Siedziała
obok Cesca Fabregasa i starała się oddychać miarowo. Pierwszy raz miała takie
zadanie i czuła się zdenerwowana jak diabli. Wiedziała, że w głównym
pomieszczeniu ważą się losy dwójki ludzi jednak jedyną rzeczą o której mogła
teraz myśleć było to czy wszystko idzie w porządku.
-Uspokój się
– usłyszała szept piłkarza siedzącego tuż obok. Siedzieli na kanapie ustawionej
na zapleczu lokalu czekając na rozwój sytuacji. Kelnerka co jakiś czas drepcząc
przemykała obok jakby nie chciała zmącić ogólnego skupienia właścicielki.
-A jeśli jej
nie smakuje? – jęknęła zmartwiona.
-Jedyną
rzeczą która może się nie udać to ich związek, a dla ciebie ważne jest czy kawa
im smakuje? – Cesc wstał z kanapy i zaczął przechadzać się po korytarzyku.
Nie mogła
nic poradzić na ich związek. To nie była jej sprawa. W szczególności, że w
ogóle się za to nie brała. Jej zadaniem było przygotować przedpremierowy
wieczór, a to zadaniem Pique jest sprawić by był on dla nich wspaniały.
-Jose – głos
Fabregasa wyrwał ją z zamyślenia. Spojrzała na niego nieprzytomnym wzrokiem –
Telefon ci dzwoni.
Wzdrygnęła
się i dopiero po sekundzie dostrzegła wibrujący telefon na stoliku. Przez
chwilę wpatrywała się w nieznajomy numer mrugający na wyświetlaczu, a chwilę
później zawołał Glada by odebrał.
-Dlaczego
nie odebrałaś? – Cesc zmarszczył brwi widząc, że jej przyjaciel znika za ścianą
z aparatem w dłoni. Wzruszyła ramionami.
-Nieważne.
Wstała z
miejsca i podeszła do tylnych drzwi. Z kieszeni marynarki wyjęła paczkę
papierosów i zapalniczkę. Zaciągnęła się dymem.
-Palenie
jest obrzydliwe – Cesc przysiadł koło niej na schodkach.
Kiwnęła
głową ponownie się zaciągając. Nie lubiła palić i było to jedno z wielu
okropnych nawyków których się nabawiła w swoim młodym wieku, ale nie potrafiła
się za siebie wziąć by to zmienić.
-Wiem –
skupiła się na brunecie – Lubisz Shakirę?
-Nie jest
zła – odpowiedział pokrótce, ale jej mina pokazywała, że czeka na więcej –
właściwie się nie znamy. Ona jest osobą medialną, często jej nie ma. Ona i
Gerard to co innego niż ja i Daniella.
Blondynka
spojrzała na niego zdziwiona.
-Chciałabym
poznać twoją dziewczynę.
-Ona też nie
jest zbytnio lubiana przez otoczenie – dodał – Ludzie oceniają kogoś zanim go
poznają.
Kiwnęła
głową. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Dlatego lubiła być niezależną i
samodzielną. Nie lubiła się ograniczać, a w szczególności uzależniać od kogoś. Jednak
Daniela mogła być w gruncie rzeczy dość miłą osobą.
-Josefine? –
ich rozmowę przerwał głos kelnerki która pojawiła się na zapleczu – państwo już
się zbierają.
Kiwnęła jej
głową. Jak się umówili, ona i Cesc byli tu incognito. Mieli być niezauważeni. W
szczególności, że ona sama miała już możliwość poznania piosenkarki i
wiedziała, że nie ma co się wychylać.
Tak jak
przekazała pracownicy, goście nie mieli płacić za kolację. Byli ich pierwszymi
gośćmi, a ich zapłatą ma być opinia, przed jutrzejszym, wielkim otwarciem.
