poniedziałek, 24 września 2012

4. Jak zrozumieć kobietę?



Prace nad nową kawiarnią szły prężnie i od jakiegoś czasu to właśnie w nowym budynku gdzie za niecały tydzień miał się pojawić nowy lokal, Josefine spędzała praktycznie każdą godzinę. Na miejscu pojawiała się już z samego rana, załatwiając wszystkie formalności i określając wszystkie potrzebne rzeczy by miejsce wyglądało tak jak należy.
Wystrojem zajął się oczywiście Glad. Posiadał znacznie bardziej wypracowany gust niż ona i to on zadecydował jak bardzo to miejsce będzie teraz przytulne. Całość przebrzmiewała w kolorach kremu i czekolady, sprawiając wrażenie pysznego cappuccino lub lodów śmietankowych, ale idealnie jej odpowiadało. W czasie gdy On, zajmował się wystrojem i całym projektem kawiarni, ona skupiła się na organizacji menu, pracowników i klientów.
Czuła jak co raz bardziej wkręca się w projekt którego się podjęła, a równocześnie jak co raz częściej dopada ją ogromne zmęczenie. Oprócz stałej pracy którą się zajmowała, obiecała również piłkarzowi, że zanim na dobre przepadnie w nowej pracy przez jakiś czas będzie się jeszcze zajmować Neo, dopóki on nie znajdzie dla niego nowego opiekuna. Tak o to właśnie czworonożny kompan towarzyszył jej podczas prac w lokalu, przeważnie plącząc się pod nogami lub zawracając głowę. Lubiła jednak jego towarzystwo i często pies stawał się dla niej możliwością oderwania się od obowiązków.
-Jose! – usłyszała wołanie Glada. Oderwała się od gęstej sierści owczarka i podniosła z kolan wyglądając zza lady – Przyszli panowie od firmy dostawczej, zawołaj Pussy.
Pussy Marin – kobieta o dość dziwnym imieniu była średniego wieku hiszpanką, która zajmowała się ich wszystkimi formalnościami. Ona sama nie miała doświadczenia i pewnie nigdy nie zostałaby tak po prostu zatrudniona do takiej restauracji, ale uratowała ją znajomość z Gladem.
Uśmiechnęła się do gości i gestem ręki wskazała zaplecze.
-Zapraszam – powiedział uprzejmie i wskazała na drzwi boczne - na zapleczu mamy dobre miejsce do dyskusji, tutaj jeszcze nie mamy żadnych mebli.

