Prace nad nową kawiarnią szły prężnie i od jakiegoś czasu to
właśnie w nowym budynku gdzie za niecały tydzień miał się pojawić nowy lokal,
Josefine spędzała praktycznie każdą godzinę. Na miejscu pojawiała się już z
samego rana, załatwiając wszystkie formalności i określając wszystkie potrzebne
rzeczy by miejsce wyglądało tak jak należy.
Wystrojem zajął się oczywiście Glad. Posiadał znacznie bardziej
wypracowany gust niż ona i to on zadecydował jak bardzo to miejsce będzie teraz
przytulne. Całość przebrzmiewała w kolorach kremu i czekolady, sprawiając wrażenie
pysznego cappuccino lub lodów śmietankowych, ale idealnie jej odpowiadało. W
czasie gdy On, zajmował się wystrojem i całym projektem kawiarni, ona skupiła
się na organizacji menu, pracowników i klientów.
Czuła jak co raz bardziej wkręca się w projekt którego się
podjęła, a równocześnie jak co raz częściej dopada ją ogromne zmęczenie. Oprócz
stałej pracy którą się zajmowała, obiecała również piłkarzowi, że zanim na
dobre przepadnie w nowej pracy przez jakiś czas będzie się jeszcze zajmować
Neo, dopóki on nie znajdzie dla niego nowego opiekuna. Tak o to właśnie
czworonożny kompan towarzyszył jej podczas prac w lokalu, przeważnie plącząc
się pod nogami lub zawracając głowę. Lubiła jednak jego towarzystwo i często
pies stawał się dla niej możliwością oderwania się od obowiązków.
-Jose! – usłyszała wołanie Glada. Oderwała się od gęstej
sierści owczarka i podniosła z kolan wyglądając zza lady – Przyszli panowie od
firmy dostawczej, zawołaj Pussy.
Pussy Marin – kobieta o dość dziwnym imieniu była średniego wieku
hiszpanką, która zajmowała się ich wszystkimi formalnościami. Ona sama nie miała
doświadczenia i pewnie nigdy nie zostałaby tak po prostu zatrudniona do takiej
restauracji, ale uratowała ją znajomość z Gladem.
Uśmiechnęła się do gości i gestem ręki wskazała zaplecze.
-Zapraszam – powiedział uprzejmie i wskazała na drzwi boczne
- na zapleczu mamy dobre miejsce do dyskusji, tutaj jeszcze nie mamy żadnych
mebli.
Od dłuższego czasu nie mógł sobie poradzić z
przytłaczającymi obowiązkami. A przecież życie wcale nie wymagało od niego zbyt
wiele. Codziennie rano miał treningi, popołudniu jednak zaczynały się
komplikacje. Musiał załatwiać jakieś promocje, zajmować się Neo, a i jego
stosunki z Shakirą, pozostawiały teraz wiele do życzenia. Naprawdę miał łatwe
życie, ale ewidentnie i tak proste rzeczy sprawiały mu problemy.
-Kochanie, porozmawiamy jak wrócisz dobrze? – starał się
skupić na drodze – Teraz prowadzę i nie mogę rozmawiać. Pogadamy jutro.
Skręcił w jedną z bardziej ruchliwych uliczek. Nigdzie nie
było miejsca, a on sam znajdował się obecnie w dość nerwowym stanie. Trąbnął
kilka razy starając się utorować sobie drogę. Gdyby nie ich ostatnia przeklęta
kłótnia nie musiałby chodzić jak na szpilkach zastanawiając się jak ją
przeprosić. Jego dziewczyna nie należała do łatwych kobiet, a jej charakter był
raczej mocno skomplikowany dlatego jeszcze bardziej musiał głowić się jak ją
udobruchać.
Skierował się do ogromnego budynku skąd miał odebrać Neo.
Odkąd panna Mayte zakomunikowała, że chce zmienić pracę, umówili się na swojego
rodzaju kompromis, że w czasie gdy on będzie trenował ona będzie go zabierała
do siebie. Był to o tyle wygodny układ,
że o wiele bardziej go odciążał, ale z drugiej Neo co raz bardziej zaczynał się
zaprzyjaźniać z dziewczyną co go co raz bardziej irytowało.
Otworzył duże przeszklone drzwi i wszedł do środka.
Pomieszczenie było duże i pomalowane w ładnych ciepłych kolorach. Po całej
podłodze walały się jeszcze starty pudeł, kabli i różnych przedmiotów, ale co
raz bardziej wszystko zaczynało mieć ręce i nogi.
- O, Gerard – odwrócił się w stronę Josefine która właśnie wyszła
z zaplecza razem z kilkoma mężczyznami w garniturach – Jeszcze raz panom bardzo
dziękuję, do zobaczenia.
Pożegnali się krótko i blondynka znowu zwróciła się w jego
stronę.
-Jak się miewasz? – spytała i zajrzała na zaplecze – Neo,
chodź tutaj. Przepraszam, ale mamy tam kanarka i twój pies strasznie się w nim
zakochał, nie odstępuje go na krok.
Piłkarz roześmiał się na jej słowa i pokiwał głową. Po raz
pierwszy od kilku dni miał ochotę się tak szczerze śmiać, w szczególności w
obecności dziewczyny, która jak zwykle
potrafiła wprowadzić go w dobry nastrój.
-U mnie wszystko w porządku – rozejrzał się wokół – ale tu widzę
co raz większe zmiany.
Przytaknęła zakładając ręce na piersi.
-A właśnie – mam coś dla ciebie! – złapała za swoją
elegancką torebkę i wyciągnęła z niej tonę plików i segregator – poczekaj…
-Mam nadzieję, że to nie rachunek za Neo.
-Aż taki niegrzeczny nie jest – uśmiechnęła się podając mu
kopertę z jego nazwiskiem – Weź osobę towarzyszącą.
Z koperty wyciągnął eleganckie zaproszenie. Otwarcie
kawiarni. Tak jak już od jakiegoś czasu słyszał pogłoski, otwarcie tego miejsca
miało być istną nowością w mieście. Ludzie uwielbiają takie miejsca, a sam
właściciel był osobą o dość znanym nazwisku. Uśmiechnął się czytając swoje
nazwisko napisane elegancką pochyłą czcionką.
-To Glad pisał – zaśmiała się – ja bazgrzę jak kura pazurem.
-Cóż, dziękuję.
-To skromna uroczystość, ale Glad postanowił zaprosić różne
znane osobistości, pewnie jakieś media też się pojawią, a osoba Shakiry w ogóle
była by tu atrakcją.
Zmarszczył nieco brwi. Miał cichą nadzieję, że blondynka nie
będzie w ogóle poruszać tego tematu, ale kilka razy miała okazję poznać jego
partnerkę, a ona sam za Josefine niezbyt przepadała.
-To będzie problematyczne – mruknął – Moja dziewczyna
ostatnimi czasy dość mocno się na mnie obraziła.
Blondynka zamrugała kilkakrotnie. Nie przypuszczała, że
Pique może mieć jakieś problemy z Kolumbijką.
-A więc mam pomysł – wyciągnęła z torebki jeszcze jedną
kopertę i stanęła przy barze – chodź.
Podsunęła mu papier pod nos i podała długopis.
-Zapraszamy was, na przedpremierę! To będzie romantyczny
wieczór przeprosinowy, tylko we dwoje, co ty na to?
Kiwnął głową i ponownie spojrzał na nowe zaproszenie.
-Będę ci dyktować, a ty notuj – kazała mu się skupić i
zaczęła dyktować – I macie być punktualnie.
Usiadł naprzeciwko Cesca starając się przyjąć jak
najbardziej naturalną minę.
-Co cię gryzie? – Brunet upił łyk piwa i uśmiechnął do
niego. W ułamku sekundy uszło z niego całe powietrze, a on poczuł jak znów
przytłaczają go problemy.
-I niby skąd to wiedziałeś? – warknął w jego stronę.
-Zbyt mocno się starałeś – Fabregas wyszczerzył się do niego
i kiwnął kelnerce stojącej nieopodal – Jeszcze jedno piwo proszę.
Pique potrząsnął głową i upił trochę alkoholu.
-To strasznie pokręcone stary – westchnął - Co raz mniej
rozumiem kobiety.
Przyjaciel wzniósł oczy ku niebu.
-Tego już dawno cię uczyłem, ich nie da się zrozumieć Gery –
uśmiechnął się – to co idziemy na jakąś imprezę? Chociaż nie, umówiłem się z
Daniellą.
-W ogóle mnie nie słuchasz! – jęknął – dla ciebie to pestka,
ale ja jestem tym zmęczony. Moja dziewczyna okazuje się być strasznie wredna i
nie daje się niczym przekonać, ani przemówić sobie do rozsądku.
-Daj sobie siana, powścieka się i jej przejdzie – brunet wzruszył
ramionami – chłopie laski wkurzają się non stop, mają okres czy coś w tym
stylu, jak im coś nie idzie - to się wkurzą, jak coś im dobrze idzie - to krzyczą ze szczęścia, jak się kłócą to
krzyczą złe, jak rozmawiają to nawijają bez przerwy. Posolisz a nie posłodzisz?
