środa, 5 września 2012

2. Testament spisałam - jest w nocnej szafce.


Poprosiła by napisał jej w jakim szpitalu leży, ponieważ czuła się w obowiązku go odwiedzić.
Tak też zrobiła z samego rana. Gdy tylko wyprowadziła psa na spacer, udała się spacerkiem w stronę szpitala, po drodze kupując dwa kubki kawy i poranną gazetę. Nie miała zamiaru robić z tego jakiejś afery, bawić się w kwiaty, ani nic specjalnego.
-Dzień dobry – zameldowała gdy weszła do sali szpitalnej, po tym jak dało się jej już wymusić informacje o odpowiednim numerze – masz tu niezłą obstawę. Musiałam się przedrzeć siłą...
Postawiła dwa parujące naczynia na nocnej szafce, a obok gazetę.
Glad wyglądał na wyspanego. Duża ilość czasu wolnego na pewno mu nie ujmowała, ale duży siniec pod lewym okiem, a i owszem. Roześmiała się na widok rozciętego łuku brwiowego zszytego w kilku miejscach oraz napuchniętej ogromnej wargi.
-Wyglądasz jakbyś się ostro całował – puściła mu oczko.
-Tak, to była orgia – przytaknął z uśmiechem.
-Właściwie to co się tam stało? - spytała rozsiadając się w fotelu naprzeciwko łóżka i sącząc kawę.
Przez dłuższą chwilę opowiadał jej o zamieszaniu w barze, ale szybko zmienił temat.
-A jak praca?
Uśmiechnęła się radośnie na myśl o owczarku Niemieckim.
-No przecież nie mogę narzekać! Neo jest bardzo grzeczny i nawet mnie wczoraj odwiedził. Spędzam z nim aż nadto czasu.
-Za to Ci płacą – wzruszył ramionami.
-To coś innego – pokręciła głową – Aż mi go szkoda, jak sobie pomyślę, że ten jego właściciel się nim nie zajmuje.
-wiesz kto to przynajmniej jest?- spytał na co na chwile się zamyśliła.
-Właściwie to nie. Zresztą, jak widzisz, dzisiaj mam wolne, Pan wrócił z wczasów i przez jeden dzień ma dla niego czas.
-Może weź go do siebie na stałe – zaśmiał się radośnie – Co to za różnica?
-Chociażby w zarobkach – odpowiedziała mu z uśmiechem.

Nie miała na dzisiejszy dzień żadnych planów. Planowała odpocząć od natłoku atrakcji z minionego tygodnia, w którym główną role grał oczywiście Owczarek. Ogromne psisko robiło swoją osobą strasznie dużo namieszania co sprawiało, że czuła się wykończona.
Kilka nocy temu na przykład w nocy obudził ją telefon, a chwilę później na sekretarce dało się słyszeć nagranie z osiedlowej firmy ochroniarskiej, że jako osoba odpowiedzialna za psa ma natychmiast się tam stawić. Cóż miała zrobić, oczywiście, że pojechała i nie ważne że była godzina pół do trzeciej w środku nocy. Problemem był tu Neo który postanowił wyć. Zabrała go wtedy do siebie i reszte nocy pupil spędził rozwalony na jej łóżku, a ona na kanapie.
Postanowiła zatrzymać się w Parku Gille, usytuowanego nieopodal centrum miasta. Zajmując miejsce na trawie, wyciągnęła książkę i pozwoliła by promienie letniego słońca lekko muskały jej skórę.
Nadchodziło mocne i gorące lato, powodując, że na ulicach robiło się dużo tłoczniej i szumniej. Ludzie na dobre zagościli na ulicach chcąc jak najwięcej czasu spędzać na świeżym powietrzu.

