-Jo! - usłyszała krzyk szefa. Podniosła się z kolan i ruszyła w stronę budynku.
-Jestem - weszła do pokoju socjalnego wycierając dłonie w ścierkę.
Niski, brzydki mężczyzna obrócił
się w jej stronę na obrotowym spojrzeniu i utkwił w niej wzrok.
Jego osoba doskonale upewniała Jo, że jakikolwiek gatunek mężczyzny
zawsze pozostanie mężczyzną i że nigdy nie będzie takowego
chciała poślubić, a może nawet i dotknąć. Wzdrygnęła się na
widok jego małych świńskich oczków i odwróciła
szybko wzrok.
-Znowu nie ma płynu do pastowania
karoserii – czy ty go zjadasz?
Parsknęła i wzniosła oczy do góry.
-Używam – przeliterowała – jeśli
używam to znaczy, że kiedyś musi się skończyć. Tak trzeba
robić, żeby auta tych wszystkich obrzydliwie bogatych dupków
mogły lśnić.
-Dupa nie lśnią! Nie wiesz jak
wygląda ekonomiczne polerowania auta Josefine! Masz je wypolerować,
nie natłuścić! Jeśli zużyjesz mniej pasty nikt nie ucierpi...
Beznadziejnie się sprawujesz. Nawet dzisiejszy klient to przyznał.
W pamięci odszukała młodego
nadzianego kolesia, który zapomniał dać jej napiwku.
-Mówisz o tym lalusiu od merca?
Nie umówiłam się z nim więc od razu źle wykonałam swoją
pracę?
-Posłuchaj moja droga – prezes kiwał
się na krześle to w lewo to w prawo – nie obchodzi mnie twoje
cholerne zranione ego. Twoja żałosna cnota również...
-Tak więc spieprzaj gnojku –
warknęła zirytowana i rzuciła brudną ścierkę wprost na stos
papierów na biurku.
Wyszła trzaskając drzwiami i
zostawiając ogłupiałego mężczyznę z kałużą płynu do
nabłyszczania lakieru, powolnie spływającym po dokumentach.
Doszła do najbliższego przystanku Nie
widziała szansy na szybką kasę, którą jak do tej pory
oferowała jej myjnia samochodowa. Wsiadła w jeden z podmiejskich
busów, by 45 minut później wysiąść na drugim końcu
miasta.
Dostrzegła małą kamienną kawiarenkę
w bocznej uliczce. Jeśli kawiarnia to i na pewno toaleta. A jej
obecnym największym marzeniem było szybkie zmycie z siebie dużej
warstwy tłustego kremu na dłoniach.
-Toaleta tylko dla klientów! -
Usłyszała głośny, męski głos zza lady. Odwróciła się
powolnie na pięcie w jego stronę ze skwaszoną miną.
-Potrzebuję tylko umyć ręce –
zamachała brudnymi dłońmi.
Kelner który stał za ladą
wycierając szklanki zmarszczył jedynie brwi i kiwnął głową.
-Pracowałaś w kopalni? - zagadał do
niej gdy zajęła miejsce przy barze i zamówiła piwo.
-Można tak powiedzieć – kiwnęła
głową wyczerpana. Zimny napój który pojawił się na
wprost do niej od razu bił przyjemnym chłodem.
-Jestem Glad – kiwnął jej głową i
nie przerywając czyszczenia szklanek nachylił się do niej.
-Jo – powiedziała czując jak piwo
przyjemnie rozlewa się po jej ciele – właśnie rzuciłam pracę.
-Rozumiem, że była niewłaściwa?
-Bardzo – kiwnęła głową –
pucowałam auta bogatym dupkom, wierz mi nie ma bardziej uwłaczającej
roboty.
-W szczególności dla kobiety –
dodał na co przytaknęła – I co teraz?
Wzruszyła ramionami. I co teraz? To co
zwykle. Musi zacząć szukać od nowa. Wiedziała, że to dosyć
trudne zadanie, chociażby dlatego przyjęła robotę w myjni.
-Nie potrzebujecie nikogo do pracy? -
spojrzała na niego, na co pokręcił przecząco głową. Znowu
zmarkotniała. W głowie widziała najgorszy scenariusz, w którym
musiała by wrócić i prosić o ponowne przyjęcie.
-Przykro mi – powiedział – Wiesz,
że teraz trudno o pracę. Zostaw mi telefon co? Jak coś znajdę –
dam ci znak.
Zamrugała kilkakrotnie i zagryzła
dolną wargę. Sięgnęła po serwetkę, a z torebki wyciągnęła
długopis.
-Napisz mi smsa okej? Mam problemy z
głośnikiem w komórce – dokończyła piwo i położyła
monety na ladzie – Uratujesz mi życie wiesz?
Jeszcze raz spojrzała na niego
przeciągle i z uśmiechem podziękowała za obsługę.
____________________________________________
Niezbyt potrafię zaczynać blogowanie więc po prostu zachęcam do czytania. Powoli przekonuję się do blogspota - zastępstwa dla onetu który doprowadził mnie do skraju załamania ;)
Próba mikrofonu ;)
OdpowiedzUsuń