czwartek, 1 listopada 2012

11. Szaleję za tobą



Czekałem na ten moment.
Otworzyła jedno oko. Zaraz potem drugie. Pozycja w której się znajdowała nie należała do najwygodniejszych.  Wyciągnęła się starając wrócić do normalnej pozycji i podniosła lekko głowę. Nie było to dla niej takie łatwe,  zważywszy na to, że wczorajszego dnia wlała w siebie znacznie więcej alkoholu niż zazwyczaj. Nie miała ochoty nawet spojrzeć w lustro dlatego gdy stanęła na zimnych kafelka dokładnie na wprost niego skrzywiła się nieznacznie. Makijaż całkowicie się rozmazał robiąc z niej krwistą pandę. Przez kilkanaście minut starała się zmyć nieszczęsne kosmetyki i obiecała sobie w duchu, że kiedyś odpłaci się za to Gladowi. Jej włosy nie były w lepszym stanie. Poskręcane i poplątane tworzyły na jej głowie istną wariację. Skorzystała z okazji i nalała wody do wanny. Zegarek na telefonie wskazywał późną godzinę południową, a więc nie miała sensu już się spieszyć nawet do pracy. Jej współwłaściciel na pewno to zrozumie. Wychodząc owinęła się w miękki ręcznik, a  następnie ubrała najbardziej wygodne ciuchy które miała w domu. Czarne leginsy i białą bokserkę. Włosy upięła wysoko na głowie w koka i ruszyła wojować w kuchni. Przyrządziła sobie mocnej kawy która miała być jej głównym wybawieniem, przy czym w oczekiwaniu na zagrzanie się wody wypiła jeszcze całą butelkę mineralnej.
Przesiedziała na łóżku dobrą godzinę. Bez celu i jakich kol wiek potrzeb. Trwała w ciągłym otępieniu próbując zwalczyć pulsujący ból w skroniach a także suchość w gardle. Nawet nie wiedząc kiedy jej uwagę przykuło ciche pukanie do drzwi. Czyżby o czymś zapomniała? Była z kimś umówiona?
-Cześć Jose – jej oczom ukazała się radosna buzia Cesca. Przez chwilę wpatrywała się tępo w jego równie zmęczoną twarz by zaraz potem wpuścić go do mieszkania – Oho ho…
Dopiero teraz rozejrzała się po swojej kawalerce, która w jeden wieczór zamieniła się w istne pobojowisko. Jej mózg działał trochę na zwolnionych obrotach i dopiero zaczęła żałować że w ogóle wpuściła tu gościa.
-Przepraszam – wychrypiała zbierając co bardziej widoczne części garderoby walające się na podłodze – Jestem trochę w proszku.
-Zauważyłem – brunet roześmiał się i sięgnął do kieszeni w kurtce – Lepiej doprowadź się do porządku. Oczywiście masz niezłą pupę w tych leginsach, ale mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.
Jej brwi podjechały wysoko do góry. Chłopak wyjął z kieszeni kopertę i pomachał jej nią przed nosem.
-To bilety na dzisiejszy mecz. Wiem, że impreza przed meczem to nie najlepszy moment, ale tak jakoś wyszło – wręczył jej przesyłkę.
-Za co to? – spytała starając się ukryć zmieszanie. Nie lubiła dostawać prezentów takich jak ten.
-Za wszystko. Ostatnio dobrze nam się współpracuje, a pomysł Danielli jest faktycznie świetny. To ona wymyśliła by ci to dać – wskazał palcem na kopertę – weź kogoś. Może Glada?
-Tak będzie zachwycony – mruknęła w odpowiedzi. Wiedziała, że kelner z miłą chęcią pójdzie na mecz chociażby z względu Cesca, bo sam mecz był raczej mało ważny. Podeszła do piłkarza i pocałowała go w policzek – Jeszcze raz dziękuję.
-Widzimy się wieczorem – zawołał na dowidzenia i zniknął za drzwiami jej kawalerki.

