Poprosiła
by napisał jej w jakim szpitalu leży, ponieważ czuła się w
obowiązku go odwiedzić.
Tak też
zrobiła z samego rana. Gdy tylko wyprowadziła psa na spacer, udała
się spacerkiem w stronę szpitala, po drodze kupując dwa kubki kawy
i poranną gazetę. Nie miała zamiaru robić z tego jakiejś afery,
bawić się w kwiaty, ani nic specjalnego.
-Dzień
dobry – zameldowała gdy weszła do sali szpitalnej, po tym jak
dało się jej już wymusić informacje o odpowiednim numerze –
masz tu niezłą obstawę. Musiałam się przedrzeć siłą...
Postawiła
dwa parujące naczynia na nocnej szafce, a obok gazetę.
Glad
wyglądał na wyspanego. Duża ilość czasu wolnego na pewno mu nie
ujmowała, ale duży siniec pod lewym okiem, a i owszem. Roześmiała
się na widok rozciętego łuku brwiowego zszytego w kilku miejscach
oraz napuchniętej ogromnej wargi.
-Wyglądasz
jakbyś się ostro całował – puściła mu oczko.
-Tak, to
była orgia – przytaknął z uśmiechem.
-Właściwie
to co się tam stało? - spytała rozsiadając się w fotelu
naprzeciwko łóżka i sącząc kawę.
Przez
dłuższą chwilę opowiadał jej o zamieszaniu w barze, ale szybko
zmienił temat.
-A jak
praca?
Uśmiechnęła
się radośnie na myśl o owczarku Niemieckim.
-No
przecież nie mogę narzekać! Neo jest bardzo grzeczny i nawet mnie
wczoraj odwiedził. Spędzam z nim aż nadto czasu.
-Za to
Ci płacą – wzruszył ramionami.
-To coś
innego – pokręciła głową – Aż mi go szkoda, jak sobie
pomyślę, że ten jego właściciel się nim nie zajmuje.
-wiesz
kto to przynajmniej jest?- spytał na co na chwile się zamyśliła.
-Właściwie
to nie. Zresztą, jak widzisz, dzisiaj mam wolne, Pan wrócił
z wczasów i przez jeden dzień ma dla niego czas.
-Może
weź go do siebie na stałe – zaśmiał się radośnie – Co to za
różnica?
-Chociażby
w zarobkach – odpowiedziała mu z uśmiechem.
Nie
miała na dzisiejszy dzień żadnych planów. Planowała
odpocząć od natłoku atrakcji z minionego tygodnia, w którym
główną role grał oczywiście Owczarek. Ogromne psisko
robiło swoją osobą strasznie dużo namieszania co sprawiało, że
czuła się wykończona.
Kilka
nocy temu na przykład w nocy obudził ją telefon, a chwilę później
na sekretarce dało się słyszeć nagranie z osiedlowej firmy
ochroniarskiej, że jako osoba odpowiedzialna za psa ma natychmiast
się tam stawić. Cóż miała zrobić, oczywiście, że
pojechała i nie ważne że była godzina pół do trzeciej w
środku nocy. Problemem był tu Neo który postanowił wyć.
Zabrała go wtedy do siebie i reszte nocy pupil spędził rozwalony
na jej łóżku, a ona na kanapie.
Postanowiła
zatrzymać się w Parku Gille, usytuowanego nieopodal centrum miasta.
Zajmując miejsce na trawie, wyciągnęła książkę i pozwoliła by
promienie letniego słońca lekko muskały jej skórę.
Nadchodziło
mocne i gorące lato, powodując, że na ulicach robiło się dużo
tłoczniej i szumniej. Ludzie na dobre zagościli na ulicach chcąc
jak najwięcej czasu spędzać na świeżym powietrzu.
-To nie
jest śmieszne Cesc – zawołał przez telefon starając się
wyrównać oddech po długim i męczącym biegu. Telefon
przyjaciela spowodował, że musiał przerwać bieg i skupić się na
tym co mówi – Słuchaj, nie mogę teraz rozmawiać, jestem
na spacerze z Neo. Zadzwoń później to się zastanowię.
