Weszła do swojego małego mieszkania.
Nie lubiła tego miejsca, ale na obecną chwilę musiała się
zadowolić właśnie tym. Miejsce było dość skromnie urządzone –
meble które udało się jej kupić po korzystnej cenie, a
także część odziedziczonych po poprzednich lokatorach. Tylko
łóżko było tym właściwym. Kupiła je za kosmiczną sumę,
ale do tej pory jest pewna, że było warte tych pieniędzy. Było to
duże łóżko z drewnianą ramą i ona sama – drobna istota
zajmowała w nim śmiesznie mało miejsca. Ale je uwielbiała, był
to jej mały azyl. Uwielbiała spędzać tam czas i to właśnie na
nim robiła wszystko.
Oglądała telewizję, jadła, spała,
czytała, załatwiała rachunki, a także chorowała i płakała.
Weszła do sypialni, zdejmując z siebie bluzkę i spodnie i
skierowała się do łazienki by napełnić wannę wodą.
Ostatni miesiąc był naprawdę
wyczerpujący, a w dodatku nie udało się jej znaleźć żadnej
pracy. Na kilka dni udało jej się trochę zarobić, dzięki
uprzejmości ludzi, którzy poprosili ją by zajęła się ich
zwierzakiem, pozamiatała sklep czy pomogła w dostawie czegoś
gdzieś. Marna robota. W szczególności, że to co zdążyła
zarobić od razu musiała wydać.
Zanurzyła się całkowicie pod wodę
pozwalając oderwać wszystkie myśli od realnego świata. Otworzyła
oczy skupiając się na rozmazanych kształtach. Jej ciele i
delikatnie falujących włosach. Dźwięk telefonu wyrwał ją z
zamyślenia więc odruchowo wypuściła powietrze z płuc, a sekundę
później podniosła się z wody.
Spojrzała na wyświetlacz komórki,
która bez przerwy grała znienawidzoną melodię. Zagryzła
wargę trzymając wibrujący przedmiot w dłoni.
Wewnątrz siebie toczyła nieustanną wymianę zdań. Oczywiście, że
nie odbierze. Najpewniej ten nieznany numer należał do Glada, ale
nie byla stuprocentowo pewna. Dała mu instrukcję, żeby pisał do
niej smsy. Nie potrafiła się przemóc z rozmową z kimś kogo
nie widziała. Z drugiej strony kelner miał zadzwonić jeśli tylko
znajdzie pracę, a ona takowej właśnie rozpaczliwie szukała.
Telefon zamilkł, a
ona ponownie zanurzyła się w wodzie. Chwilę później
dostała smsa.
Pamiętasz mnie jeszcze? Mam dla
ciebie robotę. Zainteresowana? Glad
Zaklęła
siarczyście. A jednak mu się udało. W duchu aż ją rozsadzało.
Nie chciała nawet czekać dlatego bez zastanowienia sięgnęła po
telefon i odpisała.
Gdzie, o której i kiedy?Jose
Kelner dał jej
odpowiedź dopiero gdy ponownie pojawiła się w sypialni i
przebierała się w piżamę. Miała za sobą bardzo trudny dzień,
ale świadomość, że Glad znalazł dla niej jakąś robotę od razu
poprawiła jej humor.
Władowała się
pod kołdrę z książką pod pachą i komórką w ręku.
Przyjdź jutro do kawiarni. Kończę
o 18.
Tak jak prosił,
tak się stawiła. Zwykle nie była punktualna, ale na tak ważne dla
niej rzeczy potrafiła być gotowa już dwie godziny wcześniej. Tak
było również tym razem. Gdy stanęła w drzwiach kawiarni
było pół do szóstej, przez co musiała jeszcze trochę
poczekać.
Zajęła miejsce
przy jednym ze stolików obserwując ludzi krążących wokół
niej.
Nawet się nie
spostrzegła gdy zegar wybił pełną godzinę, a kelner stanął
obok gotowy do wyjścia.
-Idziemy? - kiwnęła
twierdząco głową wstając.
Glad był nie
wysokim chłopakiem, może w jej wieku. Był niezbyt przystojny, a
jednak w jego rysach dało się wyczuć naprawdę dużo ciepła i
spokoju.
-Robota nie jest
duża. Właściwie to nic w porównaniu do kopalni –
powiedział wywołując u niej śmiech – Kumpel mojego ojca szukał
kogoś i pomyślałem, że się nadasz.
-Musisz mnie tak
trzymać w niepewności? - jęknęła cicho.