Od dłuższego czasu nie mógł sobie poradzić z przytłaczającymi obowiązkami. A przecież życie wcale nie wymagało od niego zbyt wiele. Codziennie rano miał treningi, popołudniu jednak zaczynały się komplikacje. Musiał załatwiać jakieś promocje, zajmować się Neo, a i jego stosunki z Shakirą, pozostawiały teraz wiele do życzenia. Naprawdę miał łatwe życie, ale ewidentnie i tak proste rzeczy sprawiały mu problemy.
-Kochanie, porozmawiamy jak wrócisz dobrze? – starał się skupić na drodze – Teraz prowadzę i nie mogę rozmawiać. Pogadamy jutro.
Skręcił w jedną z bardziej ruchliwych uliczek. Nigdzie nie było miejsca, a on sam znajdował się obecnie w dość nerwowym stanie. Trąbnął kilka razy starając się utorować sobie drogę. Gdyby nie ich ostatnia przeklęta kłótnia nie musiałby chodzić jak na szpilkach zastanawiając się jak ją przeprosić. Jego dziewczyna nie należała do łatwych kobiet, a jej charakter był raczej mocno skomplikowany dlatego jeszcze bardziej musiał głowić się jak ją udobruchać.
Skierował się do ogromnego budynku skąd miał odebrać Neo. Odkąd panna Mayte zakomunikowała, że chce zmienić pracę, umówili się na swojego rodzaju kompromis, że w czasie gdy on będzie trenował ona będzie go zabierała do siebie.  Był to o tyle wygodny układ, że o wiele bardziej go odciążał, ale z drugiej Neo co raz bardziej zaczynał się zaprzyjaźniać z dziewczyną co go co raz bardziej irytowało.
Otworzył duże przeszklone drzwi i wszedł do środka. Pomieszczenie było duże i pomalowane w ładnych ciepłych kolorach. Po całej podłodze walały się jeszcze starty pudeł, kabli i różnych przedmiotów, ale co raz bardziej wszystko zaczynało mieć ręce i nogi.
- O, Gerard – odwrócił się w stronę Josefine która właśnie wyszła z zaplecza razem z kilkoma mężczyznami w garniturach – Jeszcze raz panom bardzo dziękuję, do zobaczenia.
Pożegnali się krótko i blondynka znowu zwróciła się w jego stronę.
-Jak się miewasz? – spytała i zajrzała na zaplecze – Neo, chodź tutaj. Przepraszam, ale mamy tam kanarka i twój pies strasznie się w nim zakochał, nie odstępuje go na krok.
Piłkarz roześmiał się na jej słowa i pokiwał głową. Po raz pierwszy od kilku dni miał ochotę się tak szczerze śmiać, w szczególności w obecności dziewczyny, która  jak zwykle potrafiła wprowadzić go w dobry nastrój.
-U mnie wszystko w porządku – rozejrzał się wokół – ale tu widzę co raz większe zmiany.
Przytaknęła zakładając ręce na piersi.
-A właśnie – mam coś dla ciebie! – złapała za swoją elegancką torebkę i wyciągnęła z niej tonę plików i segregator – poczekaj…
-Mam nadzieję, że to nie rachunek za Neo.
-Aż taki niegrzeczny nie jest – uśmiechnęła się podając mu kopertę z jego nazwiskiem – Weź osobę towarzyszącą.
Z koperty wyciągnął eleganckie zaproszenie. Otwarcie kawiarni. Tak jak już od jakiegoś czasu słyszał pogłoski, otwarcie tego miejsca miało być istną nowością w mieście. Ludzie uwielbiają takie miejsca, a sam właściciel był osobą o dość znanym nazwisku. Uśmiechnął się czytając swoje nazwisko napisane elegancką pochyłą czcionką.
-To Glad pisał – zaśmiała się – ja bazgrzę jak kura pazurem.
-Cóż, dziękuję.
-To skromna uroczystość, ale Glad postanowił zaprosić różne znane osobistości, pewnie jakieś media też się pojawią, a osoba Shakiry w ogóle była by tu atrakcją.
Zmarszczył nieco brwi. Miał cichą nadzieję, że blondynka nie będzie w ogóle poruszać tego tematu, ale kilka razy miała okazję poznać jego partnerkę, a ona sam za Josefine niezbyt przepadała.
-To będzie problematyczne – mruknął – Moja dziewczyna ostatnimi czasy dość mocno się na mnie obraziła.
Blondynka zamrugała kilkakrotnie. Nie przypuszczała, że Pique może mieć jakieś problemy z Kolumbijką.
-A więc mam pomysł – wyciągnęła z torebki jeszcze jedną kopertę i stanęła przy barze – chodź.
Podsunęła mu papier pod nos i podała długopis.
-Zapraszamy was, na przedpremierę! To będzie romantyczny wieczór przeprosinowy, tylko we dwoje, co ty na to?
Kiwnął głową i ponownie spojrzał na nowe zaproszenie.
-Będę ci dyktować, a ty notuj – kazała mu się skupić i zaczęła dyktować – I macie być punktualnie.

Usiadł naprzeciwko Cesca starając się przyjąć jak najbardziej naturalną minę.
-Co cię gryzie? – Brunet upił łyk piwa i uśmiechnął do niego. W ułamku sekundy uszło z niego całe powietrze, a on poczuł jak znów przytłaczają go problemy.
-I niby skąd to wiedziałeś? – warknął w jego stronę.
-Zbyt mocno się starałeś – Fabregas wyszczerzył się do niego i kiwnął kelnerce stojącej nieopodal – Jeszcze jedno piwo proszę.
Pique potrząsnął głową i upił trochę alkoholu.
-To strasznie pokręcone stary – westchnął - Co raz mniej rozumiem kobiety.
Przyjaciel wzniósł oczy ku niebu.
-Tego już dawno cię uczyłem, ich nie da się zrozumieć Gery – uśmiechnął się – to co idziemy na jakąś imprezę? Chociaż nie, umówiłem się z Daniellą.
-W ogóle mnie nie słuchasz! – jęknął – dla ciebie to pestka, ale ja jestem tym zmęczony. Moja dziewczyna okazuje się być strasznie wredna i nie daje się niczym przekonać, ani przemówić sobie do rozsądku.
-Daj sobie siana, powścieka się i jej przejdzie – brunet wzruszył ramionami – chłopie laski wkurzają się non stop, mają okres czy coś w tym stylu, jak im coś nie idzie - to się wkurzą, jak coś im dobrze idzie -  to krzyczą ze szczęścia, jak się kłócą to krzyczą złe, jak rozmawiają to nawijają bez przerwy. Posolisz a nie posłodzisz? Nie umiesz gotować! Przekręcisz, zamiast odkręcisz? Nie nadajesz się na mężczyznę! Ale same nie zrobią wiele więcej.
-Akurat z Shakirą nie mam problemu o gotowanie, rzadko wspólnie jadamy.
-No to proszę, o czym my mówimy? Czy rano zwraca ci uwagę na mokry ręcznik?
-Nie.
-Czy o to, że stawiasz buty w złym miejscu?
-No nie, bo nie ma jej w domu.
-A czy wkurza ją, że Otwierasz okno na noc?
-O co ci chodzi?
-O to, że omijają cię wszystkie najmniejsze kłótnie które powodują kobiety i ty mówisz, że nie masz już na to siły? Gdyby czepiała się o wszystko na każdym kroku to rozumiem, ale rzadko się widujecie i czepia się za jedną dużą rzecz, a nie za milion w ciągu sekundy…
Gerard podrapał się po brodzie. Może i Cesc miał rację, chociaż obawiał się, że jego punkt widzenia pozostawiał wiele do życzenia. Może i faktycznie kłócił się z Shakirą rzadko, ale z drugiej strony? Może właśnie tych wszystkich rzeczy o których wspomniał jego kumpel tak bardzo mu brakowało? O to, by co rano widzieć swoją dziewczynę w łazience, by wieszać kurtkę przy jej płaszczu w przedpokoju, czy wspólnie gotować posiłki?
Ich rozmowę przerwała postać Danielli, która pokazała się w wejściu do baru. Brunetka, ubrana w idealne, eleganckie ciuchy pomachała im i skierowała się w ich stronę.
-Cześć kochanie – pocałowała swojego chłopaka w usta i przywitała się również z Gerardem – Co u Shakiry Ger?
-Wspaniale – przybrał sztuczny uśmiech – Ma się wspaniale.
Brunetka zachichotała radośnie.
Gerard nie przepadał za partnerką Cesca, ale jedynie z powodu jej głupiego natręctwa. Najprawdopodobniej była idealnym odzwierciedleniem tego co tłumaczył mu dziś Fabs. Dodatkowo, zawsze odwalona, a w dodatku o mentalności najważniejszej osoby u boku piłkarza sprawiała, że Gerard miał zawsze ochotę wyjść gdy pojawiała się na horyzoncie. Tym razem jednak obserwował jak zajmuje miejsce u boku jego najlepszego kumpla. Jak przytula się do jego ramienia i rozmawia szepcząc mu coś n ucho. Jak opowiada mu o minionym dniu kiedy to chodziła po sklepach, albo jak przypaliła  zupę, czy zalała łazienkę.
I po raz kolejny tego wieczoru, poczuł się bardzo nieszczęśliwy. 

____________________________
Ta dam, No i jest. Rozdział pisany w przerwach oglądanie glee, kiedy to ładowały mi się fragmenty. Troszkę z serca troszkę w przymusu. No nic. Zbliżam się powoli do upragnionych rozdziałów gdy Jo będzie taka kochana, ale to jeszcze musicie poczekać :)
Buziaki

7 komentarzy:

  1. świetny! brakuje tylko kłótni o deske sedesowa:D juz nie moge doczekac sie nastepnych

    OdpowiedzUsuń
  2. zapraszam na nowość:)
    karim-and-love-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny rozdzial ;> nie wiem co im wyjdzie z ta kolacja, raczej nie przewiduje jakiegos szalu shakiry. No ale zobaczymy ;> pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś mi się wydaje, że ta kolacja okaże się jedną wielką klapą, no ale zobaczymy może jakoś to będzie.
    Rozwala mnie Cesc i te jego genialne teksty, normalnie mieć takiego kolege to sama przyjemność :D
    Pozdrawiam i jeśli tylko masz ochotę zapraszam w wolnej chwili do siebie:
    http://www.snare--in--love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem o co im chodzi, bo kobiety nie są takie skomplikowane ;p Widzę, że kawiarnia na pewno odniesie sukces :) Czekam na nowy rozdział!
    PS. Ja też oglądam Glee :D

    OdpowiedzUsuń
  6. W ogóle kawiarnia to chyba będzie złoty interes dla naszej bohaterki. A jeszcze Neo i ten kanarek ;] Współczuje trochę Gerowi że nie ma przy nim jego dziewczyny ciekawe co wyjdzie z tej kolacji ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej zapraszam na nowości do siebie na www.torresija.blogspot.com i na www.zycie-to-decyzje.blogspot.com i zachęcam do komentowania ;*
    I oczywiście informuj mnie o swoich nowościach na moich blogach w zakładce "Informator" ;]

    OdpowiedzUsuń