Starał
się Utrzymać telefon przy uchu, w rękach mając butelkę
mineralnej wody oraz wyrywającego się wszędzie Neo.
-Neo mi
zaraz urwie rękę! - zagrzmiał gdy kumpel chciał mu jeszcze
dopowiedzieć kilka słów – Uhm... Tak, tak...
Neo
ewidentnie nie chciał czekać na swojego pana. Gdy biegał był
równie skupiony co właściciel, ale gdy tylko przerwali
zaczął go interesować cały świat. Zapachy, zwierzęta... i
ludzie.
-Stój!
- ryknął Pique gdy tylko owczarek wyrwał smycz z jego dłoni i
puścił się biegiem.
-Kończę!
- rozłączył się i również zaczął biec. Nie miał
pojęcia gdzie mógł polecieć ten wariat, ale tłum w parku
był dość gęsty i wiedział, że to ogromne psisko i pełna samowolka nie wróżą
nic dobrego.
Dostrzegł
jak rozpędzony Neo biegnie przez park między drzewami. Nawet nie
miał pojęcia co ma zrobić – pierwszy raz pies takie coś mu
odwalał.
Ruszył
za nim pędem obserwując jak owczarek zatrzymuje się centralnie na
osobie leżącej na trawie.
-Matko
boska! Strasznie przepraszam! - dorwał psa i odciągnął go od
kobiety.
Jose
dosłownie przylgnęła do ziemi pod ciężarem wielkiego cielska
psa. Przez chwilę nie wiedziała co się dzieje jednak chwilę
później poczuła ogromny mokry język na swojej twarzy.
-Neo
przestań! - zawyła starając się odepchnąć psa.
-Matko
boska! Strasznie przepraszam! - usłyszała nieopodal, a chwilę
później pies został z niej ściągnięty siłą. Odgarnęła
włosy z czoła i podniosła się do pozycji siedzącej. Zobaczyła
wyciągniętą do siebie dłoń, dlatego skorzystała z pomocy i
wstała, otrzepując przy tym ubranie.
-Nic się
nie stało – powiedziała nachylając się do psa który
nieprzerwanie wyrywał się właścicielowi – Neo! Spokój!
Pies
przekręcił łep i spojrzał na nią jak zaczarowany.
-Jak...
- spojrzała na zdezorientowanego mężczyznę – Znacie się?
Mężczyzna
wyglądał naprawdę na zaskoczonego i nie wiadomo czym bardziej.
Faktem, że w jednej chwili pies się uspokoił czy dlatego, że
zwróciła się do niego po imieniu.
-Jestem
Jose – kiwnęła głową uśmiechając się lekko i wyciągając
rękę w jego stronę. Był bardzo wysoki co od razu wprawiło ją w
dobry nastrój ponieważ ona sama należała do bardzo wysokich
kobiet, przez co dosięgał ją często kompleks w tej kwestii. Poza
tym wyglądał naprawdę... dobrze. Miał na sobie krótkie
spodnie od dresu, t-shirt i okulary słoneczne. No i ten zarost... -
Opiekuję się Neo gdy pan... jest nie obecny.
Kiwnął
lekko głową powoli rozumiejąc całą sytuację.
-Jestem
Gerard – otrząsnął się i zreflektował się ściskając jej
rękę – Jest mi strasznie głupio. On nigdy się tak nie
zachowuje.
-Spędzamy
ze sobą dość dużo czasu – przytaknęła uśmiechając się –
Właściwie u mnie w domu już się prawie zadomowił.
Zrobiło
mu się głupio, bo właśnie dziewczyna potwierdziła, że jego psu
brakuje jego właściciela.
Przyjrzał
się jej uważnie. Była bardzo wysoką brunetką o słodkim
uśmiechu. Ściągnął okulary z nosa i zaczepił na koszulce.
-Jesteś
piłkarzem prawda? - Zmrużyła oczy rozpoznając w nim sportowca.
Uśmiechnął się zadowolony z tego, że wiedziała kim jest więc
kiwnął głową – Ale uprzedzam, nie znam się na piłce.