Doszli do bocznej
uliczki w której zaparkowany był samochód kelnera.
Zajęła miejsce obok kierowcy.
-To niedaleko,
spoko okolica. Na miejscu będzie Antoine – powiedział, ale nic
więcej już nie dodał.
-Naprawdę
myślałam, że już zapomniałeś – powiedziała w końcu –
naprawdę dziękuję.
Chłopak uśmiechnął
się i skręcił w uliczkę pomiędzy apartamentowce.
-Słuchaj, masz tą
pracę tak czy siak, ale na tą chwilę jest ona czysto tymczasowa –
zaparkował auto – może jak będzie się podobało właścicielowi
będzie cię dalej wynajmował.
Zaśmiała się w
duchu na dźwięk jego słów.
W wejściu do
jednego z budynków stał mężczyzna około czterdziestki,
wzrostem niezbyt przewyższającym ich dwójkę. Zgadła że to
Antoine – jej pracodawca. Starała się zrobić dobre wrażenie gdy
się witali, ale nie miała z tym zbyt wiele problemu.
Weszli do budynku i
skierowali się prosto do windy.
-Glad powiedział
pani, o pracy?
Zaśmiała się i
pokręciła głową.
-Był raczej
oszczędny w słowach – odpowiedziała mimo że doskonale wiedziała
na czym będzie ona polegała.
Doszli do jednego z
mieszkań.
-To jest pani klucz
– powiedział wręczając jej klucze i wpuszczając do środka–
mieszkanie 378. Pani Josefine czy zajmowała się pani już
zwierzętami?
Przystanęła
zdziwiona.
-Zwierzętami? -
mruknęła zdziwiona – a nie chodzi o sprzątanie?
Mężczyzna zaśmiał
się donośnie i zagwizdał. Jej oczom ukazał się ogromny owczarek
niemiecki biegnący na wprost nich.
-Nazywa się Neo,
moja droga – pies dobiegł do Antoine i zaczął się łasić –
Jego właściciel wyjechał na tydzień. Rozumiem jeśli nie dasz
rady go wziąć do siebie, Ale myślę, że dasz radę się nim
zająć. Do czasu powrotu, musisz go karmić i wyprowadzać trzy razy
dziennie na porządne spacery.
-To nic trudnego –
uśmiechnęła się głaszcząc ogromną psią mordę – Dobrze
dogaduję się ze zwierzętami więc raczej nie będzie problemu.
Mężczyzna
zadowolony kiwnął głową.
-Praca nie jest
jakoś wymagająca, ale nie zarobisz też mało, pies jest młody, a
właściciel go uwielbia więc pilnuj go jak oka w głowie.
Kiwnęła ochoczo
głową i wstała.
-To jak
Neo? Chciałbyś się ze mną przejść żebym mogła zobaczyć jak
się sprawujesz?
Pies
zaszczekał kilka razy dając znać, że doskonale zrozumiał
wywołując tym samym śmiech całej trójki.
Tak jak
przypuszczała, z owczarkiem nie miała żadnych problemów.
Neo sprawował się doskonale i gdy tylko nadawała się okazja
spędzała z nim czas. Rano zabierała go do pobliskiego parku, gdzie
spędzała nawet godzinę na tym by ćwiczyć z nim aportowanie, ale
także oddać się zapomnianemu już ostatnio czytaniu prasy.
To z
niej dowiedziała się tego co zdarzyło się ubiegłego dnia w
knajpie u Glada. Doszło do jakiejś przepychanki w wynik czego
ucierpiało dwóch pracowników i kilku gości, ale nie
podawano żadnych nazwisk. Wyjęła pośpiesznie telefon z torebki i
napisała krótką wiadomość. Nie mogła mieć pewności kto
ucierpiał, ale dziwne przeczucie podpowiadało jej, że Glad nie
ominął bójki.
Żyjesz? Czy jesteś w
szpitalu?
Przez
resztę dnia nie dostawała odpowiedzi.
Wieczór
spędziła z Neo w mieszkaniu właściciela. Nie miała zamiaru nic
ruszać, ani robić czegoś szczególnego. Po prostu dobrze jej
było w towarzystwie psa, który idealnie z nią współpracował,
dlatego dłużej niż zwykle zaległa na kanapie.