-To nie jest śmieszne Cesc – zawołał przez telefon starając się wyrównać oddech po długim i męczącym biegu. Telefon przyjaciela spowodował, że musiał przerwać bieg i skupić się na tym co mówi – Słuchaj, nie mogę teraz rozmawiać, jestem na spacerze z Neo. Zadzwoń później to się zastanowię.
Starał się Utrzymać telefon przy uchu, w rękach mając butelkę mineralnej wody oraz wyrywającego się wszędzie Neo.
-Neo mi zaraz urwie rękę! - zagrzmiał gdy kumpel chciał mu jeszcze dopowiedzieć kilka słów – Uhm... Tak, tak...
Neo ewidentnie nie chciał czekać na swojego pana. Gdy biegał był równie skupiony co właściciel, ale gdy tylko przerwali zaczął go interesować cały świat. Zapachy, zwierzęta... i ludzie.
-Stój! - ryknął Pique gdy tylko owczarek wyrwał smycz z jego dłoni i puścił się biegiem.
-Kończę! - rozłączył się i również zaczął biec. Nie miał pojęcia gdzie mógł polecieć ten wariat, ale tłum w parku był dość gęsty i wiedział, że to ogromne psisko i pełna samowolka nie wróżą nic dobrego.
Dostrzegł jak rozpędzony Neo biegnie przez park między drzewami. Nawet nie miał pojęcia co ma zrobić – pierwszy raz pies takie coś mu odwalał.
Ruszył za nim pędem obserwując jak owczarek zatrzymuje się centralnie na osobie leżącej na trawie.
-Matko boska! Strasznie przepraszam! - dorwał psa i odciągnął go od kobiety.

Jose dosłownie przylgnęła do ziemi pod ciężarem wielkiego cielska psa. Przez chwilę nie wiedziała co się dzieje jednak chwilę później poczuła ogromny mokry język na swojej twarzy.
-Neo przestań! - zawyła starając się odepchnąć psa.
-Matko boska! Strasznie przepraszam! - usłyszała nieopodal, a chwilę później pies został z niej ściągnięty siłą. Odgarnęła włosy z czoła i podniosła się do pozycji siedzącej. Zobaczyła wyciągniętą do siebie dłoń, dlatego skorzystała z pomocy i wstała, otrzepując przy tym ubranie.
-Nic się nie stało – powiedziała nachylając się do psa który nieprzerwanie wyrywał się właścicielowi – Neo! Spokój!
Pies przekręcił łep i spojrzał na nią jak zaczarowany.
-Jak... - spojrzała na zdezorientowanego mężczyznę – Znacie się?
Mężczyzna wyglądał naprawdę na zaskoczonego i nie wiadomo czym bardziej. Faktem, że w jednej chwili pies się uspokoił czy dlatego, że zwróciła się do niego po imieniu.
-Jestem Jose – kiwnęła głową uśmiechając się lekko i wyciągając rękę w jego stronę. Był bardzo wysoki co od razu wprawiło ją w dobry nastrój ponieważ ona sama należała do bardzo wysokich kobiet, przez co dosięgał ją często kompleks w tej kwestii. Poza tym wyglądał naprawdę... dobrze. Miał na sobie krótkie spodnie od dresu, t-shirt i okulary słoneczne. No i ten zarost... - Opiekuję się Neo gdy pan... jest nie obecny.
Kiwnął lekko głową powoli rozumiejąc całą sytuację.
-Jestem Gerard – otrząsnął się i zreflektował się ściskając jej rękę – Jest mi strasznie głupio. On nigdy się tak nie zachowuje.
-Spędzamy ze sobą dość dużo czasu – przytaknęła uśmiechając się – Właściwie u mnie w domu już się prawie zadomowił.
Zrobiło mu się głupio, bo właśnie dziewczyna potwierdziła, że jego psu brakuje jego właściciela.
Przyjrzał się jej uważnie. Była bardzo wysoką brunetką o słodkim uśmiechu. Ściągnął okulary z nosa i zaczepił na koszulce.
-Jesteś piłkarzem prawda? - Zmrużyła oczy rozpoznając w nim sportowca. Uśmiechnął się zadowolony z tego, że wiedziała kim jest więc kiwnął głową – Ale uprzedzam, nie znam się na piłce.
Zaśmiał się donośnie.
-Szkoda, już myślałem – złapał Neo za obrożę – masz ochotę na spacer?
Kiwnęła głową przytakując.
-Ale ja go poprowadzę – złapała za smycz i ustawiła psa przy boku.