Nie miał, żadnego konkretnego planu. Właściwie mało zastanawiał się jak będzie wyglądało jego obecne życie. W dzisiejszym dniu miał wykonać dwie rzeczy – spotkać się z Shakirą, oraz zagrać dobry mecz. Reszta nie była ważna. Pojedzie na mecz jako całkiem inny człowiek, odmieniony i znowu będzie grał jak facet. Zawsze z Fabregasem tworzyli dobry duet, on oczywiście miał się skupić na ataku, ale doskonale pamiętał ich stałe fragmenty. Na każdym meczu grali w ciuciubabkę z przeciwnikami innej drużyny. Atak, kontry poważne akcje, a tu nagle Pique przejmował piłkę i rozpoczynał zabawę. Jego kumple dostawali ataków śmiechu, a przeciwnicy wręcz przeciwnie.  Jego telefon rozdzwonił się w momencie kiedy skręcał właśnie w ulicę gdzie mieścił się apartament jego dziewczyny. Zaparkował auto w parkingu podziemnym i wyciągnął aparat z kieszeni spodni.
-Cześć Marc – telefon brata całkowicie zbił go z tropu. Nie spodziewał się jego odzewu dlatego gdy na wyświetlaczu zobaczył jego imię trochę się zdziwił – Coś się stało?
Wysiadł z samochodu i skierował się w stronę wind. Ten telefon był mu wcale nie na rękę. Przez całą drogę starał się skupić i dobrze przygotować do rozmowy z dziewczyną, a teraz brat zawraca mu głowę.
-Nic się nie stało. Chciałem się zapytać, czy jest szansa na dzisiejszy mecz – radosny głos brata dawał mu coś do zrozumienia. Pewnie znowu wyhaczył jakąś laskę albo chce się podlizać kumplom.
-Boże stary to mój najmniejszy problem w tej chwili. Zadzwoń do Cesca czy coś dobra? Tu się warzą losy mojego życia – jęknął podenerwowany – Nie mam w tej chwili do tego głowy, okej?
Zakończył rozmowę dość szybko i był pewien, że jeszcze będzie żałował tej rozmowy z bratem, ale nie mógł teraz o tym myśleć. Telefon był mu naprawdę nie na rękę i jeżeli chciał zachować się profesjonalnie musiał teraz oczyścić swoją głowę ze wszystkich głupot.
Dojechał na ostatnie piętro wysokiego budynku i stanął na wprost ciężkich dębowych drzwi. Nigdy w życiu nie musiał jeszcze tak bardzo się zebrać w sobie. No , może na jakimś meczu tak, ale w życiu osobistym nigdy. Miał ochotę strzelić sobie w pysk byle by mieć to już za sobą.
Zapukał głośno czekając na reakcję osoby w środku. Ręce pociły mu się niemiłosiernie i nawet ciągłe wycieranie ich w dżinsy nie pomagało. Czuł się jak małe dziecko zagubione w lesie.
Miał nawet cichą nadzieję, że jej nie zastanie, albo coś, ale po paru sekundach stał twarzą w twarz z drobną blondwłosą Kolumbijką.
-Już jesteś – uśmiechnęła się do niego lekko, powodując, że wszystko co sobie szykował w głowie rozpłynęło się w jednej chwili. Nie był gotowy na taką ewentualność, ale wiedział, że nie ma sensu się więcej oszukiwać. nieco speszony wszedł do mieszkania i minął kobietę.
-Musimy porozmawiać.

Odkąd Cesc zniknął za jej drzwiami nie przerwanie esemesowała z Daniellą. Dziewczyna z radością opisywała jej swój plan – gdzie się spotkają przed meczem, że kopną Cesca na szczęście przed pierwszym gwizdkiem. Jej humor znacznie się poprawił od tamtego czasu i teraz kręciła się po mieszkaniu w rytm muzyki lecącej z radia. Wbrew początkowym obawom coś ciągle mówiło jej, że wszystko jest na swoim miejscu. Wciągu ostatnich kilku miesięcy znalazła przecież lepszą pracę, zaczęła w końcu porządnie zarabiać, a także zyskała dobrych przyjaciół.
Przystanęła nieco zdziwiona swoim nowym odkryciem.
Właściwie trochę ją ono przeraziło, ponieważ nie oczekiwała takiego obrotu spraw. Wcale nie miała zamiaru w jaki kol wiek sposób wiązać swoją przyjaźń z jednymi z najbogatszych ludzi w mieście. Ta myśl cały czas ja przygniatała i naprawdę sprawiała wrażenie że czasem wątpiła. Z drugiej zaś strony dlaczego miałaby nie mieć takich znajomych? W czym była gorsza?
Dość szybko jej myśli odpłynęły ponieważ dostała smsa od Gerarda. Owszem – pomyślała, wyjdzie z Neo. Robiła to już chyba częściej niż on sam.
Do meczu zostało zaledwie kilka godzin. Poranny kac zupełnie się gdzieś ulotnił pozostawiając ją w przyjemnym otępieniu. Założyła płaszcz i złapała za torebkę, a następnie skierowała się do samochodu.
Tak jak dostała informację, Gerarda nie było tak więc sama musiała sobie otworzyć drzwi. Owczarek od razu na nią skoczył co przy jego ogromnej masie było dość mało wygodne, dlatego czym prędzej złapała za smycz i pociągnęła go w stronę wyjścia.
-Idziemy królewiczu – zawołała do psa powodując, że ten jeszcze bardziej się rozradował. Przez kilka sekund bezskutecznie próbowała odsunąć od siebie jego ogromny ogon bez przerwy bijący ją po nogach – Szukaj kota!
Zawołała gdy znaleźli się na zewnątrz. Pies pognał pomiędzy drzewa, a ona sama przysiadła na ławeczce by nacieszyć się promieniami słońca.