-Odwiozę Cię
– powiedział Cesc gdy w lokalu nikt nie pozostał. Miała cichą nadzieję, że do jutra
znajdzie chwilę by oprócz skołatanych nerwów iść jeszcze na zakupy i do
fryzjera.
-Jutro,
macie być punktualnie. Jasne? – kiwnęła palcem w stronę piłkarza na odchodne –
Ty i twoja dziewczyna.
-Obiecujemy
– brunet mrugnął do niej gdy zamykała drzwi i odjechał z piskiem opon.
*
-Właściwie
nie wiem co mam o tym sądzić – Gerard oparł się o barierkę balkonową i
zapatrzył się na panoramę miasta. Gdy tylko się obudził wiedział, że musi
zadzwonić do kumpla i tylko gdy Shakira poszła się wykąpać nadarzyła się ku
temu idealna okazja – trudno mi ocenić wczorajszy wieczór.
-Chłopie,
czy zjedliście pyszne lody?
-No –
podrapał się po karku, mocniej owijając się szlafrokiem.
-A
rozmawialiście?
-No.
-Nie no,
tylko to już jakiś sukces… No, a potem?
-Co potem? –
zmarszczył brwi starając się zrozumieć co ma na myśli – Po rozmowie…
rozmawialiśmy?
-No nieee –
usłyszał jęk w słuchawce – po kawiarni… No wiesz. Było bzykanko?
-Na to nie
mogę narzekać – przytaknął przypominając sobie wczorajszą noc – To nie z tym
mamy problem. Widzisz… sypiamy ze sobą, całujemy się, rozmawiamy ze sobą... Ale
pozostajemy sobie dalecy.
-Ten
przypadek potrzebuje lekarza.
-I to
specjalistę – westchnął. Z łazienki dobiegł go dźwięk otwieranych drzwi – Stary
muszę kończyć, widzimy się za pół godziny.
Schował
telefon do kieszeni szlafroka i uśmiechnął się na widok blondynki owiniętej
jedynie w ręcznik. Uśmiechnęła się do niego radośnie i pocałowała prosto w
usta.
-Muszę iść
na trening – sapnął pomiędzy pocałunkami, starając się oderwać od siebie dłonie
kolumbijki.
Przyjrzał
się jej zawiedzionej minie.
-Pamiętaj,
że wieczorem jest otwarcie kawiarni, chcę byś wyglądała bosko –pocałował ją w
czoło i zniknął za drzwiami łazienki.
Nie
wiedziała gdzie podziać dłonie. Jej obecność zdawała się w większości utrudniać
pracę, ale nie mogła nic poradzić na to że emocje nad nią górowały. Glad co
jakiś czas mijając ją, głaskał ją po ramieniu, albo przytulał chcąc ją
uspokoić, ale i to nie przynosiło zamierzonych skutków.
-Musisz
wyluzować – powiedział, na co wywróciła oczami. On był przyzwyczajony do takich
spotkań, a ona… To był swojego rodzaju debiut.
Stanęła w
tylnym wejściu i zapaliła papierosa.
-O nie, nie,
nie – Glad wyrwał jej papierosa. Wyglądał całkiem uroczo. Ubrany w elegancką
koszulę, sweter i świecące buty pod kolor spodni wyglądał na typowego geja.
Jęknęła cicho, niezadowolona.
-Zaraz
będziesz śmierdzieć – zgniótł niedopałek i wyjął ze skórzanej torby perfumy –
Dziś masz być gwiazdą.
Spojrzał na
nią uważnie, co spowodowało, że trochę się zawstydziła.
-Wyglądasz
idealnie, męska elegancja – spojrzała na niego ze zdziwieniem – Wszyscy już
czekają.
Po raz
ostatni spojrzała w duże eleganckie lustro na zapleczu. Ubrana w elegancką
koszulę, wąskie spodnie, a także szpilki, wyglądał całkowicie poprawnie, ale i
elegancko. Lekki makijaż i kok nadawały jej kobiecości.
