czwartek, 11 października 2012

7. Rozmowy o niczym.




Siedziała obok Cesca Fabregasa i starała się oddychać miarowo. Pierwszy raz miała takie zadanie i czuła się zdenerwowana jak diabli. Wiedziała, że w głównym pomieszczeniu ważą się losy dwójki ludzi jednak jedyną rzeczą o której mogła teraz myśleć było to czy wszystko idzie w porządku.
-Uspokój się – usłyszała szept piłkarza siedzącego tuż obok. Siedzieli na kanapie ustawionej na zapleczu lokalu czekając na rozwój sytuacji. Kelnerka co jakiś czas drepcząc przemykała obok jakby nie chciała zmącić ogólnego skupienia właścicielki.
-A jeśli jej nie smakuje? – jęknęła zmartwiona.
-Jedyną rzeczą która może się nie udać to ich związek, a dla ciebie ważne jest czy kawa im smakuje? – Cesc wstał z kanapy i zaczął przechadzać się po korytarzyku.
Nie mogła nic poradzić na ich związek. To nie była jej sprawa. W szczególności, że w ogóle się za to nie brała. Jej zadaniem było przygotować przedpremierowy wieczór, a to zadaniem Pique jest sprawić by był on dla nich wspaniały.
-Jose – głos Fabregasa wyrwał ją z zamyślenia. Spojrzała na niego nieprzytomnym wzrokiem – Telefon ci dzwoni.
Wzdrygnęła się i dopiero po sekundzie dostrzegła wibrujący telefon na stoliku. Przez chwilę wpatrywała się w nieznajomy numer mrugający na wyświetlaczu, a chwilę później zawołał Glada by odebrał.
-Dlaczego nie odebrałaś? – Cesc zmarszczył brwi widząc, że jej przyjaciel znika za ścianą z aparatem w dłoni. Wzruszyła ramionami.
-Nieważne.
Wstała z miejsca i podeszła do tylnych drzwi. Z kieszeni marynarki wyjęła paczkę papierosów i zapalniczkę. Zaciągnęła się dymem.
-Palenie jest obrzydliwe – Cesc przysiadł koło niej na schodkach.
Kiwnęła głową ponownie się zaciągając. Nie lubiła palić i było to jedno z wielu okropnych nawyków których się nabawiła w swoim młodym wieku, ale nie potrafiła się za siebie wziąć by to zmienić.
-Wiem – skupiła się na brunecie – Lubisz Shakirę?
-Nie jest zła – odpowiedział pokrótce, ale jej mina pokazywała, że czeka na więcej – właściwie się nie znamy. Ona jest osobą medialną, często jej nie ma. Ona i Gerard to co innego niż ja i Daniella.
Blondynka spojrzała na niego zdziwiona.
-Chciałabym poznać twoją dziewczynę.
-Ona też nie jest zbytnio lubiana przez otoczenie – dodał – Ludzie oceniają kogoś zanim go poznają.
Kiwnęła głową. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Dlatego lubiła być niezależną i samodzielną. Nie lubiła się ograniczać, a w szczególności uzależniać od kogoś. Jednak Daniela mogła być w gruncie rzeczy dość miłą osobą.
-Josefine? – ich rozmowę przerwał głos kelnerki która pojawiła się na zapleczu – państwo już się zbierają.
Kiwnęła jej głową. Jak się umówili, ona i Cesc byli tu incognito. Mieli być niezauważeni. W szczególności, że ona sama miała już możliwość poznania piosenkarki i wiedziała, że nie ma co się wychylać.
Tak jak przekazała pracownicy, goście nie mieli płacić za kolację. Byli ich pierwszymi gośćmi, a ich zapłatą ma być opinia, przed jutrzejszym, wielkim otwarciem.
-Odwiozę Cię – powiedział Cesc gdy w lokalu nikt nie pozostał. Miała cichą nadzieję, że do jutra znajdzie chwilę by oprócz skołatanych nerwów iść jeszcze na zakupy i do fryzjera.
-Jutro, macie być punktualnie. Jasne? – kiwnęła palcem w stronę piłkarza na odchodne – Ty i twoja dziewczyna.
-Obiecujemy – brunet mrugnął do niej gdy zamykała drzwi i odjechał z piskiem opon.

*

-Właściwie nie wiem co mam o tym sądzić – Gerard oparł się o barierkę balkonową i zapatrzył się na panoramę miasta. Gdy tylko się obudził wiedział, że musi zadzwonić do kumpla i tylko gdy Shakira poszła się wykąpać nadarzyła się ku temu idealna okazja – trudno mi ocenić wczorajszy wieczór.
-Chłopie, czy zjedliście pyszne lody?
-No – podrapał się po karku, mocniej owijając się szlafrokiem.
-A rozmawialiście?
-No.
-Nie no, tylko to już jakiś sukces… No, a potem?
-Co potem? – zmarszczył brwi starając się zrozumieć co ma na myśli – Po rozmowie… rozmawialiśmy?
-No nieee – usłyszał jęk w słuchawce – po kawiarni… No wiesz. Było bzykanko?
-Na to nie mogę narzekać – przytaknął przypominając sobie wczorajszą noc – To nie z tym mamy problem. Widzisz… sypiamy ze sobą, całujemy się, rozmawiamy ze sobą... Ale pozostajemy sobie dalecy.
-Ten przypadek potrzebuje lekarza.
-I to specjalistę – westchnął. Z łazienki dobiegł go dźwięk otwieranych drzwi – Stary muszę kończyć, widzimy się za pół godziny.
Schował telefon do kieszeni szlafroka i uśmiechnął się na widok blondynki owiniętej jedynie w ręcznik. Uśmiechnęła się do niego radośnie i pocałowała prosto w usta.
-Muszę iść na trening – sapnął pomiędzy pocałunkami, starając się oderwać od siebie dłonie kolumbijki.
Przyjrzał się jej zawiedzionej minie.
-Pamiętaj, że wieczorem jest otwarcie kawiarni, chcę byś wyglądała bosko –pocałował ją w czoło i zniknął za drzwiami łazienki.

