na rękę.
Przez całą drogę starał się skupić i dobrze przygotować do rozmowy z
dziewczyną, a teraz brat zawraca mu głowę.
-Nic się nie
stało. Chciałem się zapytać, czy jest szansa na dzisiejszy mecz – radosny głos
brata dawał mu coś do zrozumienia. Pewnie znowu wyhaczył jakąś laskę albo chce
się podlizać kumplom.
-Boże stary
to mój najmniejszy problem w tej chwili. Zadzwoń do Cesca czy coś dobra? Tu się
warzą losy mojego życia – jęknął podenerwowany – Nie mam w tej chwili do tego
głowy, okej?
Zakończył
rozmowę dość szybko i był pewien, że jeszcze będzie żałował tej rozmowy z
bratem, ale nie mógł teraz o tym myśleć. Telefon był mu naprawdę nie na rękę i
jeżeli chciał zachować się profesjonalnie musiał teraz oczyścić swoją głowę ze
wszystkich głupot.
Dojechał na
ostatnie piętro wysokiego budynku i stanął na wprost ciężkich dębowych drzwi.
Nigdy w życiu nie musiał jeszcze tak bardzo się zebrać w sobie. No , może na
jakimś meczu tak, ale w życiu osobistym nigdy. Miał ochotę strzelić sobie w
pysk byle by mieć to już za sobą.
Zapukał
głośno czekając na reakcję osoby w środku. Ręce pociły mu się niemiłosiernie i
nawet ciągłe wycieranie ich w dżinsy nie pomagało. Czuł się jak małe dziecko
zagubione w lesie.
Miał nawet
cichą nadzieję, że jej nie zastanie, albo coś, ale po paru sekundach stał
twarzą w twarz z drobną blondwłosą Kolumbijką.
-Już jesteś
– uśmiechnęła się do niego lekko, powodując, że wszystko co sobie szykował w
głowie rozpłynęło się w jednej chwili. Nie był gotowy na taką ewentualność, ale
wiedział, że nie ma sensu się więcej oszukiwać. nieco speszony wszedł do
mieszkania i minął kobietę.
-Musimy
porozmawiać.
Odkąd Cesc
zniknął za jej drzwiami nie przerwanie esemesowała z Daniellą. Dziewczyna z
radością opisywała jej swój plan – gdzie się spotkają przed meczem, że kopną
Cesca na szczęście przed pierwszym gwizdkiem. Jej humor znacznie się poprawił
od tamtego czasu i teraz kręciła się po mieszkaniu w rytm muzyki lecącej z
radia. Wbrew początkowym obawom coś ciągle mówiło jej, że wszystko jest na
swoim miejscu. Wciągu ostatnich kilku miesięcy znalazła przecież lepszą pracę,
zaczęła w końcu porządnie zarabiać, a także zyskała dobrych przyjaciół.
Przystanęła
nieco zdziwiona swoim nowym odkryciem.
Właściwie
trochę ją ono przeraziło, ponieważ nie oczekiwała takiego obrotu spraw. Wcale
nie miała zamiaru w jaki kol wiek sposób wiązać swoją przyjaźń z jednymi z najbogatszych
ludzi w mieście. Ta myśl cały czas ja przygniatała i naprawdę sprawiała
wrażenie że czasem wątpiła. Z drugiej zaś strony dlaczego miałaby nie mieć
takich znajomych? W czym była gorsza?
Dość szybko
jej myśli odpłynęły ponieważ dostała smsa od Gerarda. Owszem – pomyślała,
wyjdzie z Neo. Robiła to już chyba częściej niż on sam.
Do meczu
zostało zaledwie kilka godzin. Poranny kac zupełnie się gdzieś ulotnił
pozostawiając ją w przyjemnym otępieniu. Założyła płaszcz i złapała za torebkę,
a następnie skierowała się do samochodu.
Tak jak
dostała informację, Gerarda nie było tak więc sama musiała sobie otworzyć
drzwi. Owczarek od razu na nią skoczył co przy jego ogromnej masie było dość
mało wygodne, dlatego czym prędzej złapała za smycz i pociągnęła go w stronę
wyjścia.
-Idziemy
królewiczu – zawołała do psa powodując, że ten jeszcze bardziej się rozradował.
Przez kilka sekund bezskutecznie próbowała odsunąć od siebie jego ogromny ogon
bez przerwy bijący ją po nogach – Szukaj kota!