-męska
elegancja – prychnęła i ruszyła w stronę wejścia.
-Jak się
bawisz?- usłyszała szept tuż obok ucha i oderwała wzrok od gości. Glad oparł
się o barek i obserwował jak ludzie rozmawiają, kosztując różnego rodzaju
smakołyki przygotowane przez kuchnię. Owoce, czekoladki, desery. A dodatkowo
kawa.
-Może być –
powiedziała zamyślona starając się przebrać naturalną pozę. Co jakiś czas
uśmiechała się radośnie i zamieniała kilka zdań z gośćmi.
-Henry! –
Glad podniósł lekko rękę wołając mężczyznę w starszym wieku stojącego nieopodal
– Poznasz kogoś.
Wyprostowała
się, stając naprzeciwko eleganckiego biznesmena.
-Jose – Glad
zwrócił się do niej – poznaj mojego ojca, Henry – to jest Jose.
Uśmiechnęła
się, lekko ściskając jego dłoń.
-Cieszę się
, że mój syn w końcu zaczął działać – mężczyzna z radością oglądał cały lokal –
na pewno tu się odnajdzie.
-Glad to
wspaniały przyjaciel – powiedziała gdy zostali sami – Idealnie nam się
współpracuje.
-To na pewno
– potwierdził – gdyby jeszcze mogła istnieć jakaś malusieńka szansa na to, że
mogłabyś być moją synową.
Wzdrygnęła
się na jego słowa, choć starała się nie pokazać jak bardzo przeraziła ją ta
myśl. Na szczęście uwagę wszystkich zebranych, zwrócili nowo przybyli goście –
dwóch piłkarzy w towarzystwie swoich partnerek. Przez chwilę całe zamieszanie
kręciło się wokół nich i Jose dziękowała Bogu, za chwilę wytchnienia.
___________________________________________________________________
Króciutko i tak jak w tytule trochę o niczym, ale jest - to jest ważne. Dodaję dzisiaj ponieważ jutro... tak, tak :) idę na meczyk! tiru riru! Jestem strasznie podekscytowana!
No, ale... Następna notka będzie... W sobotę popołudniu (tak szybciutko)
Króciutki jak na ciebie ,ale fajny.
OdpowiedzUsuńŚwietnie ci wychodzą dialogi w przeciwieństwie do mnie ;p Pozazdrośćić.
Czekam na next ;*
Otwarcie swojej własnej restauracji, w dodatku na której są takie osobistości jak Pique, Shakira, Fabregas i Semaan to nie byle co : ) Fiuu, fiuu, fiuu ! ;** Nie mogę się doczekać nowego rozdziału! Czekam z niecierpliwością ;)
OdpowiedzUsuńKrótki ale fajny ;) Nie dziwie się jej że nie umiała wytrzymać to w końcu dla niej ważny dzień ;] Ciekawe jak to będzie z Pique i Shakirą ?? Oczywiście czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńTiru Riru....moze juz niedługo ;)
OdpowiedzUsuńswietny rozdział, no to teraz czekam do soboty, by wiedziec co wydarzy sie podczas, bądź po wielkim otwarciu.
świetny rozdział :> no w sumie racja, że o niczym ale mi się podoba :> fajnie napisany. zobaczymy jak się to dalej potoczy :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział na: http://imposible-sin-vosotras.blogspot.com/ :) Liczę na opinię zawartą w komentarzu ; )
OdpowiedzUsuńNo i w końcu przeczytałam wszystkie 7 części tego opowiadania. Modliłam się w duchu, żeby po fakcie nie okazało się, że i to zawiesiłaś. :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, jak piszesz- lekko, bez wymuszania.. :)
Historia dość nietypowa, a co za tym idzie- oryginalna. Informujesz o nowościach? Jeżeli tak, to mogę prosić o info? :)
http://pasion-y-el-amor.blogspot.com