-Dawaj, Dawaj – Daniella starała się ja pogonić. Podbiegła do uchylonych drzwi jej audi i wskoczyła na siedzenie pasażera – Przez ciebie się spóźnimy!
Jose roześmiała się złośliwie. Oczywiście nie zrobiła tego specjalnie, ale wiedziała też, że się nie spóźnią, bo przecież do meczu zostało im jeszcze prawie dwie godziny.
Humory im dopisywały. Dojechały na stadion w niecałe pół godziny więc miały spokojnie dużo czasu na zaparkowanie i wejście do środka. Samochód Danielli miał już swoje miejsce na stadionie. Oczywiście znajdowały się tam parkingi dlatego nie musiały się martwić, że nie będą miały gdzie odstawić auta i się spóźnią.
Jeszcze zanim wysiadły, Daniella wyciągnęła z torebki dwa szaliki. Jeden podała koleżance, a drugi owinęła sobie wokół szyi.
-Mam też farbkę – pomachała do niej kosmetyczką. Początkowo nie zrozumiała, ale chwilę później zobaczyła jak brunetka w lusterku maluje sobie na policzkach kreski w kolorze Dumy Katalonii.
-Ja też chcę – zawołała nadstawiając buzię i czekając na swoją kolej. Wysiadły z samochodu przy okazji odbierając karty gości i skierowały się w stronę wyjścia.
-Zawsze – powiedziała Daniella – ale to zawsze, kopię Cesca na szczęście! Albo przed samym meczem, albo jak mnie na nim nie ma, to jeszcze w domu.
Jose roześmiała się.
Doszły do ogromnych szklanych drzwi, za którymi czekał na nich ochroniaż.
-Nie wchodzimy tam gdzie wszyscy? – spytała zdziwiona gdy zaczęto ją sprawdzać, a także przeglądać zawartość jej torebki.
-Idziemy idziemy, ale wcześniej chcę się zobaczyć z Cescem.
Minęły grupkę ochroniarzy, którzy najwyraźniej znali już dobrze pannę Semaan i skierowały się w stronę korytarzy. Pierwszy raz w życiu była tak zdenerwowana, a równocześnie podekscytowana. Idąc pustymi korytarzykami, co jakiś czas mijała jakieś gabinety, a w którymś momencie nawet salę, z której widać było stadion.
-Nie wierzę, że tu jestem – powiedziała zatrzymując się i obserwując zieloną murawę. Jej towarzyszka złapała ją za ramię i pociągnęła.
-Chodź, z wewnątrz wygląda jeszcze lepiej.
Schodkami doszły do części typowo już zawodniczej. Trudno było jej powiedzieć gdzie dokładnie się znajduje, a dodatkowo emocje które nią targały stały się nie do opanowania.
-Zaraz przyjdę – Semaan podeszła do jednych z metalowych drzwi. Nachyliła się i nasłuchiwała głosów by po chwili zapukać. Jose obserwowała jak na hasło wejść, brunetka znika za drzwiami, a chwilę później zostaje sama.