Mieszkanie
było raczej surowo urządzone. W kolorze bladego błękitu,
ozdobione jedynie dwoma mało znaczącymi obrazami. Kanapa, duży
plazmowy telewizor i regał z płytami. Wszystkie meble były
ewidentnie z najwyższej półki jednak przebywanie w tym domu
nie sprawiało jej ogromnej przyjemności. Miała ochotę przebrać
się w dresowe ciuchy i wziąć koc i zalec pod nim z ulubioną
książką..
-Już
wolę swój bałagan – mruknęła pod nosem, przyglądając
się jak pies szarpie swoją zabawkę w kącie salonu.
Żyję, ale jestem trochę
poturbowany.
Odczytała
smsa, którego dostrzegła dużo później niż został
on wysłany i uśmiechnęła się do siebie w myślach.
Nienawidził
zostawiać swojego kumpla samego. Czuł się wtedy paskudnie i za
każdym razem gdy wracał do domu po długiej rozłące, Neo
doskonale go w tym upewniał. Czasem wydawało mu się jakby pies
chciał mu wygarnąć, miał mu to za złe i prosił by więcej tak
nie robił, ale on tylko chciał załamać ręce.
Co mógł
zrobić? Wyjazdy były nieodłączną częścią jego życia i nie za
bardzo mógł z nich zrezygnować, a przecież nie zostawiał
go samego. Z drugiej strony nawet nigdy nie miał przyjemności
poznawać osób które zajmowały się jego podopiecznym.
Zwykle załatwiał to jego menedżer.
Teraz po
raz pierwszy żałował tego bardziej niż zwykle. Jego wyjazd był
zaplanowany na cały tydzień i nie wiedział czy jak wróci do
domu, Neo będzie chciał go jeszcze znać.
Cesc
często śmiał się z niego, że lepiej się dogaduje z psem niż z
własną dziewczyną, ale prawda była taka, że miał to głęboko w
poważaniu.
Shakira
nie znosiła owczarka i wcale nie uśmiechało się jej opiekowanie
czworonogiem, ale nigdy na niej tego nie wymuszał. Nie musiała go
uwielbiać, ale już wiedziała, że musi go zaakceptować.
-Kiedyś
weźmiesz z nim ślub – Fabregas poklepał kumpla po ramieniu
wywołując wśród zebranych śmiech. Wzruszył ramionami i
wykręcił numer dziewczyny. Nie musiał długo czekać, bo po
trzecim sygnale usłyszał jej radosny głos.
-Cześć
misiu – zamruczała do słuchawki, wywołując u niego radosną
falę szczęścia – Jak się miewasz?
-Całkiem
w normie – odpowiedział jej, zajmując miejsce przy stoliku razem
z Ramosem, Xabim i Ikerem – Gdzie jesteś teraz?
-Jutro
mam samolot do Los Angeles – zawołała radośnie – A ty kiedy
wracasz do domu?
-Za dwa
dni będę już w Barcelonie – powiedział z ulgą zdając sobie
sprawę ile dni mu jeszcze zostało – Dziś mecz.
Zapadła
głucha cisza.
-Raczej
nie dam rady obejrzeć – westchnęła blondynka – za dwa dni mam
nagrywanie płyty w studio, pewnie spędzę tu jakiś czas.
Jego
myśli skupiły się na talerzu, na którym pojawiły się
przekąski podane przez kelnera...
-Gerard
Pique – usłyszał dźwięczny głos w słuchawce – czy ty znów
odpłynąłeś?
-Tylko
troszkę – uśmiechnął się pod nosem – to z nerwów
przed wieczorem...
-Tak
więc jak tylko skończę, witaj Hiszpanio – nie dała mu dokończyć
– Nie martw się, spotkamy się niedługo i zrobisz sobie wakacje.
-Jest
środek sezonu – mruknął w odpowiedzi, ale nie uzyskał od niej
żadnej odpowiedzi – Sha muszę kończyć. Ja też ciebie kocham...
Zmarszczył
czoło rozłączając się i odkładając telefon na stolik.
-Tęsknisz?
- Xabi kiwnął w jego stronę.
-Za
spacerem z psem bardziej – palnął zanim zdążył ugryźć się w
język, ale reszta pokiwała jedynie głowami czując, że to dla
niego trudny okres i nie należy tego nadwyrężać...
_______________________________________________
Oto i on . Rozdział 1 w całej swej okazałości. Ten rozdział miałam już napisany, ale dopiero teraz go dodaję, bo byłam na wakacjach. Nadrobiłam zaległości w czytaniu.
Czy ktoś jeszcze chce się pochwalić czymś swoim?
<3