Zaśmiał
się donośnie.
-Szkoda,
już myślałem – złapał Neo za obrożę – masz ochotę na
spacer?
Kiwnęła
głową przytakując.
-Ale ja
go poprowadzę – złapała za smycz i ustawiła psa przy boku.
Spacerowali
dobrą godzinę. Początkowo nie chciała zbyt wiele o sobie
opowiadać. Głupio to wyglądało. Nadziany piłkarz z kupą forsy w
kieszeni i dziewczyna bez grosza, która dorabia sobie poprzez
wychodzenie z psem na spacery.
-Nie
chcę by wyglądało to tak, że się nim nie zajmuję – powiedział
Gerard gdy mijali ludzi. Raz po raz zaczepiany przez kolejnych
uśmiechał się do fotki lub by dać autograf – Uwielbiam Neo, ale
nie mogę go zabierać wszędzie.
-Dlatego
masz mnie – uśmiechnęła się. Czekała aż kilku panów
skończy sobie robić fotkę z jej towarzyszem.
-Na czym
skończyłem? - dołączył do niej, ale znowu u jego boku pojawiły
się dwie kobiety. Był w stanie na nich wszystkich nakrzyczeć.
Chciał dokończyć z nią rozmowę, ale co chwilę im przerywano –
chodź!
Złapał
ją za rękę i pociągnął w stronę swojego samochodu stojącego
nieopodal. Otworzył drzwi i wpuścił Neo do środka.
-Wsiadaj
-wskazał na miejsce obok kierowcy, ale dziewczyna zamrugała
kilkakrotnie – Przecież cię nie zjem. Neo na pewno mi nie
pozwoli.
Nieco
zdziwiona wsiadła.
-To
strasznie krępujące gdy się tak wokół ciebie kręcą –
przyznał i odpalił silnik – pozwolisz, że wpadnę do domu i się
przebiorę. Neo przerwał mi bieganie...
Kiwnęła
głową chociaż wcale tego nie planowała. Nie myślała, że to
popołudnie spędzi w towarzystwie najbardziej rozchwytywanego
piłkarza i jego psa.
Wchodząc
do mieszkania, piłkarz od razu skierował się w stronę łazienki.
Była tu wiele razy dlatego od razu skierowała się do salonu,
spuszczając psa ze smyczy.
Zajęła
miejsce na kanapie czekając na mężczyznę. Wsłuchiwała się w
odgłos prysznica i dźwięk poruszania się po łazience. Co ona tu
właściwie tu robi? Pogłaskała ogromną mordę Neo spoczywającą
na jej kolanach.
-Napijesz
się czegoś? - Gerard pojawił się w salonie ubrany i spojrzał na
swojego psa łaszącego się do dziewczyny – Neo wstydź się, ta
pani nie jest w twoim stylu...
Roześmiała
się.
-Dziękuję,
sama się obsłużyłam – wskazała brodą na szklankę stojącą
na małym stoliku.
Kiwnął
głową, nalał sobie soku i usiadł w fotelu naprzeciwko.
-Bardzo
Cię polubił.
-Ja jego
też, chociaż kilka dni temu, w nocy zalazł mi za skórę.
Wzywali mnie bo wył pół nocy – zaśmiała się, a Gerard
zmarszczył czoło – Ale za to mi płacisz...
Wywrócił
oczami gdyż to określenie było mu bardzo nie w smak.
-Nie
uważasz, że to śmieszne? Dziś w południe, mój pies dopadł
cię na spacerze, bo cię uwielbia? A my się nawet nie znamy? Co
lepsze pewnie za jakiś czas nie będzie wiedział kim ja w ogóle
jestem!
Pogłaskał
futrzany łeb.
Ich
rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Josefine dopiero teraz
dostrzegła która jest godzina. Gdyby nie gość nie
potrzebnie by się zasiedziała. W hallu usłyszała radosny, kobiecy
głos. Zebrała swoje rzeczy i skierowała się w ślad za
właścicielem domu.