Zawołała gdy
znaleźli się na zewnątrz. Pies pognał pomiędzy drzewa, a ona sama przysiadła na
ławeczce by nacieszyć się promieniami słońca.
-Dawaj,
Dawaj – Daniella starała się ja pogonić. Podbiegła do uchylonych drzwi jej audi
i wskoczyła na siedzenie pasażera – Przez ciebie się spóźnimy!
Jose
roześmiała się złośliwie. Oczywiście nie zrobiła tego specjalnie, ale wiedziała
też, że się nie spóźnią, bo przecież do meczu zostało im jeszcze prawie dwie
godziny.
Humory im
dopisywały. Dojechały na stadion w niecałe pół godziny więc miały spokojnie
dużo czasu na zaparkowanie i wejście do środka. Samochód Danielli miał już
swoje miejsce na stadionie. Oczywiście znajdowały się tam parkingi dlatego nie
musiały się martwić, że nie będą miały gdzie odstawić auta i się spóźnią.
Jeszcze
zanim wysiadły, Daniella wyciągnęła z torebki dwa szaliki. Jeden podała
koleżance, a drugi owinęła sobie wokół szyi.
-Mam też
farbkę – pomachała do niej kosmetyczką. Początkowo nie zrozumiała, ale chwilę
później zobaczyła jak brunetka w lusterku maluje sobie na policzkach kreski w
kolorze Dumy Katalonii.
-Ja też chcę
– zawołała nadstawiając buzię i czekając na swoją kolej. Wysiadły z samochodu
przy okazji odbierając karty gości i skierowały się w stronę wyjścia.
-Zawsze –
powiedziała Daniella – ale to zawsze, kopię Cesca na szczęście! Albo przed
samym meczem, albo jak mnie na nim nie ma, to jeszcze w domu.
Jose
roześmiała się.
Doszły do
ogromnych szklanych drzwi, za którymi czekał na nich ochroniaż.
-Nie
wchodzimy tam gdzie wszyscy? – spytała zdziwiona gdy zaczęto ją sprawdzać, a
także przeglądać zawartość jej torebki.
-Idziemy
idziemy, ale wcześniej chcę się zobaczyć z Cescem.
Minęły
grupkę ochroniarzy, którzy najwyraźniej znali już dobrze pannę Semaan i
skierowały się w stronę korytarzy. Pierwszy raz w życiu była tak zdenerwowana,
a równocześnie podekscytowana. Idąc pustymi korytarzykami, co jakiś czas mijała
jakieś gabinety, a w którymś momencie nawet salę, z której widać było stadion.
-Nie wierzę,
że tu jestem – powiedziała zatrzymując się i obserwując zieloną murawę. Jej
towarzyszka złapała ją za ramię i pociągnęła.
-Chodź, z
wewnątrz wygląda jeszcze lepiej.
Schodkami
doszły do części typowo już zawodniczej. Trudno było jej powiedzieć gdzie
dokładnie się znajduje, a dodatkowo emocje które nią targały stały się nie do
opanowania.
-Zaraz
przyjdę – Semaan podeszła do jednych z metalowych drzwi. Nachyliła się i
nasłuchiwała głosów by po chwili zapukać. Jose obserwowała jak na hasło wejść,
brunetka znika za drzwiami, a chwilę później zostaje sama.
Gerard
podniósł wzrok kończąc wiązać buta i przyjrzał się dziewczynie.
-Cześć Dani
– zawołał widząc jej radosną minę. Chwilę później wpadła w objęcia Cesca.
-Jak się
masz ? – spytała gdy udało się jej wyswobodzić i na chwilę zamienić kilka słów
z obrońcą.
Wzruszył
nieznacznie ramionami.
-Jakoś.
Właściwie dziwnie – mruknął. Taka była prawda. Czuł się całkowicie poprawnie.
Nie dobrze, nie wspaniale, ale całkowicie poprawnie.
Dziewczyna
dostrzegła jego zmieszanie i roześmiała się lekko.
-Wiecie na
zewnątrz czeka na mnie koleżanka – spojrzała na niego znacząco. Przez chwilę
się zastanawiał o kim mowa, ale dość szybko się zorientował. Humor od razu mu
się polepszył. Naciągnął na siebie koszulkę klubową i skierował się w stronę
wyjścia. Mieli jeszcze kilka minut do wyjścia do tunelu, a na pewno
przydadzą mu się słowa wsparcia.