Nie wiedziała gdzie podziać dłonie. Jej obecność zdawała się w większości utrudniać pracę, ale nie mogła nic poradzić na to że emocje nad nią górowały. Glad co jakiś czas mijając ją, głaskał ją po ramieniu, albo przytulał chcąc ją uspokoić, ale i to nie przynosiło zamierzonych skutków.
-Musisz wyluzować – powiedział, na co wywróciła oczami. On był przyzwyczajony do takich spotkań, a ona… To był swojego rodzaju debiut.
Stanęła w tylnym wejściu i zapaliła papierosa.
-O nie, nie, nie – Glad wyrwał jej papierosa. Wyglądał całkiem uroczo. Ubrany w elegancką koszulę, sweter i świecące buty pod kolor spodni wyglądał na typowego geja. Jęknęła cicho, niezadowolona.
-Zaraz będziesz śmierdzieć – zgniótł niedopałek i wyjął ze skórzanej torby perfumy – Dziś masz być gwiazdą.
Spojrzał na nią uważnie, co spowodowało, że trochę się zawstydziła.
-Wyglądasz idealnie, męska elegancja – spojrzała na niego ze zdziwieniem – Wszyscy już czekają.
Po raz ostatni spojrzała w duże eleganckie lustro na zapleczu. Ubrana w elegancką koszulę, wąskie spodnie, a także szpilki, wyglądał całkowicie poprawnie, ale i elegancko. Lekki makijaż i kok nadawały jej kobiecości.
-męska elegancja – prychnęła i ruszyła w stronę wejścia.

-Jak się bawisz?- usłyszała szept tuż obok ucha i oderwała wzrok od gości. Glad oparł się o barek i obserwował jak ludzie rozmawiają, kosztując różnego rodzaju smakołyki przygotowane przez kuchnię. Owoce, czekoladki, desery. A dodatkowo kawa.
-Może być – powiedziała zamyślona starając się przebrać naturalną pozę. Co jakiś czas uśmiechała się radośnie i zamieniała kilka zdań z gośćmi.
-Henry! – Glad podniósł lekko rękę wołając mężczyznę w starszym wieku stojącego nieopodal – Poznasz kogoś.
Wyprostowała się, stając naprzeciwko eleganckiego biznesmena.
-Jose – Glad zwrócił się do niej – poznaj mojego ojca, Henry – to jest Jose.
Uśmiechnęła się, lekko ściskając jego dłoń.
-Cieszę się , że mój syn w końcu zaczął działać – mężczyzna z radością oglądał cały lokal – na pewno tu się odnajdzie.
-Glad to wspaniały przyjaciel – powiedziała gdy zostali sami – Idealnie nam się współpracuje.
-To na pewno – potwierdził – gdyby jeszcze mogła istnieć jakaś malusieńka szansa na to, że mogłabyś być moją synową.
Wzdrygnęła się na jego słowa, choć starała się nie pokazać jak bardzo przeraziła ją ta myśl. Na szczęście uwagę wszystkich zebranych, zwrócili nowo przybyli goście – dwóch piłkarzy w towarzystwie swoich partnerek. Przez chwilę całe zamieszanie kręciło się wokół nich i Jose dziękowała Bogu, za chwilę wytchnienia. 

___________________________________________________________________

Króciutko i tak jak w tytule trochę o niczym, ale jest - to jest ważne. Dodaję dzisiaj ponieważ jutro... tak, tak :) idę na meczyk! tiru riru! Jestem strasznie podekscytowana! 

No, ale... Następna notka będzie... W sobotę popołudniu (tak szybciutko)

7 komentarzy:

  1. Króciutki jak na ciebie ,ale fajny.
    Świetnie ci wychodzą dialogi w przeciwieństwie do mnie ;p Pozazdrośćić.
    Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Otwarcie swojej własnej restauracji, w dodatku na której są takie osobistości jak Pique, Shakira, Fabregas i Semaan to nie byle co : ) Fiuu, fiuu, fiuu ! ;** Nie mogę się doczekać nowego rozdziału! Czekam z niecierpliwością ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Krótki ale fajny ;) Nie dziwie się jej że nie umiała wytrzymać to w końcu dla niej ważny dzień ;] Ciekawe jak to będzie z Pique i Shakirą ?? Oczywiście czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tiru Riru....moze juz niedługo ;)
    swietny rozdział, no to teraz czekam do soboty, by wiedziec co wydarzy sie podczas, bądź po wielkim otwarciu.

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział :> no w sumie racja, że o niczym ale mi się podoba :> fajnie napisany. zobaczymy jak się to dalej potoczy :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na nowy rozdział na: http://imposible-sin-vosotras.blogspot.com/ :) Liczę na opinię zawartą w komentarzu ; )

    OdpowiedzUsuń
  7. No i w końcu przeczytałam wszystkie 7 części tego opowiadania. Modliłam się w duchu, żeby po fakcie nie okazało się, że i to zawiesiłaś. :)
    Podoba mi się to, jak piszesz- lekko, bez wymuszania.. :)
    Historia dość nietypowa, a co za tym idzie- oryginalna. Informujesz o nowościach? Jeżeli tak, to mogę prosić o info? :)
    http://pasion-y-el-amor.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń