poniedziałek, 31 grudnia 2012

Epilog: Love out of lust

[M U S I C]

Stadion aż gotował się z emocji. Wygranie tegorocznej Ligi stało się rzeczywistością i teraz kiedy to wszyscy reprezentanci, rodziny, pracownicy Barcelony wypłynęli na boisko by świętować zwycięstwo nikt nie myślał o tym co będzie jutro. Cieszył się jak wariat, biegając między kumplami, ściskając wszystkich i płacząc ze szczęścia. Wszędzie wkoło było mnóstwo serpentyn, muzyka grała, kibice krzyczeli i świętowali razem z nimi.
Za linią boiska dostrzegł Daniellę. Stała i z uśmiechem przyglądała się jak jej narzeczony świętuje zwycięstwo. Przy jej nogach stało nosidło, z którego wyglądało maleństwo, które przyszło na świat zaledwie dwa miesiące temu. Chwilę później jego najlepszy przyjaciel podszedł do niej i pocałował mocno. Kilku fotografów dopadło parę aby zapozowali z dzieckiem do zdjęcia.
Odszukał wzrokiem blond włosy. Poczuł jak ktoś stuka go w ramię i z uśmiechem na ustach odwrócił się by stanąć twarzą w twarz ze swoją dziewczyną. Wyglądała ślicznie. Ubrana w płaszczyk i elegancki sweterek, który oprócz ochrony przed delikatnym mrozem był również sposobem na zatuszowanie jej obecnego stanu - wyglądała naprawdę uroczo.  Zobaczył jej ogromne oczy, a chwilę później oplotła jego szyję i pocałowała. Wiedział, że poszła cała seria zdjęć uwieczniających ten moment i w gruncie rzeczy cieszył się, bo wiedział, że Jose nie była zbyt chętna do publicznych wystąpień. Media do tej pory nie wiedziały również o tej jednej, właściwej sprawie.
Oderwał się od niej i nadal nie wypuszczając jej z objęć dotknął policzków. Czuł, że serce mu zaraz wystrzeli z emocji.
-Byliście niesamowici – powiedziała gładko. Jej słowa sprawiły, że poczuł się jeszcze bardziej dumny i wiedział, że nie chce jej już nigdy wypuścić ze swoich rąk. Jose wyciągnęła dłonie i położyła na jego policzkach. Dotknął wargami jej warg. Nie obchodziło go to, że właśnie stali na środku murawy, w tłumie piłkarzy i mnóstwa pracowników, a także kilkuset tysięcy kibiców z całego świata.
-Przepraszam – powiedziała, na co lekko się zdziwił – przepraszam, że do tej pory ci tego nie powiedziałam. Strasznie cię kocham…
Dotknął jej ust swoimi wargami. Te słowa wywołały w nim jeszcze większą euforię niż puchar który jeszcze kilka minut temu dzierżył w dłoniach. Zdawał sobie sprawę, że te słowa były dla niej czymś więcej i że naprawdę musi go kochać. Złapał ją za ramię i pociągnął w stronę tłumu. Dobiegł do grupki swoich kumpli z drużyny, którzy właśnie rozmawiali z kilkoma dziennikarzami. Przepchnął się przed nich i przyciągnął do siebie dziewczynę. Objął ją ramieniem.
-Nie Gerard, proszę – zaśmiała się, kiedy nachylił się i wyszeptał jej na ucho kilka słów, które wywołały w niej salwę śmiechu tak, że ukryła twarz w jego ramieniu.
-Właśnie tak – zawołał w stronę kamery – Chcę by cały świat wiedział, że moje dzisiejsze zwycięstwo dedykuję tej o to dziewczynie!
Z zewnątrz dobiegło jeszcze kilka innych kamer i aparatów. Wiedział, że to całkowita nowość i wisienka na torcie do dzisiejszych nowości. Mimo, że media doskonale już zdążyły przyłapać ich razem, nigdy nie upublicznił tego związku oficjalnie. Chciał aby ich związek pozostawał tylko i wyłącznie ich. To, że stał z nią teraz przed kamerą w towarzystwie swoich kumpli z drużyny było jedną z najbardziej szalonych rzeczy które zrobili wspólnie.
-Kocham ją jak wariat! – zawołał ponownie. Było to swojego rodzaju związanie ich z całym światem. Informacja, że Jose jest z nim, właśnie trafiała do całego świata i nie minęły jeszcze nawet dwie minuty. Wszystko działo się w ciągu ułamków sekund. Wszędzie wokół dało się słysześć gwizdy kumpli, którzy doskonale odnajdywali się w roli tła zakochanej pary.
-Twoja kolej Jo – zawołał do niej, a ona uśmiechnęła się nieśmiało. Po chwili jednak nadal nie odrywając się od ramienia piłkarza pozwoliła sobie na podniesienie długiego sweterka, odsłonięcie płaszcza i ukazanie pokaźnie zaokrąglonego już brzuszka.
Media wokół zawrzały, a on nie przestawał śmiać się do kamery. Pocałował dziewczynę, która również nie przestawała się śmiać, a kumple dodali wszystkiemu oprawy. W gruncie rzeczy wszyscy wiedzieli już o tym, że nie długo zostanie ojcem, ale nie szersza publiczność.
-Za nie całe trzy miesiące, urodzi się nasz syn Rocco – zawołał – I będzie równie zdolnym piłkarzem co jego tatuś!

______________________________________
To koniec moje drogie ;)
Właśnie skończyłam pisać ostatnie zdania w tym opowiadaniu i czuję się strasznie z tego zadowolona. Naprawdę. To moje pierwsze… zakończone (było już ich kilka) opowiadanie i myślę, że nie poszło mi aż tak źle. Dlatego również postanowiłam, że to będzie historia z happy endem.
Od teraz pojawiać się będę tylko na [pepita-cruz] chociaż i na tym blogu zostało mi raptem kilka rozdziałów do końca.
To tyle ;)


Kilka faktów z życia Josefine Mayte:

-Jo miała czterech braci i do dziewiętnastego oku życia wychowywała się jedynie z ojcem. W późniejszych latach nie utrzymywała z nimi jednak kontaktów.

-Uwielbiała psy i w swoim życiu oprócz Neo miała jeszcze trzy inne szczeniaki.

-Restauracja Glada i Jo stała się popularna za sprawą piłkarzy którzy z ogromną chęcią zaglądali do lokalu, jakiś czas później miejsce to przekształcono na restaurację, poświęconą Blaugranie.
-Glad zginął w wypadku samochodowym dwa lata po poznaniu Jose, która od tamtej pory, stała się jedyną właścicielką dorobku który wspólnie stworzyli.

-Trzy lata po narodzinach Rocco, Gerard Pique szykując się w szatni na trening, odnalazł w swojej sportowej torbie niespodziankę w postaci dziecięcych bucików. Dwóch par.

-Chociaż Gerard oświadczył się Jose dwa lata po tym jak się poznali i byli ze sobą już zawsze - nigdy nie wzięli ślubu.

-Jose nigdy nie nauczyła się rozmawiać przez telefon.

-Miała dwadzieścia cztery lata kiedy urodziła Rocco, dwadzieścia siedem gdy urodziła dwóch chłopców – Eloy’a i Tacito, a trzydzieści siedem gdy na świecie pojawiła się dziewczynka - Sal.

-Shakira nie była nigdy w ciąży. Były to jedynie plotki mediów, które same wykreowały ten stan piosenkarki.

-W czasie trzeciej ciąży Josefine i Gerard rozstali się, ale ponownie zeszli jeszcze zanim urodziła. 

A tym czasme zapraszam