Wychodząc z
szatni dostrzegł ją stojącą nie opodal. Stała zajęta oglądaniem ich ogromnych
zdjęć wiszących na ścianach korytarza.
-Cześć –
zawołał chcąc zwrócić jej uwagę. Odwróciła się do niego i uśmiechnęła szeroko.
Dopiero po chwili zauważył barwy na jej policzkach. Jego wzrok spoczął na
szaliku który miała na szyi, a potem znowu na twarzy.
-ślicznie ci
w tych kolorach – wskazał na policzki. Wyglądała naprawdę uroczo. Lekki
rumieniec pojawił się na jej policzkach.
-To pomysł
Dani – powiedziała przestępując z nogi na nogę – Wiesz, że jestem pierwszy raz
na tym stadionie?
Zamrugał
kilka razy.
-Chyba w ogóle
na jakimkolwiek - przyznała się powodując tym samym, że zaczął się śmiać.
Wyglądała na przestraszoną, ale i mocno podekscytowaną. Uśmiechała się szeroko
co wprawiało go w lepszy nastrój. Od razu poczuł się lepiej. Poczuł jak robi mu
się gorąco, kiedy patrzył jak za zapamiętaniem dziewczyna trajkoce coś o piłce
nożnej. Nawet go to nie interesowało. Nie spodziewał się jej tutaj, a już w
szczególności, że zrobi na nim takie wrażenie. Bez słowa śledził każdy jej
ruch. Oczy które błądziły po całym korytarzu co parę sekund znowu celując w
niego. Na uśmiech który nie schodził z jej twarzy. Na dołeczki, na rozwiane
włosy…
Przez chwilę
nawet przyłapał się na tym, że po prostu się gapi. Jak skończony idiota. Na
korytarzu było dość chłodno, ale jemu to nie przeszkadzało, bo krew nabrała
większego tępa powodując, że aż było mu gorąco. Dopiero po kilku sekundach Jose
przerwała dostrzegając jego wzrok i zamilkła.
-Przepraszam
– mruknął jedynie nadal się wpatrując. Widział jej zdziwienie, ale coś głupiego
pozwoliło mu zaryzykować.
W ułamku
sekundy, nagle i niespodziewanie poczuła ciepłe usta piłkarza, tuż przy swoich.
Pocałunek nie był nieśmiały i delikatny, lecz wręcz przeciwnie. Z
wrażenia lekko się zachwiała gdy przywarł do niej, jednak ściana za nią nie
pozwoliła jej upaść, a przylgnąć do niej. Oparta o zimny plakat któregoś z
piłkarzy Barcelony, czuła jak ciało Gerarda dopasowało się do jej. To co
właśnie miało miejsce było tak nieoczekiwane, że na chwilę przestała oddychać.
Ich języki
odnalazły się, a ręce mężczyzny otoczyły jej twarz. Jej myśli na ułamek sekundy
po prostu wyparowały powodując, że całkowicie oddała się pocałunkowi.
Oderwał się
od niej i spojrzał na nią. Odwróciła wzrok nadal zszokowana tym co się między
nimi zdarzyło.
-Jose –
wychrypiał łapiąc jej brodę i ponownie się przybliżając. Ich spojrzenia na nowo
się spotkały, przez co zrobiło się jej trochę słabo. Nie wiedziała, że aż tak
zareaguje na to doznanie. Zrobiło jej się gorąco, a oddech przyspieszył.
Ponownie pochylił się by odnaleźć jej usta, ale tym razem czekając na jej
reakcję. Słysząc swoje imię miała ochotę zemdleć. Czuła, że aż kipi z emocji.
Gdzieś wewnątrz zdrowy rozsądek starał się jej coś powiedzieć, ale dość szybko
go odepchnęła. Miała gdzieś jakie miała ponieść konsekwencje. Jej myśli
pragnęły ponownie go pocałować, dlatego pierwsza dosięgła jego ust.
– Szaleje za tobą tak bardzo –
usłyszała jego cichy szept gdy ponownie się od niej oderwał. Poczuła jak serce
podchodzi jej do gardła i ponownie oddała pocałunek.
_____________________________________________________
Ta dam…
Chyba część z was czekała na taki moment. Ja sama długo nie chciałam
napisać tego odcinka wcześniej. Czekałam i czekałam na właściwy moment.