Nie umiesz gotować! Przekręcisz, zamiast odkręcisz? Nie nadajesz się na
mężczyznę! Ale same nie zrobią wiele więcej.
-Akurat z Shakirą nie mam problemu o gotowanie, rzadko
wspólnie jadamy.
-No to proszę, o czym my mówimy? Czy rano zwraca ci uwagę na
mokry ręcznik?
-Nie.
-Czy o to, że stawiasz buty w złym miejscu?
-No nie, bo nie ma jej w domu.
-A czy wkurza ją, że Otwierasz okno na noc?
-O co ci chodzi?
-O to, że omijają cię wszystkie najmniejsze kłótnie które
powodują kobiety i ty mówisz, że nie masz już na to siły? Gdyby czepiała się o
wszystko na każdym kroku to rozumiem, ale rzadko się widujecie i czepia się za
jedną dużą rzecz, a nie za milion w ciągu sekundy…
Gerard podrapał się po brodzie. Może i Cesc miał rację,
chociaż obawiał się, że jego punkt widzenia pozostawiał wiele do życzenia. Może
i faktycznie kłócił się z Shakirą rzadko, ale z drugiej strony? Może właśnie
tych wszystkich rzeczy o których wspomniał jego kumpel tak bardzo mu brakowało?
O to, by co rano widzieć swoją dziewczynę w łazience, by wieszać kurtkę przy
jej płaszczu w przedpokoju, czy wspólnie gotować posiłki?
Ich rozmowę przerwała postać Danielli, która pokazała się w
wejściu do baru. Brunetka, ubrana w idealne, eleganckie ciuchy pomachała im i
skierowała się w ich stronę.
-Cześć kochanie – pocałowała swojego chłopaka w usta i
przywitała się również z Gerardem – Co u Shakiry Ger?
-Wspaniale – przybrał sztuczny uśmiech – Ma się wspaniale.
Brunetka zachichotała radośnie.
Gerard nie przepadał za partnerką Cesca, ale jedynie z
powodu jej głupiego natręctwa. Najprawdopodobniej była idealnym
odzwierciedleniem tego co tłumaczył mu dziś Fabs. Dodatkowo, zawsze odwalona, a
w dodatku o mentalności najważniejszej osoby u boku piłkarza sprawiała, że
Gerard miał zawsze ochotę wyjść gdy pojawiała się na horyzoncie. Tym razem
jednak obserwował jak zajmuje miejsce u boku jego najlepszego kumpla. Jak
przytula się do jego ramienia i rozmawia szepcząc mu coś n ucho. Jak opowiada
mu o minionym dniu kiedy to chodziła po sklepach, albo jak przypaliła zupę, czy zalała łazienkę.
I po raz kolejny tego wieczoru, poczuł się bardzo
nieszczęśliwy.
____________________________
Ta dam, No i jest. Rozdział pisany w przerwach oglądanie glee, kiedy to ładowały mi się fragmenty. Troszkę z serca troszkę w przymusu. No nic. Zbliżam się powoli do upragnionych rozdziałów gdy Jo będzie taka kochana, ale to jeszcze musicie poczekać :)
Buziaki
świetny! brakuje tylko kłótni o deske sedesowa:D juz nie moge doczekac sie nastepnych
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowość:)
OdpowiedzUsuńkarim-and-love-story.blogspot.com
Swietny rozdzial ;> nie wiem co im wyjdzie z ta kolacja, raczej nie przewiduje jakiegos szalu shakiry. No ale zobaczymy ;> pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że ta kolacja okaże się jedną wielką klapą, no ale zobaczymy może jakoś to będzie.
OdpowiedzUsuńRozwala mnie Cesc i te jego genialne teksty, normalnie mieć takiego kolege to sama przyjemność :D
Pozdrawiam i jeśli tylko masz ochotę zapraszam w wolnej chwili do siebie:
http://www.snare--in--love.blogspot.com/
Nie wiem o co im chodzi, bo kobiety nie są takie skomplikowane ;p Widzę, że kawiarnia na pewno odniesie sukces :) Czekam na nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńPS. Ja też oglądam Glee :D
W ogóle kawiarnia to chyba będzie złoty interes dla naszej bohaterki. A jeszcze Neo i ten kanarek ;] Współczuje trochę Gerowi że nie ma przy nim jego dziewczyny ciekawe co wyjdzie z tej kolacji ?
OdpowiedzUsuńHej zapraszam na nowości do siebie na www.torresija.blogspot.com i na www.zycie-to-decyzje.blogspot.com i zachęcam do komentowania ;*
OdpowiedzUsuńI oczywiście informuj mnie o swoich nowościach na moich blogach w zakładce "Informator" ;]