Spacerowali dobrą godzinę. Początkowo nie chciała zbyt wiele o sobie opowiadać. Głupio to wyglądało. Nadziany piłkarz z kupą forsy w kieszeni i dziewczyna bez grosza, która dorabia sobie poprzez wychodzenie z psem na spacery.
-Nie chcę by wyglądało to tak, że się nim nie zajmuję – powiedział Gerard gdy mijali ludzi. Raz po raz zaczepiany przez kolejnych uśmiechał się do fotki lub by dać autograf – Uwielbiam Neo, ale nie mogę go zabierać wszędzie.
-Dlatego masz mnie – uśmiechnęła się. Czekała aż kilku panów skończy sobie robić fotkę z jej towarzyszem.
-Na czym skończyłem? - dołączył do niej, ale znowu u jego boku pojawiły się dwie kobiety. Był w stanie na nich wszystkich nakrzyczeć. Chciał dokończyć z nią rozmowę, ale co chwilę im przerywano – chodź!
Złapał ją za rękę i pociągnął w stronę swojego samochodu stojącego nieopodal. Otworzył drzwi i wpuścił Neo do środka.
-Wsiadaj -wskazał na miejsce obok kierowcy, ale dziewczyna zamrugała kilkakrotnie – Przecież cię nie zjem. Neo na pewno mi nie pozwoli.
Nieco zdziwiona wsiadła.
-To strasznie krępujące gdy się tak wokół ciebie kręcą – przyznał i odpalił silnik – pozwolisz, że wpadnę do domu i się przebiorę. Neo przerwał mi bieganie...
Kiwnęła głową chociaż wcale tego nie planowała. Nie myślała, że to popołudnie spędzi w towarzystwie najbardziej rozchwytywanego piłkarza i jego psa.
Wchodząc do mieszkania, piłkarz od razu skierował się w stronę łazienki. Była tu wiele razy dlatego od razu skierowała się do salonu, spuszczając psa ze smyczy.
Zajęła miejsce na kanapie czekając na mężczyznę. Wsłuchiwała się w odgłos prysznica i dźwięk poruszania się po łazience. Co ona tu właściwie tu robi? Pogłaskała ogromną mordę Neo spoczywającą na jej kolanach.
-Napijesz się czegoś? - Gerard pojawił się w salonie ubrany i spojrzał na swojego psa łaszącego się do dziewczyny – Neo wstydź się, ta pani nie jest w twoim stylu...
Roześmiała się.
-Dziękuję, sama się obsłużyłam – wskazała brodą na szklankę stojącą na małym stoliku.
Kiwnął głową, nalał sobie soku i usiadł w fotelu naprzeciwko.
-Bardzo Cię polubił.
-Ja jego też, chociaż kilka dni temu, w nocy zalazł mi za skórę. Wzywali mnie bo wył pół nocy – zaśmiała się, a Gerard zmarszczył czoło – Ale za to mi płacisz...
Wywrócił oczami gdyż to określenie było mu bardzo nie w smak.
-Nie uważasz, że to śmieszne? Dziś w południe, mój pies dopadł cię na spacerze, bo cię uwielbia? A my się nawet nie znamy? Co lepsze pewnie za jakiś czas nie będzie wiedział kim ja w ogóle jestem!
Pogłaskał futrzany łeb.
Ich rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Josefine dopiero teraz dostrzegła która jest godzina. Gdyby nie gość nie potrzebnie by się zasiedziała. W hallu usłyszała radosny, kobiecy głos. Zebrała swoje rzeczy i skierowała się w ślad za właścicielem domu.
-Cieszę się, że cię... - blondynka obejmująca piłkarza zdziwiona przystanęła i spojrzała wyczekująco na swojego partnera.
-Sha, to panna...
-Mayte – zreflektowała się brunetka, która od dłuższego czasu stała jak porażona prądem. Nie była przygotowana na takie coś, a sama świadomość, że naprzeciwko niej i to jeszcze w odległości dwóch metrów stoi kolumbijska piosenkarka wprawiła ją w całkowite zakłopotanie – Jose Mayte.
-Mayte – dokończył i podrapał się po swoim kilkudniowym zaroście – zajmuje się Neo podczas mojej nieobecności.
Blondynka uniosła swoje idealne brwi do góry i zlustrowała ją wzrokiem.
-Ale dzisiaj jesteś – uśmiechnęła się i objęła go ramieniem.
Brunetka zarzuciła torbę na ramię.
-Ja będę się zbierać – skierowała się do wyjścia – Jutro zajmę się Neo tak jak zwykle do 14.
Kiwnęła im głową na pożegnanie i wyszła na zewnątrz. Gdy drzwi do mieszkania się za nią zamknęły wypuściła całe powietrze z płuc opierając się o zimną ścianę. Nigdy więcej nie chce takich przeżyć.
Wyciągnęła telefon i uruchomiła „nową wiadomość”