A teraz mała sprawka do was :)
Moje drogie,
Zaledwie kilka dni temu wzięłam udział w pewnym naborze. Moją pasją zawsze było pisanie i wierzę, że kiedyś będę mogła się sprawdzić w dziennikarstwie sportowym. W wyniku tego naboru od kilku dni mogę się nazwać pełnoprawnym Redaktorem portalu sportowego pt. Barca.pl
Zbieram się właśnie do utworzenia nowego cyklu Felietonów. Miałam chrapkę na typowe dla nas "piłka oczami kobiet", ale ten typ felietonów się pojawia już (przy czym faktycznie jest to spojrzenie oczami jakiejś redaktorki na futbol).
Chciałabym was poprosić o pomoc. Jeśli macie w głowie gdzieś zakorzeniony pomysł i chciałybyście się ze mną nim podzielić. Może któraś z was chciałaby nawiązać ze mną współpracę, stać się redaktorką i tworzyć typowe teksty , na które z wytęsknieniem czekać by mogło większe grono czytelników?
Myślałam nad kilkoma tematami, jednak dziwnie nadal gdzieś tam w głowie kłębi mi się ta kobieca piłka nożna. Z tym, że nie chce mi się pisać dlaczego piłka jest okrągła, a kobietom trudno zrozumieć spalony, tylko tak bardziej z jajem i fascynacją. No bo umówmy się - są takie które lubią piłkę, bo chcą się przypodobać i takie które kochają :D Bo która z was nie kocha Fabrique? Albo nie tropi co robi w danym momencie któraś z WAGs?
Piszcie!
swietny rozdzial :> taaaak ! No w koncu! Tak dlugo na to czekalam :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTyle myśli przewija mi się przez głowę, że aż nie wiem co tu napisać. Notka napisana w sposób, że nie mogłam się od niej oderwać. Cudownie!
OdpowiedzUsuńA zbliżenie Gerarda i Jose? Uważam, że takie niespodziewane akcje są najsłodsze! :) Pięknie, pięknie.. pisz dalej!
I powodzenia Pani Redaktorko! Nie mam niestety pomysłu na to, o czym mogłabyś pisać. :/ Fabrique nie da się nie kochać, niezależnie czy jest się prawdziwą fanką, czy tylko taką która 'zamiłowaniem' do futbolu chce się przypodobać. :D
nareszcie ja pocalowal, tylko co z Shakirą, mniej wazne! oby wiecej takich odcinków.
OdpowiedzUsuńa co do Ramosa, to chyba sie obrazi, ze jego dziewczyna pisze dla barca.pl, a nie dla realmadrid.pl ;P
powodzenia:))
To tak, pierwsza część komentarza:
OdpowiedzUsuńW końcu coś między nimi się wydarzyło! Długo na to czekałam! No, ale mnie interesuje też jak przebiegła ta rozmowa Shakiry i Gerarda.
Czekam na więcej!
Druga część komentarza:
Gratulacje z racji przyłączenia ciebie do serwisu! Czasem tam zaglądam, ale stwierdzam, że teraz będę robić to częściej i czekać na Twoje wpisy ; )
pojawił się nowy rozdział na http://empty-pain.blogspot.com/oraz mój nowy blog http://the-one-lie.blogspot.com/ serdecznie zapraszam! :)
OdpowiedzUsuńW końcu się doczekałam ;] Notka wspaniała i w ogóle... Czekam na dalszą część tego..xD Gratuluje że zostałaś redaktorką ja też czasami tam zaglądam ;p Ciekawa jestem twoich pomysłów ;]
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział na: http://tiempo-para-todos.blogspot.com/ ! ; )
OdpowiedzUsuńnowy na infatuacio.blogspot.com:>
OdpowiedzUsuńO tak.. Wszyscy czekali na ten pocałunek! :D I cieszę się, że to było na Camp Nou. Wspaniała rzecz! Czekam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńHejka nowości na www.torresija.blogspot.com i www.zycie-to-decyzje.blogspot.com :**
OdpowiedzUsuń17 odcinek na www.nubes-sobre-barcelona.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na 16
OdpowiedzUsuńkarim-and-love-story.blogspot.com
zapraszam na 9 rozdział na: http://imposible-sin-vosotras.blogspot.com/ ; )
OdpowiedzUsuńprzedostatni rozdział na http://empty-pain.blogspot.com/ oraz pierwszy na http://the-one-lie.blogspot.com/ ! serdecznie zapraszam! :D
OdpowiedzUsuń