Gerard podniósł wzrok kończąc wiązać buta i przyjrzał się dziewczynie.
-Cześć Dani – zawołał widząc jej radosną minę. Chwilę później wpadła w objęcia Cesca.
-Jak się masz ? – spytała gdy udało się jej wyswobodzić i na chwilę zamienić kilka słów z obrońcą.
Wzruszył nieznacznie ramionami.
-Jakoś. Właściwie dziwnie – mruknął. Taka była prawda. Czuł się całkowicie poprawnie. Nie dobrze, nie wspaniale, ale całkowicie poprawnie.
Dziewczyna dostrzegła jego zmieszanie i roześmiała się lekko.
-Wiecie na zewnątrz czeka na mnie koleżanka – spojrzała na niego znacząco. Przez chwilę się zastanawiał o kim mowa, ale dość szybko się zorientował. Humor od razu mu się polepszył. Naciągnął na siebie koszulkę klubową i skierował się w stronę wyjścia. Mieli jeszcze kilka minut do wyjścia do tunelu,  a na pewno przydadzą mu się słowa wsparcia.
Wychodząc z szatni dostrzegł ją stojącą nie opodal. Stała zajęta oglądaniem ich ogromnych zdjęć wiszących na ścianach korytarza.
-Cześć – zawołał chcąc zwrócić jej uwagę. Odwróciła się do niego i uśmiechnęła szeroko. Dopiero po chwili zauważył barwy na jej policzkach. Jego wzrok spoczął na szaliku który miała na szyi, a potem znowu na twarzy.
-ślicznie ci w tych kolorach – wskazał na policzki. Wyglądała naprawdę uroczo. Lekki rumieniec pojawił się na jej policzkach.
-To pomysł Dani – powiedziała przestępując z nogi na nogę – Wiesz, że jestem pierwszy raz na tym stadionie?
Zamrugał kilka razy.
-Chyba w ogóle na jakimkolwiek -  przyznała się powodując tym samym, że zaczął się śmiać. Wyglądała na przestraszoną, ale i mocno podekscytowaną. Uśmiechała się szeroko co wprawiało go w lepszy nastrój. Od razu poczuł się lepiej. Poczuł jak robi mu się gorąco, kiedy patrzył jak za zapamiętaniem dziewczyna trajkoce coś o piłce nożnej. Nawet go to nie interesowało. Nie spodziewał się jej tutaj, a już w szczególności, że zrobi na nim takie wrażenie. Bez słowa śledził każdy jej ruch. Oczy które błądziły po całym korytarzu co parę sekund znowu celując w niego. Na uśmiech który nie schodził z jej twarzy. Na dołeczki, na rozwiane włosy…
Przez chwilę nawet przyłapał się na tym, że po prostu się gapi. Jak skończony idiota. Na korytarzu było dość chłodno, ale jemu to nie przeszkadzało, bo krew nabrała większego tępa powodując, że aż było mu gorąco. Dopiero po kilku sekundach Jose przerwała dostrzegając jego wzrok i zamilkła.
-Przepraszam – mruknął jedynie nadal się wpatrując. Widział jej zdziwienie, ale coś głupiego pozwoliło mu zaryzykować.

W ułamku sekundy, nagle i niespodziewanie poczuła ciepłe usta piłkarza, tuż przy swoich. Pocałunek nie był nieśmiały i delikatny, lecz wręcz przeciwnie.  Z wrażenia lekko się zachwiała gdy przywarł do niej, jednak ściana za nią nie pozwoliła jej upaść, a przylgnąć do niej. Oparta o zimny plakat któregoś z piłkarzy Barcelony, czuła jak ciało Gerarda dopasowało się do jej. To co właśnie miało miejsce było tak nieoczekiwane, że na chwilę przestała oddychać.
Ich języki odnalazły się, a ręce mężczyzny otoczyły jej twarz. Jej myśli na ułamek sekundy po prostu wyparowały powodując, że całkowicie oddała się pocałunkowi.
Oderwał się od niej i spojrzał na nią. Odwróciła wzrok nadal zszokowana tym co się między nimi zdarzyło.
-Jose – wychrypiał łapiąc jej brodę i ponownie się przybliżając. Ich spojrzenia na nowo się spotkały, przez co zrobiło się jej trochę słabo. Nie wiedziała, że aż tak zareaguje na to doznanie. Zrobiło jej się gorąco, a oddech przyspieszył. Ponownie pochylił się by odnaleźć jej usta, ale tym razem czekając na jej reakcję. Słysząc swoje imię miała ochotę zemdleć. Czuła, że aż kipi z emocji. Gdzieś wewnątrz zdrowy rozsądek starał się jej coś powiedzieć, ale dość szybko go odepchnęła. Miała gdzieś jakie miała ponieść konsekwencje. Jej myśli pragnęły ponownie go pocałować, dlatego pierwsza dosięgła jego ust.  
– Szaleje za tobą tak bardzo – usłyszała jego cichy szept gdy ponownie się od niej oderwał. Poczuła jak serce podchodzi jej do gardła i ponownie oddała pocałunek.
_____________________________________________________

Ta dam… Chyba część z was czekała na taki moment. Ja sama długo nie chciałam napisać tego odcinka wcześniej. Czekałam i czekałam na właściwy moment.
 A teraz mała sprawka do was :)