To: barman Glad
Time: 15:59

Jezu, przeżyłam właśnie spotkanie ze swoim pracodawcą. Testament spisałam – jest w nocnej szafce. Jo


_______________________________________
Jestem z tego rozdziału nawet zadowolona. Przynajmniej bardziej niż z tego na pepita-cruz no, ale... Czekam na opinie bo są dla mnie naprawdę ważne. 

No i poszukuję jakiegoś ładnego nagłówka. Chciałabym by był w tematyce Pique'owskiej ;) Znacie jakieś fajne blogi? Bo samej to dużo roboty i nie mam kiedy 


E D I T 08-09-2012; 22:26
Jak widzicie powstał tymczasowy szablon ;)

8 komentarzy:

  1. Jeeejku, ten rozdział był świetny :) to spotkanie i scenę jak pies rzuca się na Jo opisałaś świetnie :) Pomimo mojej ogromnej miłości do Sha to nie chcę jej w tym opowiadnaiu xD Nie no, po prostu gdyby jej nie było to byłoby prościej :d Ale teraz pewnie będą się widywać z Pique częściej :P
    Jeśli potrzebyujesz szablonu to ja ogę Ci w tym pomóc. napisz do mnie na gg, a wszystko ustalimy, tak byłoby najprościej. Numer pozostawiłam Ci pod poprzednią notką :)
    Dziękuję za cudowny komentarz u mnie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, dziękuję. Odezwę się, ale najpierw obudzę gadu na swoim kompie :)

      Usuń
  2. Świetny rozdział ;) No i to spotkanie :D Jo z Gerardem xd No i potwierdzam opinię koleżanki Rated, choć lubię Shakirę, to pewnie nie będzie tu pasować :D
    Czekam na kolejne rozdziały ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. swietnie piszesz, no i jest Pikuś!
    jesli jestes zainteresowana zapraszam do siebie

    karim-and-love-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne rozwiązanie akcji. To był dobry pomysł, z tym parkiem, ucieczką psa. Bardzo miło się czytało to wszystko. Mam nadzieję, że Pique będzie bywał w domu częściej i częściej wpadał na Jo. Mam nadzieję, że dziewczyna poradzi sobie w Barcelonie i z czasem może dorwie jakąś bardziej lukratywną posadkę, trzymam kciuki ^^
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spoczko :) co do pracy to już mam jakąś koncepcję :) Zobaczym spróbujem :P

      Usuń
  5. No, no.. To spotkanie to całkiem ciekawe było :) Jestem ciekawa co na to Shakira. Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne opowiadanie :> musisz mnie informować o nowościach albo na gg: 32262603 albo na blogach :> Pozdrawiam :) nowy na infatuacio.blogspot.com :>

    OdpowiedzUsuń