-Cieszę
się, że cię... - blondynka obejmująca piłkarza zdziwiona
przystanęła i spojrzała wyczekująco na swojego partnera.
-Sha, to
panna...
-Mayte –
zreflektowała się brunetka, która od dłuższego czasu stała
jak porażona prądem. Nie była przygotowana na takie coś, a sama
świadomość, że naprzeciwko niej i to jeszcze w odległości dwóch
metrów stoi kolumbijska piosenkarka wprawiła ją w całkowite
zakłopotanie – Jose Mayte.
-Mayte –
dokończył i podrapał się po swoim kilkudniowym zaroście –
zajmuje się Neo podczas mojej nieobecności.
Blondynka
uniosła swoje idealne brwi do góry i zlustrowała ją
wzrokiem.
-Ale
dzisiaj jesteś – uśmiechnęła się i objęła go ramieniem.
Brunetka
zarzuciła torbę na ramię.
-Ja będę
się zbierać – skierowała się do wyjścia – Jutro zajmę się
Neo tak jak zwykle do 14.
Kiwnęła
im głową na pożegnanie i wyszła na zewnątrz. Gdy drzwi do
mieszkania się za nią zamknęły wypuściła całe powietrze z płuc
opierając się o zimną ścianę. Nigdy więcej nie chce takich
przeżyć.
Wyciągnęła
telefon i uruchomiła „nową wiadomość”
To: barman Glad
Time: 15:59
Jezu, przeżyłam właśnie
spotkanie ze swoim pracodawcą. Testament spisałam – jest w nocnej
szafce. Jo
_______________________________________
Jestem z tego rozdziału nawet zadowolona. Przynajmniej bardziej niż z tego na pepita-cruz no, ale... Czekam na opinie bo są dla mnie naprawdę ważne.
No i poszukuję jakiegoś ładnego nagłówka. Chciałabym by był w tematyce Pique'owskiej ;) Znacie jakieś fajne blogi? Bo samej to dużo roboty i nie mam kiedy
E D I T 08-09-2012; 22:26
Jak widzicie powstał tymczasowy szablon ;)
Jeeejku, ten rozdział był świetny :) to spotkanie i scenę jak pies rzuca się na Jo opisałaś świetnie :) Pomimo mojej ogromnej miłości do Sha to nie chcę jej w tym opowiadnaiu xD Nie no, po prostu gdyby jej nie było to byłoby prościej :d Ale teraz pewnie będą się widywać z Pique częściej :P
OdpowiedzUsuńJeśli potrzebyujesz szablonu to ja ogę Ci w tym pomóc. napisz do mnie na gg, a wszystko ustalimy, tak byłoby najprościej. Numer pozostawiłam Ci pod poprzednią notką :)
Dziękuję za cudowny komentarz u mnie :*
haha, dziękuję. Odezwę się, ale najpierw obudzę gadu na swoim kompie :)
UsuńŚwietny rozdział ;) No i to spotkanie :D Jo z Gerardem xd No i potwierdzam opinię koleżanki Rated, choć lubię Shakirę, to pewnie nie będzie tu pasować :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały ;**
swietnie piszesz, no i jest Pikuś!
OdpowiedzUsuńjesli jestes zainteresowana zapraszam do siebie
karim-and-love-story.blogspot.com
Świetne rozwiązanie akcji. To był dobry pomysł, z tym parkiem, ucieczką psa. Bardzo miło się czytało to wszystko. Mam nadzieję, że Pique będzie bywał w domu częściej i częściej wpadał na Jo. Mam nadzieję, że dziewczyna poradzi sobie w Barcelonie i z czasem może dorwie jakąś bardziej lukratywną posadkę, trzymam kciuki ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
spoczko :) co do pracy to już mam jakąś koncepcję :) Zobaczym spróbujem :P
UsuńNo, no.. To spotkanie to całkiem ciekawe było :) Jestem ciekawa co na to Shakira. Czekam na nowość :)
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie :> musisz mnie informować o nowościach albo na gg: 32262603 albo na blogach :> Pozdrawiam :) nowy na infatuacio.blogspot.com :>
OdpowiedzUsuń