 Moje drogie, 
Zaledwie kilka dni temu wzięłam udział w pewnym naborze. Moją pasją zawsze było pisanie i wierzę, że kiedyś będę mogła się sprawdzić w dziennikarstwie sportowym. W wyniku tego naboru od kilku dni mogę się nazwać pełnoprawnym Redaktorem portalu sportowego pt. Barca.pl

Zbieram się właśnie do utworzenia nowego cyklu Felietonów. Miałam chrapkę na typowe dla nas "piłka oczami kobiet", ale ten typ felietonów się pojawia już (przy czym faktycznie jest to spojrzenie oczami jakiejś redaktorki na futbol).
Chciałabym was poprosić o pomoc. Jeśli macie w głowie gdzieś zakorzeniony pomysł i chciałybyście się ze mną nim podzielić. Może któraś z was chciałaby nawiązać ze mną współpracę, stać się redaktorką i tworzyć typowe teksty , na które z wytęsknieniem czekać by mogło większe grono czytelników? 

Myślałam nad kilkoma tematami, jednak dziwnie nadal gdzieś tam w głowie kłębi mi się ta kobieca piłka nożna. Z tym, że nie chce mi się pisać dlaczego piłka jest okrągła, a kobietom trudno zrozumieć spalony, tylko tak bardziej z jajem i fascynacją. No bo umówmy się - są takie które lubią piłkę, bo chcą się przypodobać i takie które kochają :D  Bo która z was nie kocha Fabrique? Albo nie tropi co robi w danym momencie któraś z WAGs?
 Piszcie!

14 komentarzy:

  1. swietny rozdzial :> taaaak ! No w koncu! Tak dlugo na to czekalam :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle myśli przewija mi się przez głowę, że aż nie wiem co tu napisać. Notka napisana w sposób, że nie mogłam się od niej oderwać. Cudownie!

    A zbliżenie Gerarda i Jose? Uważam, że takie niespodziewane akcje są najsłodsze! :) Pięknie, pięknie.. pisz dalej!

    I powodzenia Pani Redaktorko! Nie mam niestety pomysłu na to, o czym mogłabyś pisać. :/ Fabrique nie da się nie kochać, niezależnie czy jest się prawdziwą fanką, czy tylko taką która 'zamiłowaniem' do futbolu chce się przypodobać. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. nareszcie ja pocalowal, tylko co z Shakirą, mniej wazne! oby wiecej takich odcinków.

    a co do Ramosa, to chyba sie obrazi, ze jego dziewczyna pisze dla barca.pl, a nie dla realmadrid.pl ;P
    powodzenia:))

    OdpowiedzUsuń
  4. To tak, pierwsza część komentarza:
    W końcu coś między nimi się wydarzyło! Długo na to czekałam! No, ale mnie interesuje też jak przebiegła ta rozmowa Shakiry i Gerarda.
    Czekam na więcej!

    Druga część komentarza:
    Gratulacje z racji przyłączenia ciebie do serwisu! Czasem tam zaglądam, ale stwierdzam, że teraz będę robić to częściej i czekać na Twoje wpisy ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. pojawił się nowy rozdział na http://empty-pain.blogspot.com/oraz mój nowy blog http://the-one-lie.blogspot.com/ serdecznie zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu się doczekałam ;] Notka wspaniała i w ogóle... Czekam na dalszą część tego..xD Gratuluje że zostałaś redaktorką ja też czasami tam zaglądam ;p Ciekawa jestem twoich pomysłów ;]

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na nowy rozdział na: http://tiempo-para-todos.blogspot.com/ ! ; )

    OdpowiedzUsuń
  8. nowy na infatuacio.blogspot.com:>

    OdpowiedzUsuń
  9. O tak.. Wszyscy czekali na ten pocałunek! :D I cieszę się, że to było na Camp Nou. Wspaniała rzecz! Czekam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejka nowości na www.torresija.blogspot.com i www.zycie-to-decyzje.blogspot.com :**

    OdpowiedzUsuń
  11. 17 odcinek na www.nubes-sobre-barcelona.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  12. zapraszam na 16
    karim-and-love-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. zapraszam na 9 rozdział na: http://imposible-sin-vosotras.blogspot.com/ ; )

    OdpowiedzUsuń
  14. przedostatni rozdział na http://empty-pain.blogspot.com/ oraz pierwszy na http://the-one-lie.blogspot.com/ ! serdecznie zapraszam! :D

    OdpowiedzUsuń